9. Naiwność

czwartek, 2 stycznia 2014


Dla Necco z okazji urodzin. Wszystkiego najlepszego, kochana! 

*

Hanka

Kiedy się przebudziłam nad ranem, było już jasno. Nie potrafiłam jednak określić godziny, pod koniec czerwca słońce wstaje bardzo wcześnie. Czułam jednak, że się jeszcze nie wyspałam i powinnam przytulić głowę do poduszki, wtedy sen na pewno przyjdzie. Zaczęłam się wiercić, szukając wygodniej pozycji i… uświadomiłam sobie, że przecież to nie moje łóżko. Odwróciłam się niepewnie i spojrzałam za siebie.
Konrad.
Spał obok mnie!
Leżałam przy tym pieprzonym ideale i… zakochiwałam się w nim coraz bardziej.
Pogrążony we śnie Czyżewski wyglądał tak bezbronnie, spokojnie, tak słodko. Lekki zarost podkreślał jego szczękę i kości policzkowe, wargi nieco wydatne, ostra linia ust. Włosy – on się chyba nigdy nie czesał, ale pasował mu ten trochę nieposkromiony nieład na głowie. I oczy, w nieco ciemniejszej oprawie, teraz zakryte powiekami. Cieszyłam się, że są zamknięte, inaczej utopiłabym się w otchłani tej głębokiej niebieskiej barwy. Konrad był naprawdę przystojnym facetem, takim dokładnie w moim typie. Inga powiedziałaby, że jest zbyt lalusiowaty, wypielęgnowany, mało męski. Serio? Może z twarzy, ale jego ciało mogłabym porównać do ideału, do młodego boga wyrzeźbionego przez starożytnego artystę. Miał atletyczną sylwetkę, smukłe, ale umięśnione ciało. Jednocześnie wyglądał jak mężczyzna, nie był chudy jak nastolatek. Nawet jeśli dbał o siebie tylko po to, żeby kobiety miały go podziwiać, to, cholera, udało mu się. Ja nie tylko doceniałam to, jak wygląda, ale sam fakt, że musiał włożyć spory wysiłek, żeby jego ciało wyglądało tak... bosko. 
Kurwa, Hanka, ogarnij się, krzyczałam do siebie w myślach. Jednak co mogłam poradzić na to, że ten młody mężczyzna zajmował moje myśli? W jego obecności czułam się niesamowicie, to było nie do opisania. Jednocześnie czułam wściekłość, że pragnę jego obecności, że podziwiam Konrada, w zasadzie tylko tę fizyczność, to ciało. Chciałam się wtulić i aby otoczył mnie silnym ramieniem, pozwolił cieszyć się swoim ciepłem. Przez to wszystko czułam coś zupełnie innego od złości, bo unosiłam się nad ziemią, byłam lekka jak piórko. Mój żołądek chyba wiedział, że zmieniał się horyzont, punkt odniesienia, bo skręcał się w supeł i wariował. 
Wyciągnęłam rękę w kierunku nagiej klatki piersiowej Czyżewskiego. Cudem powrócił zdrowy rozsądek i nie dotknęłam go, wygrałam z naprawdę silnym pragnieniem. 
Usiadłam, rozejrzałam się po pokoju. Dopiero teraz przyjrzałam się uważniej ścianie na wprost okna, która była cała czarna, a na niej wisiało mnóstwo zdjęć. Jakoś nie chciało mi się wierzyć, że Konrad jest sentymentalny, więc od razu uznałam, że te fotografie nie należą do niego. Zdziwiłby mnie stół kreślarski, gdybym nie wiedziała, czym zajmuje się Czyżewski. Oprócz tego pokój nie wyróżniał się niczym szczególnym, szafa, niski stolik, sofa, do tego jeszcze kilka nierozpakowanych pudeł, które musiał przywieźć ze sobą z Warszawy. 
Zaczęłam się zastanawiać, jak wyjść z łóżka, aby nie obudzić Konrada. Otaksowałam go wzrokiem, ale to nie przyniosło rozwiązania. Przyglądałam się jego ciału, tym wszystkim tatuażom. Mały ptak na lewym boku przykuł najwięcej mojej uwagi. Patrzyłam, jak wzbija się do lotu. To była sikorka, to musiała być sikorka. Zaczęłam zazdrościć Konradowi, sama chciałabym mieć coś tak ładnego wytatuowanego na żebrach.
Po chwili wróciłam na ziemię i uznałam, że najłatwiej będzie, kiedy przejdę przez jego nogi. Odwróciłam wzrok w tamtym kierunku, a że Konrad niczym się nie przykrył, to spojrzałam na jego bokserki. To było silniejsze ode mnie, po prostu wgapiałam się w wyraźnie zarysowaną wypukłość. Uśmiechnęłam się mimowolnie, trochę zawstydzona, ale też zadowolona. Kurcze, gdyby wiedział, że z fascynacją przyglądam się jego porannej erekcji… Wtedy na pewno nie opierałby się wieczorem. Zachichotałam pruderyjnie, zakrywając usta dłonią i jeszcze przez krótką chwilę zachwalając poranną męską naturę. Czyżewski pociągał mnie, naprawdę czułam takie fizycznie podniecenie.
Odwróciłam szybko wzrok, zamknęłam oczy, zacisnęłam mocno usta, aż poczułam ból. Chyba zgłupiałaś, pomyślałam. Modliłam się, żeby to wszystko, ta miniona noc okazała się snem, abym obudziła się w łóżku w pokoju obok.
Podjęłam decyzję: natychmiast wychodzę z łóżka bez budzenia mojego przystojnego towarzysza. Ruszyłam tyłek, ale Los chciał inaczej, bo poślizgnęłam się o zawiniętą wokół moich nóg kołdrę i upadłam wprost na śpiącego i niczego nieświadomego Konrada. Ległam na to prawie nagie ciało, osłonięte jedynie bokserami (które przecież nie zakrywały aż tak wiele) i wyrwałam go ze snu. Wystraszył się, taki zaspany nie pojmował, co się wokół niego dzieje, aż zrobiło mi się żal Konrada. Spojrzał na mnie tymi niebieskimi, pięknymi oczyma i wymamrotał:
– Kurwa, co jest?
Nie ma co, wykazał się romantycznością. Wspaniałomyślnie postanowiłam mu wybaczyć ze względu na wczesną porę. Naiwnie pomyślałam, że po prostu nie wie, co powiedział. 
– Wracam do siebie – oznajmiłam, wspinając się na rękach nad Konradem. Wzdrygnęłam się, gdy położył dłoń na moim pośladku. – Co robisz? – Nie mógł nie usłyszeć paniki w moim głosie. Ale czy wystraszyłam się dlatego, że mnie dotykał, czy dlatego, że mogłabym odwzajemnić każdą pieszczotę? Nie potrafiłam ukryć przed samą sobą, że dotyk Konrada sprawiał mi przyjemność. Przecież nie robił tego, żeby mnie zrzucić, tylko również dla swojej własnej uciechy. 
