Uwaga! Podstrona zawiera fragmenty opowiadania. Mogą pojawić się spoilery!
HANKA
– Teraz będę żałować, że tego nie zrobiłam – przyznała wesoło. – To też powiedziałam na głos. – Zakłopotała się i zakryła oczy dłonią. Zauważyłem, że filuternie przygląda mi się, spoglądając między palcami. – Boże, ale mi teraz głupio...
Chwyciłem ją za nadgarstek i delikatnie zmusiłem, aby odsłoniła swoją twarz. Dobrze, że ten siniec już nie szpecił jej twarzy. Nawet nie była już taka blada, jak tydzień temu, w Pożarowie nabrała kolorów. Może to przez słońce, a może coś po prostu zrozumiała. Delikatny powiew wiatru rozwiał jej jasne włosy. Żałowałem, że przez cały ten czas nie była sobą tak jak w tamtym momencie. (Konrad)
Chwyciłem ją za nadgarstek i delikatnie zmusiłem, aby odsłoniła swoją twarz. Dobrze, że ten siniec już nie szpecił jej twarzy. Nawet nie była już taka blada, jak tydzień temu, w Pożarowie nabrała kolorów. Może to przez słońce, a może coś po prostu zrozumiała. Delikatny powiew wiatru rozwiał jej jasne włosy. Żałowałem, że przez cały ten czas nie była sobą tak jak w tamtym momencie. (Konrad)
KONRAD
Konrad wyciągnął rękę, w pierwszej chwili wystraszyłam się i wzdrygnęłam, ale to zignorował. Opuszkami dwóch palców dotknął skóry na moim policzku tuż przy dolnej powiece. Zrobił to bardzo delikatnie, że moje ciało całe zesztywniało. Facet spotyka po czterech latach koleżankę swojego brata, a potrafi wykrzesać z siebie więcej czułości, niż Cezary przez cały czas trwania związku. (Hanka)
EMIL
Przyjrzałam się mężczyźnie jeszcze raz, tym razem zrobiłam to dokładniej. W cieniu jego włosy wydawały się ciemniejsze, a rysy twarzy ostrzejsze. Rozpiął pod szyją białą koszulę, która doskonale na nim leżała, co świadczyło o nienagannej sylwetce. Dostrzegłam zegarek na czarnym skórzanym pasku z dużą jasnobeżową tarczą, chociaż spodziewałabym się takiego na bransolecie. Musiał golić się dzisiaj rano, bo jego policzki były gładkie – zaczęłam wyobrażać sobie, jak wygląda z dwudniowym zarostem. Na pewno wyglądałby na jeszcze bardziej przystojnego, choć nie wiem, czy to mogło być możliwe. (Hanka)
MICHAŁ
Misiek usiadł obok mnie, uśmiechając się delikatnie, a później mocno przytulił. Nie ukrywałam zaskoczenia, nie spodziewałam się po nim takiej reakcji. Dopiero gdy ponownie uświadomiłam sobie, o co mu chodzi, odwzajemniłam uścisk, wtuliłam się w jego czarną koszulkę. Pogładził mnie po włosach i pocałował w czubek głowy. Dobrze, że miałam takiego Michała, który zawsze służył pomocą. Wiedziałam, że teraz potrzebne jest mi takie wsparcie. (Hanka)
CZAREK
Krótko po północy oboje zostaliśmy sami na dosłownie trzydzieści sekund. Życzyliśmy sobie miłości, to chyba wina alkoholu. Poczułam się dziwnie, kiedy zamiast dostać buziaka w policzek, jego wargi wylądowały na moich ustach. Zrobiłam wielkie oczy, nie mam zielonego pojęcia, co on sobie wtedy myślał, ale moje spojrzenie zdradzało przeogromne zaskoczenie. (Hanka)
INGA
– Co do samego spania z tobą w jednym łóżku – odezwała się Inga po dłuższej chwili milczenia – nie mam nic przeciwko. Chyba że ty masz jakieś obiekcje? – zapytała w taki sposób, że od razu wyczułam w jej głosie złośliwą nutę. Nawet domyślałam się, do czego dążyła.
– Na przykład jakie? – Odwróciłam się (...) Miałam teraz idealny widok na cały pokój, a przede wszystkim na moją przyjaciółkę, spoglądającą na mnie z błyskiem w oczach. Zupełnie tak, jakby siedział w nich wredny chochlik i szeptał wszystkie te złośliwe rzeczy, których czasami Inga mi nie szczędziła. To wiele by tłumaczyło.