– Hanka, myślisz, że tak po prostu cię puszczę? – Retoryczne pytanie sprawiło, że moje serce przyspieszyło. Że też musiałam być taką niezdarą i go obudzić! Przemknęłabym niezauważona i oboje zapomnielibyśmy o tym, co zdarzyło się kilka godzin wcześniej, a tak ja leżąca w jego łóżku, byłam jawnym dowodem, że jednak do czegoś między nami doszło. Chociażby psychicznie. – Co to miało znaczyć w nocy?
Gonitwa myśli nie ustępowała. Wydawało mi się, że zmieniam zdanie co minutę. Cholera, przecież się do niego przytulałam, dałam jasno do zrozumienia, że pragnę bliskości Konrada. Mało tego, ja potrzebowałam tego ciepła, na które tak długo czekałam, potrzebowałam tego, czego nie dał mi Czarek. Nigdy się nie odkochałam, ja wciąż naiwnie liczyłam, że zjawi się on, Konrada Czyżewski – i mnie pokocha. Minionej nocy podjęłam próbę zdobycia go. 
Może i nasze głowy były od siebie oddalone, ale nogami nadal się stykaliśmy. Wyczuł, że chciałam uciec bez odpowiedzi, bo nerwowo poruszyłam stopami i przechyliłam się w prawą stronę, aby opuścić łóżko. Wtedy Konrad usiadł, jednocześnie przytrzymując mnie za biodra. Spodobało mi się, w jaki sposób zmusił mnie, bym usiadła na nim okrakiem – przez dotyk Konrad wysłał mi niewerbalne stanowcze polecenie, jednocześnie ciepłe dłonie były wyjątkowo ostrożne i delikatne, by nie zrobić mi krzywdy. Jego ręce objęły mnie i przyciągnęły do siebie, instynktownie otuliłam go nogami i ramionami, bo miałam wrażenie, że zaraz spadnę na podłogę. Później przyszło mi do głowy, że przecież miałabym idealne warunki, by uciec, a tak wpatrywałam się w Konrada i czułam go każdą cząstką mojego ciała. 
– Twoje przyrodzenie wbija mi się tyłek – powiedziałam zuchwale, ale momentalnie oblałam się gorącym i intensywnie czerwonym rumieńcem, od nosa aż po same koniuszki uszu. Czyżewski zaśmiał się w głos, czułam, jak drży mu klatka piersiowa. Wciąż rozbawiony przybliżył się do mnie i wtulił twarz w moją szyję, zbliżył usta tam, gdzie tętno było najlepiej wyczuwalne i złożył ciepły pocałunek. Przymknęłam oczy i powoli zaczęłam odpływać... Nie wierzyłam, że to właśnie on to robił, od tak dawna o nim marzyłam. Wyobrażałam sobie wielokrotnie Konrada w przeróżnych sytuacjach, jednak to, co przeżywałam, będąc w jego ramionach, było znacznie lepsze. 
Później kolejny subtelny całus, nieco niżej. Kolejny i kolejny. Konrad zszedł ustami do dekoltu, a dłońmi zsunął po ramionach cieniutkie ramiączka obcisłej koszulki, którą miałam na sobie. Muskał wargami skórę coraz bliżej biustu, a ja delektowałam się jego ciepłym, równym oddechem pozostawiającym gorący ślad na mojej szyi i obojczykach. Z trudem łapałam powietrze, prawie krztusząc się nerwowymi haustami. Konrad objął mnie w pasie, pociągnął w dół elastyczny materiał po moich plecach, kusa bluzeczka już nie trzymała się na ramiączkach, zrolowała się w pasie, tym samym moje piersi zostały odsłonięte. 
Wtedy ujęłam jego brodę w obie ręce i siłą zmusiłam Konrada, aby spojrzał w moje oczy. Zauważyłam, że był wyraźnie zdziwiony, on w moim wzroku mógł odczytać jedynie przerażenie. Serce podeszło mi do gardła.  Nerwowo podciągnęłam bluzkę do góry. Byłam niezmiernie wdzięczna Czyżewskiemu, że nie utrudniał sprawy, odsunął się nieco, nie krępował moich ruchów i ani przez krótki moment nie spojrzał na moje piersi. Prawdziwy dżentelmen, chociaż zawiedziony i rozczarowany.
Wstałam i szybkim krokiem pomaszerowałam w kierunku drzwi. Nie udało mi się jednak opuścić pomieszczenia, bo mężczyzna przytrzymał mnie w pasie. W ciągu sekundy znalazł się przy mnie i objął. Uznałam, że szarpanie się z nim nie ma sensu. Szczególnie kiedy usłyszałam jego łagodny, zaspany głos. 
– Hanka, co jest?
– Nic – rzuciłam tylko. Prychnął.
– Jasne, mam uwierzyć, że nic?
– Nie chcę seksu, ok? – podniosłam głos, brzmiałam groźnie, ale Czyżewski nadal stał przy mnie. – Dla ciebie tylko to się liczy, prawda? – oskarżyłam go, mówiąc dokładnie to, co czułam. Byłam głupia, licząc, że on zrozumie moją potrzebę... ciepła. Idiotka ze mnie, że pomyślałam, że Konrad nie zechce mnie po prostu wykorzystać. Tak jak wtedy cztery lata temu, też mnie wykorzystał dla własnej przyjemności.
Puścił mnie. Bez wahania rzuciłam się w stronę drzwi. Niepotrzebnie obejrzałam się przed wyjściem, bo zauważyłam, jak bezczelnie taksuje mnie wzrokiem. Na jego twarzy malowało się wciąż rozczarowanie. Och, uciekła mu zdobycz, tak mi przykro...
– Więc nie dogadamy się – powiedział na koniec beznamiętnym głosem.
– Nigdy w życiu! – warknęłam i trzasnęłam drzwiami za sobą, aż dziwne, że nie wyleciały razem z futryną.
Ależ byłam wściekła. Nie dopuszczałam myśli, że powinnam oskarżać o to uczucie siebie, a nie Konrada. Przecież jego reakcję na moje zaloty mogłam z łatwością przewidzieć. Naiwność i romantyczna dusza doprowadzały mnie do załamania nerwowego. Czułam się coraz gorzej, chciałam stąd jak najszybciej uciekać. 
Weszłam do swojego pokoju cała rozdygotana. Aż tak się przejęłam? Powinnam rozwalać ściany, a nie trząść się jak osika. Położyłam się i otuliłam szczelnie kołdrą. Dopiero wtedy przestałam powstrzymywać łzy. Czułam się tak, jakbym sama siebie upokorzyła. Po prostu nie mogłam znieść tego, że będąc tam, w łóżku Konrada, rzuciłam się na niego i zaczęłam obmacywać. Zaraz! Nie! To nie było tak, chciałam się tylko przytulić, a reszta przyszła jakoś... naturalnie. Chlipałam przez dłuższą chwilę, a później zasnęłam ponownie. Postanowiłam sobie, że będę unikać Konrada do końca pobytu w Pożarowie. Dosyć dwuznacznych sytuacji. Koniec z jakimikolwiek sytuacjami. 

*

Obudziłam się ponownie przed dziewiątą. Poszłam do łazienki, ubrałam się i zeszłam do kuchni, aby zjeść w spokoju śniadanie. Wtedy okazało się, że realizacja mojego planu była najzwyczajniej na świecie niemożliwa. Mieszkałam z Konradem w jednym budynku, na tym samym piętrze, poza tym korzystaliśmy z tych samych pomieszczeń – naprawdę musiałabym nie wychodzić z pokoju przez kilka kolejnych dni, aby się na niego nie natknąć.
Konrad smażył jajecznicę. Co prawda w spodniach, ale o koszulce już zapomniał. Stanęłam w progu i obserwowałam go przez chwilę. Umięśnione plecy i ramiona prezentowały się znacznie lepiej w ruchu, niż kiedy ich właściciel leżał bezczynnie w łóżku. Wciąż nie mogłam wyjść z podziwu. Kiedy Konrad nakładał śniadanie na talerz, dostrzegł mnie, ruszyłam momentalnie z miejsca – miał uwierzyć, że dopiero zeszłam na dół i nie taksowałam go swoim zawstydzonym wzrokiem. Czyżewski uśmiechnął się łagodnie, tak normalnie, w dokładnie w ten sposób, który uwielbiałam. Kąciki jego ust unosiły się delikatnie, a ja marzyłam o tym, by był to zwiastun czegoś dobrego. Jedna jaskółka wiosny nie czyni, ale... gdyby dorzucić do tego tę sikorkę? Akurat Konrad odwrócił się tak, że jeszcze raz mogłam przyjrzeć się ptaszkowi. 
– Dla ciebie też zrobiłem – oznajmił, gdy otwierałam drzwi lodówki.
Popatrzyłam zdziwiona na dwa talerze na stole i zacisnęłam usta. Nie ukrywam, że przez krótki moment pragnęłam rozszarpać go na strzępy i zrobić awanturę taką, by usłyszeli mnie w Poznaniu. Albo w Warszawie! Tylko po co ten hałas? Bo Konrad Czyżewski zrobił mi śniadanie? Po raz kolejny?! Ugryzłam się w język w odpowiedniej chwili. Przyszło mi do głowy, że w zasadzie powinnam być wdzięczna temu dupkowi – nie wspominał zarówno o naszych nocnych, jak i porannych ekscesach. Nie tylko dbał, żebym miała co jeść, ale też robił mi przysługę – nie rozgrzebywał spraw, o których chciałam zapomnieć.
Cholera, ale ja chciałam pamiętać!
– Nie musiałeś – odpowiedziałam.
– Żaden problem.
Jajecznica była całkiem smaczna, zostawiłam dla siebie uwagę, że Konrad nieco przypalił cebulę, ale mogłam mu to wybaczyć. Jedliśmy w milczeniu, ciszę tylko przerwała gotująca się woda, a później brzęczenie szklanek. Robieniem herbaty zajęłam się ja. Później zaproponowałam, że pozmywam. Całkiem sprawiedliwie podzieliliśmy się obowiązkami.
Później na trzy godziny zostałam zupełnie sama, zajęłam się czytaniem książki, ale po pewnym czasie nie potrafiłam się już skupić na literkach. Tęskniłam za jego towarzystwem, za obecnością Konrada.
Wyszłam na balkon. Na dworze było gorąco i parno, z trudem wzięłam głęboki oddech, powietrze lepiło się do mojej skóry. Na padoku najbliżej hoteliku Konrad lonżował Fridę. Oparłam się o barierkę i zaczęłam przyglądać. Koń leniwie kroczył, a kiedy zaczął kłusować, brykał i nie dawał się ujarzmić. Czy wszyscy mieli zły dzień? Nawet ta ślicznotka Frida? A może to samopoczucie Konrada tak na nią wpływało? Chciałam wierzyć, że on również przeżył tę noc, zapamiętał ją, ale jak najlepiej. Zachowywałam się przy Czyżewskim jak histeryczka, a starałam sobie wmówić, że on mógłby dostrzec we mnie coś więcej.
Obserwowałam Konrada przez jakieś piętnaście minut. Miałam właśnie wracać do czytania, kiedy od strony południowej wjechał na plac samochód Emila. Moje serce zaczęło bić szybciej. Natychmiast rzuciłam się do wyjścia i zbiegłam po schodach. Pierwszy dobiegł do mnie Szarlej. Merdał ogonem, szczekał i domagał się pieszczot. Kochany pies! Pamiętał, że spędził przy moim łóżku całą noc. Nie cieszyłam się długo obecnością czworonoga, bo natychmiast zareagował na gwizd Konrada i pobiegł w jego stronę. 
– Już nie widać sińca – usłyszałam Miśka. Uśmiechnęłam się na jego widok, a kiedy poszedł bliżej, mocno przytuliłam. Jak dobrze było znowu widzieć tę blond czuprynę! Wiedziałam, że już o nic nie muszę się martwić. 
– Jeszcze trochę widać. Jutro nie będzie śladu.
– Będzie dobrze – szepnął mi do ucha. Niby frazes, a od razu na sercu zrobiło mi się cieplej. 
Wystarczyły mi dwa dni w towarzystwie Konrada, abym zapomniała o Czarku. Nie myślałam już o tym, co mnie spotkało, moje myśli zajmowały inne wydarzenia, a serce napełniało się nowymi uczuciami. Czy nie o to mi chodziło? O taki kompletny reset?
– Konrad dobrze cię traktuje? – zapytał Emil tak, jakby wiedział, o czym właśnie myślałam. Wiedziałam, że przyjechał, przez te trzydzieści sekund nie mogłam się doczekać, aż przyjdzie, ale gdy już go zobaczyłam, poczułam ukłucie w żołądku. Spojrzałam na Emila nieśmiało i o mało nie musiałam zbierać szczęki z ziemi. Cholera, miałam rację, z kilkudniowym zarostem wyglądał jeszcze przystojniej. Poza tym w wersji dżinsy i bordowy T-shirt wyglądał równie dobrze, co w garniturze. Moje myśli zaczęły krążyć wokół innego mężczyzny z rodziny Czyżewskich – Emila. Kolejny facet, który przyprawiał mnie o zawrót głowy. Pozostawał tylko jeden problem – on był dla mnie zupełnie nieosiągalny. 
– Tak – zaśmiałam się nieśmiało. – Jest grzeczny. Ja też – dodałam pospiesznie. Nie zdążyłam się ugryźć w język, nie chciałam tego mówić, jednak żaden z nich nie dostrzegł zamieszenia na mojej twarzy. – Zostaniecie na dłużej? – Miało oznaczać „zostaniesz na dłużej, Emil?”.
– Ja zostanę z tobą, jak długo będziesz chciała – odpowiedział Michał, szczerząc się do mnie.
– Ha, może myślisz, że będę ci gotowała? – szturchnęłam go lekko. Pokazał mi język. Jasne, miałam mu gotować, przebywając na zasłużonych wakacjach. Cały Misiek.
– Emil przejechał tylko dzisiaj, żeby skontrolować remont. Nie będzie nam przeszkadzał – zaśmiał się, patrząc znacząco na stryja.
– Nie zapominaj, że na twojej głowie jest odbiór mebli – zwrócił się do Miśka. Na odchodne rzucił w jego kierunku srogie spojrzenie. Pokazał swoją kolejną twarz – stanowczego biznesmena, co rzecz jasna uznałam za niesamowicie seksowne. 
– No tak – skrzywił się mój przyjaciel – znalazł sobie darmową siłę roboczą do wnoszenia łóżek i szaf – prychnął. – Na szczęście tylko na parter. Wiesz, z drugiej strony go rozumiem, ma pracę w Poznaniu, renowacja pałacu, tutaj remont całego budynku...
Przestałam słuchać Michała, podążyłam wzrokiem za oddalającym się mężczyzną. Nie potrafiłam przestać patrzeć, jak zbliżał się do małej dziewczynki, a później brał ją na ręce. Dziecko śmiało się, obejmując Emila za szyję. Podszedł z małą do ogrodzenia padoku, przy którym niewysoka blondynka rozmawiała z Konradem. Drgnęłam na jej widok. Głaska Fridę po chrapach, a ta strzygła zadowolona uszami. Podbiegł do nich Szarlej i dziewczynka wyciągnęła do niego ręce, więc Emil postawił ją na ziemi, by mogła pobawić się z psem. Prawdziwa sielanka. 