– Przecież nie jestem facetem – zauważyła. (Hanka)
MARTA
Marta zawsze lubiła dzielić się ze swoimi, hm, kochankami odrobiną luksusu, na którą było ją stać ze względu na status jej męża. Jednak tego, co zobaczyłem w środku, nie spodziewałem się zupełnie. To chyba coś w rodzaju kpiny. Zaśmiałem się szczerze rozbawiony, gdy rozpakowałem różową koszulę. (Konrad)
MAŁGORZATA
Nie, nie wyglądała na osobę, która wciąż rozpacza po stracie ukochanego i nie potrafi się uporać z ogromem tragedii. Moja matka doskonale radziła sobie z zaistniałą sytuacją, nie oglądała się za siebie i żyła dalej, myśląc tylko o jutrze, a nie o wczoraj. (Konrad)
JOANNA
– Tak... dzień dobry. – Zignorowałam Konrada i zwróciłam się wprost do kobiety, patrząc w jasnoniebieskie oczy. Dostrzegłam na jej brzoskwiniowej twarzy kilka piegów, to dodawało uroku. Wyglądała bardzo młodo, musiała być dużo młodsza od swojego narzeczonego. Nie potrafiłam uwierzyć, że właśnie poznałam przyszłą panią Czyżewską. Wyobrażałam ją sobie zupełnie inaczej, jako chłodną, wyniosłą kobietę, a stała przede mną dziewczyna z sąsiedztwa w jasnoróżowej koszulce polo. (Hanka)
OLA
Sądziłem, że smutek Oli wpłynie na jej reakcję na mnie. Spodziewałem się czegoś innego, jakiegoś utęsknienia, które mógłbym wyczuć w sposobie całowania. Myślałem nawet, że po kilku sekundach zaprotestuje, a to zbliżenie okażę się tylko chwilową słabością, o której oboje szybko zapomnimy i nie będziemy musieli sobie niczego wybaczać. Nic podobnego. Ola była bardzo zachłanna, za wszelką cenę brała wiele w tej jednej chwili, jakby spodziewała się, że później nie nadarzy się żadna okazja. (Konrad)
SARA
Spodziewałem się raczej perlistego śmiechu, tak bardzo charakterystycznego dla niej, ale zamiast tego dostałem całusa. W usta. O, no proszę, nie traciła czasu i zaskoczyła mnie po raz kolejny. Więc w ten sposób chciała o sobie przypomnieć? Sprytnie. Później Sara po prostu się do mnie przytuliła. Słodki, a nawet trochę duszący zapach jej perfum zamroczył mnie, inaczej nie potrafiłem wytłumaczyć, dlaczego objąłem ją w pasie i przyciągnąłem bliżej siebie. Wyglądało na to, że Sara wcale nie zamierzała się ode mnie oderwać, więc po chwili się odsunąłem. Nie chciałem, aby było to coś więcej niż przyjacielski uścisk. Zapewne w tamtym momencie uświadomiłem sobie, że łączą mnie z nią jedynie wspomnienia, a uczucie wyparowało. (Konrad)
TOMEK
Wiedziałam, że go skądś znam, ale w pierwszym momencie nie potrafiłam skojarzyć twarzy z konkretną sytuacją bądź imieniem. Niestety on zauważył, że patrzyłam na niego przez dłuższą chwilę, bo ściągnął okulary przeciwsłoneczne i zaczął mnie taksować swoim świdrującym spojrzeniem. Chyba się wystraszyłam. Nie wyglądał jak żaden z moich znajomych. Jedyną wytatuowaną osobą, jaką znałam, był Konrad, ale on nie eksponował tych swoich malunków, poza tym nie znałam nikogo, od kogo na kilometr byłoby czuć nonszalancję. Kiedy podeszłam bliżej, poczułam również zapach wyjątkowo rześkich jak na faceta perfum. (Hanka)
KAJETAN
Rozejrzał się jeszcze raz, przeczesując palcami swoje, nieco dłuższe, jasne włosy. Chyba robił to nieświadomie, a ja właśnie odkryłam jego nawyk. Kajetan wyglądał jak czarujący łobuz, lekkoduch, który czasem zapominał, ile ma lat. A może te delikatne zmarszczki w kącikach oczu wskazywały, że po prostu często się uśmiechał? (Hanka)