Miałam ochotę płakać, wszyscy byli tak beznadziejnie szczęśliwi. Zazdrościłam tego, że mieli siebie nawzajem. Mimo wysokiej temperatury powietrza, po ramionach przeszły zimne dreszcze. Cieszyłam się, że żadna łza nie spłynęła po policzku. Jak wtedy wytłumaczyłabym się Michałowi?
– To jest Joanna – powiedział.
– Co? – Spojrzałam na niego zaskoczona. Właśnie sprowadził mnie na ziemię, jeszcze przez sekundę nie potrafiłam się otrząsnąć z szoku. Nadmiar ich szczęścia mnie przytłoczył. 
– Ta kobieta, na którą tak uparcie patrzysz. To Joanna, narzeczona Emila.
Tego zdążyłam już się sama domyślić. Nie miałam jednak odwagi, by mu to powiedzieć. 
– A ta mała, to Agnieszka, córka Joanny. Nie poznałaś ich jeszcze, prawda? – Chwycił mnie za rękę i pociągnął w stronę padoku.
– No tak, ale...
– Hania, proszę cię. – Spojrzał na mnie protekcjonalnie spode łba. Próbowałam się jakoś wymigać z rozmowy z tą idealną rodzinką, ale Michał trzymał mnie naprawdę bardzo mocno i prowadził blisko siebie. Odziedziczył to chyba w genach, w dokładnie ten sam sposób trzymał mnie Konrad. Doskonale wiedzieli, co zrobić, aby... kobieta im nie uciekła. – Coś ty taka nerwowa? – zaśmiał się. Mnie wcale nie było do śmiechu. Chciałam go zabić, zacisnęłam dłonie w pięści, rozbawiłam tym Michała jeszcze bardziej. Rozluźniłam się, dopiero gdy reszta zaczęła patrzeć w naszym kierunku, szczególnie podziałał na mnie ciężki jak ołów wzrok Konrada. Wbrew pozorom nie chciałam wyjść na idiotkę, jedynie nie miałam ochoty ich widzieć, tym bardziej rozmawiać. Stanęłam przy Joannie ramię w ramię, posłała mi miły, ale nieśmiały uśmiech. 
– To jest właśnie nasza zguba – przedstawił mnie Konrad, przemówił z emfazą, jakbym była jakąś hrabiną. Miał ze mnie niezły ubaw. Dlaczego wszystkich to rozbawiło, tylko nie mnie? Niezła scena, nie ma co. – Joanno, poznaj naszą Hankę.
– Tak... dzień dobry. – Zignorowałam Konrada i zwróciłam się wprost do kobiety, patrząc w jasnoniebieskie oczy. Dostrzegłam na jej brzoskwiniowej twarzy kilka piegów, to dodawało uroku. Wyglądała bardzo młodo, musiała być dużo młodsza od swojego narzeczonego. Nie potrafiłam uwierzyć, że właśnie poznałam przyszłą panią Czyżewską. Wyobrażałam ją sobie zupełnie inaczej, jako chłodną, wyniosłą kobietę, a stała przede mną dziewczyna z sąsiedztwa w jasnoróżowej koszulce polo. 
– Haniu, przepraszam, nie zauważyłam cię od razu. Pobiegłam za Agą. – Nie rozumiałam, dlaczego kobieta zechciała mi się wytłumaczyć. Co więcej, chwyciła mnie za rękę. Moja reakcja mnie zaskoczyła, natychmiast zacisnęłam dłoń w tym uścisku i uznałam to za całkowicie naturalne.
– Joanna zostanie z wami do końca tygodnia – wtrącił się Emil. – Wy dwaj, pomóżcie mi teraz.
Widziałam, jak Konrad przewraca oczami, dałabym sobie rękę uciąć, że Misiek zrobił dokładnie to samo. Michał ruszył za stryjem, Konrad musiał jeszcze coś zrobić z Fridą, która już od jakiegoś czasu niecierpliwiła się, stojąc w miejscu. 
Kobieta pociągnęła mnie w stronę ścieżki. Odwróciłam się nerwowo, spojrzałam z utęsknieniem na Konrada. On również na mnie patrzył, musiał to robić przez dłuższą chwilę. Nie wiedziałam, o co mu chodziło, nie potrafiłam nic odczytać z jego spojrzenia, próbowałam odszukać tych samych emocji, które towarzyszyły mnie, ale nic takiego nie znalazłam. Tylko te zimnie niebieskie oczy. Modliłam się w duchu, aby moje zauroczenie zniknęło jak kamfora, rozpłynęło się tak szybko, jak się pojawiło. Nie powinnam tego robić, nie powinnam zakochiwać się w Konradzie, ani o nim myśleć, ani go sobie wyobrażać, patrzeć, a tym bardziej przytulać. Musiałam zapomnieć, to przecież było najlepsze rozwiązanie dla nas obojga. 
– Dlaczego tak na niego patrzysz? – zapytała Joanna. Szłyśmy ścieżką wzdłuż reszty padoków, znajdowałyśmy się już w sporej odległości od mężczyzn, żaden z nich nie mógł nas usłyszeć.
– Dlaczego pani...
– Asia, mów po prostu Asia. – Uśmiechnęła się serdecznie. – Nie jestem taka stara, jestem tylko dziesięć lat od ciebie starsza – zaśmiała się. – To niedużo, prawda? – zapytała, usłyszałam w jej głosie odrobinę nadziei, że potwierdzę. Kurcze, zaczęłam się zastanawiać, jak ja będę się czuła, gdy będę mieć trzydzieści dwa lata, co ja wtedy będę robić, co mnie czeka. Przecież to za tysiąc lat! Mogę wciąż kochać Konrada swą beznadzieją miłością, ten plan miał spore szanse na efektywne zrealizowanie. Żoną Emila nie będę, tę możliwość wykluczyłam jakąś minutę wcześniej, gdy jego narzeczona uśmiechnęła się do mnie po raz pierwszy. Nie chciałam, aby to okazało się jedynie przykrywką, ponieważ w środku była zepsuta. Nie wyglądała na taką, poza tym zrobiła na mnie dobre pierwsze wrażenie. Nie odnosiła się do mnie jak do dziecka, traktowała mnie jak swoją dobrą znajomą.
– Jasne – potwierdzałam oczywiście. 
– To dlaczego tak na niego patrzysz? – przypomniała o swoim pytaniu. – Mówię o Konradzie, gdybyś nie wiedziała.
– To aż tak widać? – jęknęłam. Zaczęłam panikować. Joanna mogła to zauważyć w momencie, gdy szukałam miejsca w szortach, by schować dłonie. Niestety do jednej z kieszeni wcześniej wcisnęłam telefon, więc nie mogłam wsadzić tam dodatkowo moich palców.
Asia skinęła głową, spoglądając na mnie znacząco. Chciałam, aby zaprzeczyła i powiedziała, że się tylko ze mną droczyła i że w ogóle temat nie istnieje, bo Konrad patrzy tak na wszystkie kobiety, a ja jestem tylko jedną z wielu. Och, tylko że to ostatnie było prawdą i spowodowało kolejny skręt żołądka. Westchnęłam przeciągle, zastanawiając się jeszcze, co jej odpowiedzieć, chociaż widziałam jej wyraz twarzy – wiedziała, że coś się między nami wydarzyło. 
– My naprawdę nic... ja i on, my nigdy nie... – próbowałam się wysłowić, ale Joanna brutalnie mi przerwała.
– Właśnie widzę.
– To nie tak! Nie, nie tak jak myślisz...
– Spokojnie, oddychaj – zaśmiała się ponownie. Przestąpiłam z nogi na nogę i posłusznie wykonałam jej polecenie, wzięłam głęboki oddech i po kolei układałam swoje myśli. – Konrad wcale nie jest taki zły, to tylko pozory...
– Wiem – weszłam jej w słowo, zamiast ugryźć się w język. Musiałam jednak wyrzucić z siebie rzeczy, które leżały mi na sercu. Wiedziałam, że kiedy się wygadam, poczuję się znacznie lepiej. To tak jak wtedy, gdy zalewając się łzami, opowiadałam Konradowi o wazonie. Skrywałam w sobie spory bagaż negatywnych emocji, a Joanna stała się naturalnie moją powiernicą. – Przyjechałaś tutaj dla mnie, prawda? – zapytałam wprost.
– Emil mnie o to poprosił – odpowiedziała. Zdębiałam, zamrugałam kilkukrotnie oczami. – Oboje uznaliśmy, że towarzystwo drugiej kobiety dobrze na ciebie wpłynie. Poza tym zrobiłam sobie wcześniej wakacje – dodała z uśmiechem, gdy zauważyła, że zastanawiałam się nad odpowiedzią. 
– Dziękuję, to bardzo miłe z twojej... waszej strony, ale nie wiem, czy ta troska nie jest odrobinę przesadzona. W końcu przyjechał do mnie Misiek, a po tych dwóch dniach czuję się naprawdę znacznie lepiej...
Słuchała mnie uważnie, ale nie byłam przekonana co do tego, czy mi wierzyła. Sama sobie nie wierzyłam, taka prawda. Jak na złość mój monolog przerwał dzwonek komórki. Wyciągnęłam ją szybko i wtedy pożałowałam, że spojrzałam na wyświetlacz.
Dzwonił Czarek. 
Przełknęłam ślinę. Nie wiedziałam, co robić. 
– Muszę odebrać – wymamrotałam, spoglądając na Joannę niepewnie.
– On dzwoni? Czarek? – zgadła. – Hania, nie musisz z nim rozmawiać, naprawdę. – Chwyciła mnie ponownie za rękę, ale Asi mogłam się swobodne wyrwać. Nie trzymała mnie siłą, chciała mi tym małym gestem dodać otuchy. Odeszłam kilka kroków. – Hania! – krzyknęła za mną blondynka, ale ją zignorowałam. Ruszyłam w stronę placu, by tam nikt mi nie przeszkadzał w rozmowie.
– Słucham?
– Nareszcie, mała. Ile można czekać?
Przymknęłam oczy, zakołysałam się, kiedy rozchyliłam powieki, przez ułamek sekundy panowała ciemność. Głos Cezarego sprawił, że prawie zemdlałam. Do ofiary odezwał się oprawca, reakcja mojego ciała mnie nie zdziwiła, wiedziałam, że nie będzie łatwo, dlatego w jakiś sposób mogłam się przygotować do takiej telefonicznej konfrontacji. W innym przypadku upadłabym na ziemię. 
– Czego chcesz? – warknęłam.
– Gdzie się podziewasz? Nie ma cię w mieszkaniu, a Inga twierdzi, że nie wie, gdzie jesteś. Co ty, mała, kombinujesz? – Dopiero wtedy usłyszałam w jego głosie to, o czym wcześniej mówiła moja przyjaciółka. Czarek traktował mnie jak rzecz, przedmiot, swoją własność. Narastała w nim wściekłość, bo się sprzeciwiłam. Według niego powinnam być posłuszna mężczyźnie, który twierdzi, że mnie kocha.
Wszyscy jesteśmy głupcami. Kochaliśmy tylko wyobrażenie o sobie. Cezary myślał, że podoba mi się bycie jego idealną, nijaką przyszłą żoną. Wcale nie, on też widział we mnie to, co chciał widzieć.
– Inga nie wie, gdzie jestem – powiedziałam stanowczo. – Nie nachodź jej więcej.
– Powiedz, gdzie jesteś! – rozkazał.
– Nie powiem – odparłam. – Nie szukaj mnie.
– Mała, nie denerwuj mnie! Mów, gdzie jesteś! Dawno bym po ciebie przyjechał, gdyby nie ten szpital.
– Jaki szpital? – wystraszyłam się. Czyli jednak moje uderzenie spowodowało jakieś obrażenia? Powinnam się chyba cieszyć, ale zaczęłam bać.
– Po tym uderzeniu zrobili mi badania, nic mi nie jest. Przetrzymali mnie trochę, bo podejrzewali wstrząs mózgu. Hania – zaczął mówić swoim słodki głosem – ja nikomu nie powiedziałem, co mi zrobiłaś. Skłamałem, że miałem wypadek w pracy. Posprzątałem rozbitą misę czy wazon, czy co to tam było. Zatarłem wszystkie ślady. Nikt się o tym nie dowiedział. Nie chcę, aby nasz związek skończył się przez ten jeden incydent. Mała, chyba nie będziesz się dąsać przez jedną kłótnię! 
Jego słowa wiele mi wyjaśniły. Czarek postarał się, aby zachować pozory. Nie powiedział nikomu prawdy, że go zaatakowałam, tym samym nie wyszło na jaw, że po prostu się broniłam, bo mnie uderzył i wyzwał, używając niewybrednych epitetów. Według niego, skoro tylko my wiedzieliśmy, co między nami zaszło, to nie musimy kończyć naszego związku.
– Incydent? – jęknęłam nieprzyjemnie. – Czarek, ty mnie spoliczkowałeś tak mocno, że wylądowałam na drugim końcu pokoju! Tego ci nigdy nie wybaczę! Nigdy, rozumiesz? Nigdy!
– Hania, przesadzasz – prychnął. – Nie stało się nic złego.
– Nigdy nie powinnam się z tobą wiązać! Nie chcę cię znać!
W amoku, w jakim byłam, rozejrzałam się dookoła. Każdy stał w innym miejscu, ale wszyscy patrzyli tylko na mnie. Joanna oddalała się z Agnieszką i Szarlejem w stronę lasu. Pewnie nie chciała, aby dziecko słyszało moje wrzaski. Emil z Miśkiem stali przy samochodzie, Michał spojrzał na stryja z nadzieją, że ten jakoś mi pomoże. Najbliżej mnie znajdował się Konrad. Zamknęłam oczy, nie chciałam wiedzieć, jak stawia kolejne spokojne kroki w moją stronę. 
– Kurwa, przestań pierdolić, tylko mów, gdzie jesteś – rozkazał Czarek . – Mów, do cholery!
– Nie powiem, nie szukaj mnie – odpowiedziałam z przejęciem resztkami sił. 
– Posłuchaj no, mała. Zaczynasz mi działać na nerwy – warknął. – Jak cię znajdę, to inaczej pogadamy...
– Co? Uderzysz mnie znowu? – zapytałam ironicznie. Nastąpiła chwila ciszy.
– Hania, błagam, przyjadę po ciebie i będzie dobrze, zobaczysz. Mała, kocham cię. Kocham cię, słyszysz?!
– Czarek, to już koniec – odparłam drżącym głosem i rozłączyłam się.
Wtedy znalazł się przy mnie Konrad, nie potrafiłam wydusić z siebie ani jednego słowa. Oddychałam nierówno, kręciło mi się w głowie, czułam się tak, jakbym przed chwilą skończyła biec maraton. To ciężkie powietrze dodatkowo nie wpływało dobrze na moje samopoczucie. Czyżewski zauważył, że było ze mną źle, więc chwycił mnie za rękę, ujął ją w swoją ciepłą dłoń. Ja drżałam z zimna, przechodziły po moich plecach dreszcze. Cofnęłam się o krok, nie miałam ochoty, żeby mnie dotykał. Chciałam mieć przy sobie kogoś, kto wykrzesałby z siebie odrobinę empatii. 
– Już skończyłaś? – zapytał. Zero emocji, jego opanowanie doprowadzało mnie do szału.
– Nie zbliżaj się do mnie, bo to wszystko...
Nie dokończyłam, bo telefon zaczął dzwonić ponownie. Czarek nie odpuszczał. 
– Bo jeśli skończyłaś, to telefon nie będzie ci potrzebny, prawda?
Zupełnie nie zrozumiałam, co do mnie powiedział. Spojrzałam w jego oczy, omiotłam spojrzeniem pełnym szaleństwa jego przystojną twarz. Uśmiechnął się do mnie jednym kącikiem ust, tak szyderczo i nieprzyjaźnie. Zrobiłam jeszcze jeden krok w tył, nie zauważyłam kamienia, potknęłam się i straciłam równowagę. Konrad nie pozwolił mi upaść, przytrzymał mnie za ramię, pociągnął do siebie i objął w pasie. 
– Nie wiem, o czym mówisz – wymamrotałam niewyraźnie. Konrad wolną dłonią zabrał mi wciąż dzwoniącą komórkę, patrzyłam zdezorientowana na jego poczynania. – Oddawaj! Oddaj to!
– Telefon nie będzie ci potrzebny – powiedział z naciskiem. Odsunął się ode mnie, ale rzuciłam się na niego. Wtedy zrobił coś, czego się nie spodziewałam. Wykonał unik, po czym cisnął telefon w stronę budynku. Nie znajdowaliśmy się daleko od ściany, dlaczego komórka roztrzaskała się, rozpadła na małe kawałki.
Nagle nastała cisza. 
– Mój Boże! Coś ty zrobił!? – wrzasnęłam, zaczęłam okładać Czyżewskiego pięściami. Nie przejął się tym zupełnie.
– Co ci powiedział? – zapytał jedynie. – Hanka, źle wyglądasz...
Opadłam całkiem z sił, przylgnęłam do niego, w jego cieple i zapachu odnalazłam oparcie. Uświadomiłam sobie, że dwa dni to zdecydowanie za mało, aby zapomnieć o Cezarym. Zaczęłam płakać, ciepłe łzy zmoczyły koszulkę Konrada. Jego ramiona obejmowały mnie przez cały czas. 
O nic więcej już nie pytał, tak po prostu mnie przytulał.

48 komentarzy:

  1. Tra la la la, tra la la la, zakochałam się w Konradzie jeszcze bardziej, o ile to w ogóle możliwe. Tra la la la, tra la la la , Hanka jest głupia, że uciekła z jego pokoju. Tra la la la, tra la la la.

    Chyba mi dzisiaj odwala, albo mój dobry humor osiągnął najwyższy level :) Ale do rzeczy.

    Podziwiam Hankę, że wykrzesała z siebie odrobinę silnej woli będąc sam na sam w łóżku, z "prawie" nagim Konradem - ja bym poległa. Miałam niezły ubaw, gdy tak karciła się w myślach, za swoje niegrzeczne wizje z Konradem w roli głównej, nie wspominając już o tym małym "poślizgu" w łóżku. Myślałam, że w końcu pójdą na całość, a tutaj zonk!, nic z tego. Hanka się zawstydziła i z seksu nici. Boże, jaka ona jest niezdecydowana. I jeszcze Emil się napatoczył. To już chyba za duża dawka testosteronu jak na biedną Hankę - nie wytrzymała presji :D

    Wiesz, coraz częściej pokazujesz zupełnie inne oblicze Konrada. Czasami mam wrażenie, że w jego ciele ukryta jest kobieta, bo ten facet na tak zmienne nastroje, że ciężko nadążyć. Serio?! Ale jakby nie było, to oblicze mnie roztapia. To z jaką czułością ten facet obnosi się z kobietami... on po prostu wie jak kochać kobiety... niech Hanka to wreszcie pojmie!
    Przyznam, że po tym jak Hanka naskoczyła na Konrada, że dla niego liczy się tylko seks, sądziłam, że chłopak już nie będzie tak pozytywnie do niej nastawiony (czyt. zmienne nastroje :P), więc bardzo mnie zaskoczył tym śniadaniem, a później tym zachowaniem po rozmowie Hanki z Cezarym. Od teraz oficjalnie mogę stwierdzić, że Konrad to mój HERO ♥
    Joanna to dosyć niespodziewany gość w Pożarowie. Ale wydaje mi się, że dzięki niej Hanka będzie miała z kim pogadać (tym bardziej, że Joanna, domyśla się co się dzieje pomiędzy tą dwójką), a co najważniejsze wreszcie zrozumie co czuje. No, i może Emil wyleci jej z głowy :) ten wątek zawsze mnie rozkłada na łopatki :D
    Czarek tym telefonem tylko potwierdził, że jest skończonym s*****synem - sorki, a ten epitet, ale taka prawda. Chociaż trochę i szkoda, że nie będzie wiedział, gdzie jest Hanka, bo gdyby przyjechał do Pożarowa, to chyba by z niego żywy nie wyjechał :)
    A Hanka widocznie nie miała Nokii, skoro jej telefon tak łatwo rozpadł się na ścianie :P

    Cieplutko pozdrawiam i wszystkiego najlepszego w Nowym Roku. Cmok :*

    PS. Ja mam urodziny 22 czerwca, zapisz sobie w kajeciku :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozwaliłaś mnie kompletnie swoim komentarzem, pozytywnie oczywiście :D Co do Twoich urodzin, to w tym roku chyba powinnam się zrehabilitować, bo ostatnim razem miałam dodać rozdział na Fabrykę w Twoje urodziny, ale zaczęłam dawać dupy z tamtym blogiem i z prezentu nic nie wyszło. Musisz wiedzieć, że naprawdę mi było wtedy głupio ; _ ;

      Tak, Hanka jest bardzo niezdecydowana, ale myślę, że to nie wynika bezpośrednio z jej charakteru, po prostu znalazła się w sytuacji, której nie ogarnia. Myślała, że już zapomniała o Czarku, ale jeszcze wspomnienia tego związku będą się ciągnęły za nią przez jakiś czas. Jej wstyd też jest moim zdaniem usprawiedliwiony, wyobraźnia wyobraźnią, a kiedy dochodzi do czegoś więcej w realu, to coś w niej pęka, szczególnie że Konrad nie jest partnerem, który chciałaby specjalnie czekać, aż się zdecyduje, albo teraz, albo niech laska spada ;P Hanka nie ma dużego doświadczenia, jeśli chodzi o seks, Czarek nie był najlepszym kochankiem, więc... no trochę poczekacie, aż pójdą na całość, ale mam nadzieję, że inne momenty Wam to wynagrodzą :D

      Och, bo Konrad jest pisany przez kobietę, to może przez to? Mój chłopak twierdzi, że on jest bardzo męski, ale pod takim kobiecym względem ;) Zmienne nastroje? Że czasami bawi się Hanką, a czasami ją przytula? Czy miałaby się obrazić za to, że Hania powiedziała, że zależy mu tylko na seksie, a on mimo tego robi śniadanie? :) On chyba po prostu dopasowuje się do nastroju Hani albo uczy się na swoich błędach, jak z nią postępować. Powiedziała mu wprost, że potrzebowała odrobiny empatii z jego strony i zapamiętał. Po tej rozmowie z Czarkiem, chyba się po prostu zdenerwował, no i może ma coś w sobie z rycerza, więc chciał jej pomóc ;P

      Joanna to niespodziewany gość i tak też miało być. To taki mój ukłon w stronę Hanki, żeby nie czuła się samotnie, nie jestem aż tak okrutna xD Ma być jej dobrym duchem i wesprzeć zagubioną dziewczynkę nie tylko w sprawie Czarka, ale później też Konrada. Myślę, że Hanka czułaby się zupełnie inaczej, gdyby od razu mogła z nią porozmawiać, a tak zajęli się nią faceci, którzy też nie do końca potrafili ją zrozumieć.

      Poziom testosteronu w tym rozdziale zdecydowanie był wysoki :D Przez jakiś czas Hanka pewnie będzie jeszcze wzdychała do Emila, ale na pewno już coraz mniej. Przy Joannie trochę głupio, nie? XD Ale chyba też ulokuje swoje uczucia w jednym konkretnym facecie ;>

      Czarek nie będzie wiedział, ale to nie znaczy, że nie namiesza na odległość. Ale jeśli mu życie miłe, to powinien omijać Pożarowo szerokim łukiem ;P

      Również pozdrawiam, wszystkiego najlepszego w nowym roku! ;*

      Usuń
    2. Pamiętam, ale nie wytykam palcem. Zresztą w tym roku już mam urodziny zaplanowane i nie będzie mnie w mieście, co nie znaczy, że masz się nie postarać :P

      To że Hanka jest wstydliwa zauważyłam już w pierwszym rozdziale i uważam, że jest to bardzo urocze. Mam nadzieję, że nie zrobisz jej w pewnym momencie pewną siebie kobietką, która postawi się Konradowi, Chyba by mnie to rozbawiło po całości. Ta wstydliwość tak cudownie do niej pasuje, że aż by się chciało częściej to widywać :)

      No ale tak w tajemnicy, to serio myślałam, że zaszaleją. A teraz, skoro będzie Joanna z córeczką i jeszcze Misiek, to trudno będzie im latać w samych majtkach po korytarzu :P

      Konrad jest męski pod kobiecym względem, hmm... bardzo interesująca charakterystyka postaci, bardzo... :) Chyba sam Konrad nie byłby pocieszony takimi słowami :P

      Joanna, jakoś ją od razu polubiłam. Może dlatego, że dzięki niej Hanka rzeczywiście będzie się musiała wyleczyć z Emila. Chociaż nie powiem, to jej wzdychanie, niczym do gwiazdy rocka, jest boskie :) Tak szczerze mówiąc (być może się powtórzę), to Hanka wyszła Ci o niebo lepiej niż Sandra - jest chyba bardziej... ludzka. Tak, to jest dobre określenie. I dzięki temu zyskuje sobie wielu fanów - tak mi się przynajmniej wydaje. Ja tam ją lubię :)

      A Czarek. Ach, czyli jednak namiesza. Pomimo, że życzę Hance i Konradowi jak najlepiej, to nie mogę się tego doczekać ;)

      Pozdrawiam :)

      Usuń
    3. O, to już plany na czerwiec? :D To ja chyba też powinnam zacząć planować swoje urodziny, szczególnie że nigdy nie miałam imprezy urodzinowej :P Postaram się, obym tylko przeżyła do czerwca, mam nadzieję, że uczelnia mnie nie zniszczy xD

      Ona ma to chyba po mnie, tę wstydliwość. A szczególnie gdy spotyka ją sytuacja, która jest nowa, traci cały rezon i chce uciekać, nie potrafi się wysłowić, głupkowato się uśmiecha... To jest straszne, podzieliłam się z nią swoją wrodzoną nieśmiałością, ale skoro nie uważasz, że zrobiłam jej tym wielkiej krzywdy, to mogę uznać, że dodaje jej to właśnie takiej ludzkiej twarzy ;) Jeśli chodzi o porównanie do Sandry, wiesz, tamten tekst pisałam wcześniej, dopiero później zaczęłam dostrzegać, jaka jest Sandra, a potem było za późno, żeby ją zmienią. Także jeśli nie popełniłam tego błędu z Hanią, to uff... kamień z serca ;) Hania mogłaby się postawić Konradowi, ale na pewno nie teraz. Jeśli naprawdę dobrze by go poznała, to nie miałaby z tym problemu, ale jeszcze go (i siebie chyba trochę też) nie zna.

      Oj tam, jeśli w nocy nikt nie będzie widział, to może będą chodzić ;> A już szczególnie Konrad, który raczej nie ma problemu, żeby chodzić wszędzie bez koszulki xD

      Nie, Konrad by się nie ucieszył z takiego opisu. Obraziłby się, wbrew pozorom faceci też się obrażają. Albo inaczej: ich ego zostało urażone xD

      I raczej nie będziesz miałam powodów, żeby Joanny nie lubić, zresztą Hanka na pewno doceni jej pomoc i towarzystwo ;) Hej, no właśnie, Hanka traktuje Emila jak swoją platoniczną miłość. Każdy ma taką, może być to chłopak z plakatu albo żywa osoba. Ja ostatnio mam swoją platoniczną miłość, mimo że jestem 5 lat w stałym związku :D

      Do tego ich szczęścia, to jeszcze bardzo daleko, ale mam nadzieję, że do tej pory nie będzie nudno, nie tylko przez Czarka, ale też przez inne postacie ;)

      :*

      Usuń
  2. Aaaaaaaaa! Konrad! Rany coś się zaczyna dziać. W znaczeniu, że on tak jakby trochę odpuścił i stał się jakiś taki milusi (nie to, żeby był jakimś super gburem, ale po prostu to śniadanie, brak jakichkolwiek uwag, no i końcówka). Hanka to jednak ma wpływ na facetów. Jeden bez niej żyć nie może, a drugi na moment porzucił swoją pozę aroganta i nawet trochę się wczuł. Niby kolorowo, ale tak nie do końca. Bo ten Czarek to jednak mocno irytujący jest. W sumie nie wierzę, żeby się raz na zawsze odczepił, bo do takiego typa, to trzeba przemówić w bardziej dosadny sposób (prawym sierpowym go!). Nie, okej, nie lubię przemocy, więc nie. Ale z drugiej strony to by było takie urocze, gdyby tak np. Konrad i Czarek pobili się o Hankę...xD
    W ogóle to Hanka ma mocne nerwy, że się opanowała. I te jej rozmyślania na samym początku. Ja to bym się chyba rzuciła na niego bez słowa i biedak by nie miał wyjścia :D Nie, właściwie to rozumiem Hankę, bo chociaż on działa na nią tak jak każdy widzi, to jednak w sumie jeśli się wie, że dla niego nie będzie to za wiele znaczyć (jeśli w ogóle coś), to lepiej na razie darować. Potem będą ukradkowe spojrzenia, jajecznice, kwiaty, kina i te sprawy... Jak Konrad wykrzesa z siebie duszę romantyka i na dodatek stwierdzi, że bez Hanki, to tak głupio, wtedy Hania się może rzucać. Bo dobrze by było wiedzieć, że następnego dnia rano nie wyrzuci jej z sypialni, przy okazji obrzucając obraźliwymi epitetami i łamiąc jej serce, bo jednak Hance się podoba, więc taki koniec to trochę nie do tego...
    I Emil. Bawi mnie reakcja Hanki na niego. Sama już nie wiem czy ona bardziej stresuje się przy Konradzie czy Emilu. Nie, chyba jednak przy Konradzie, ale i tak te jej przemyślenia i zakłopotanie przy Emilu jest urocze.
    Joanna wydaje się być w porządku babką. I jest spostrzegawcza, a to czasem niebezpieczne, ale ciii...
    Chyba najbardziej podobała mi się końcówka (wybacz Konrad, ale ja tam wolę jak jesteś ubrany i uroczy, bo przynajmniej Hanka tak nie wariuje, a i ja mogę się lepiej skupić na czytaniu xD). Ten przytulas i wcześniejsza awantura <3 Głupia jestem, ale mnie zawsze najbardziej podobają się takie momenty. Może dlatego, że nie za bardzo ma mnie kto przytulać ;) Ale, ale, zostawiając analizy osobowościowe w spokoju i zabierając się do podsumowania... Jeszcze bardziej zauroczyłam się w Konradzie. Emila zostawiam w spokoju, bo jak już się narzeczona pojawiła, to nie wypada go tak chwalić. Jeszcze będzie zazdrosna i dopiero klops xD Poza tym Hanka i jej rozmyślania wprawiają mnie w niezwykle dobry humor. Plus poślizgnięcie - pobudka Konrada, jajecznica, przytulas - J'adore! W ogóle fajny ten rozdział.
    Wyszło chaotycznie, ale jestem w dziwnym humorze, a wtedy tworzę równie dziwne komentarze.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak sobie myślę, że ja chyba zrobiłam Konradowi wielką krzywdę, że przedstawiałam go jako gbura, ale z drugiej strony, kiedy widzę Wasze reakcje, to się cieszę, że mogę trochę zaskoczyć. Hej, a kto powiedział, że Konrad będzie musiał tę romantyczną duszę wykrzesać? ;> Może po prostu nie pokazuje jej osobie, do której nie czuje jakiegoś głębszego uczucia, a do Hanki zaczyna się po prostu przyzwyczajać. Chociaż może... kto wie ;P

      Nie wiem, czy wpływ Hanki jest aż tak duży, po prostu Czarek jest uparty jak osioł, a Konrad przystosował się do sytuacji (chociaż nie wiem, czy to nie dla niego trochę poświęcenie, trochę trzeba się hamować, żeby nie powiedzieć czegoś krzywdzącego przy takiej zagubionej Hance z depresją :P). Jeśli chodzi o prawe sierpowe, to myślę, że nie tylko Konrad mógłby użyć tego argumentu, kiedy Czarek przyjechałby po Hankę, ona ma jednak sporą grupę wsparcia, więc mogłaby wystawić któregoś z zawodników. Sama chętnie przyłożyłabym mu, bo mu się najnormalniej na świecie należy, o! Ale niestety, jestem trochę okrutna, więc też są też te postacie bardziej czarne od innych.

      Jeśli chodzi o reakcję Hani na rano, to zgodzę się z Tobą, w końcu zdawała sobie sprawę, że dla niego taki seks nie znaczyłby wiele. Poza tym ona była zawstydzona tym wszystkim, co zaczęło się dziać, więc zrobiła pierwsze, co przyszło jej do głowy, czyli uciekła. Ale nawet jeśli przełamałaby swój wstyd, to jednak przełamanie swoich lęków wymaga czasu i... zaangażowania emocjonalnego drugiej strony. Także jeśli to dostrzegasz, to bardzo się cieszę ;)

      Haha, bo to jej kolejne już zauroczenie Hanki, ale poza tym to zauroczenie Emilem wystąpiło w bardzo ekstremalnym momencie. Ona będzie tam do niego czuła, tak skrycie się kochała, ale to zupełnie nie będzie groźne :D Joanna też w jakiś sposób na to wpłynie, przez samą obserwację narzeczonych będzie Hance głupio za to, co myślała o Emilu :P

      Ha, ja chyba muszę pisać więcej takich końcówek, skoro ta się spodobała. Mocne uderzenie na koniec. Zobaczymy, co tam z tego wyjdzie :D Ostatnio przytulasy to jest najdelikatniejsze, co piszę o relacjach różnych bohaterów, ale jak widać, to na Was też działa. Chociaż z drugiej strony chyba powinnam to trochę dawkować, żeby Wam się nie znudziło ;) No ale, jakby na to nie patrzeć, ogólnie bardzo się cieszę, że rozdział się podobał i że mimo dłuższej przerwy jesteś zadowolona ;) Oj tam, chaotyczny, miło, że poświęciłaś czas na napisanie go ;)

      Pozdrawiam!

      Usuń
  3. Awww, tak pięknie dziękuję Ci za dedykację! Piękny prezent na urodziny mi zrobiłaś! <3

    Boże, ten rozdział był taki, że sama nie wiedziałam na kogo mam się złościć,komu współczuć, a kogo kochać. Niesamowite jest to, w jaki sposób Hanka reaguje na Konrada tylko dlatego, że spali w jednym łóżku i mieli małe co nieco kilka godzin wcześniej. Wydaję mi się, że świetnie jej szło nienawidzenie Konrada dopóki jej nie dotknął, potem robiło się coraz gorzej, aż teraz jest w takim stanie, że bez problemu płacze w jego ramionach i nawet przyznaję się do tego, co czuje. Na razie tylko i wyłącznie przed sobą. W sumie, to dobrze, bo Konrad chciałby, ale uprawiać seks, a chyba nie bardzo mu zależy na tym, by i ją pokochać tak, jak zrobiła to Hania. Obdarzyła go bezwarunkową, szczerą miłość, a Konrad, ech, niestety, wcale nie chce jej miłości... Biedna Hania.
    Boże, i jest Emil... Kocham go<3 Konrada zresztą też<3

    Końcówka kompletnie rozłożyła mnie na łopatki. Totalna miazga. Konrad czasami potrafi być uroczy. Płacz, Hania! Właśnie takiej sceny chciałam, publicznej kłótni, płaczu i Konrada tulącego płaczącą dziewczynę;) dziękuję, spełniłaś moje skryte marzenie;) Więcej takich scen:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Proszę bardzo! ;*

      Wiesz co myślę? Że Hanka myślałaby o Konradzie to samo, gdyby spała w swoim łóżku, ale skoro już znalazła się przy nim, to przeżywała to dziesięć razy mocniej. Wtedy jednak nie byłoby możliwości wystąpienia takiej sytuacji, że któreś z nich siebie dotyka i w ogóle. Konrad po prostu bardzo ją zawstydza, szczególnie jeśli chodzi o seks. On by pewnie nie pogardził, gdyby poszła na całość, ale Hania oczekuje czegoś innego. Jeśli natomiast chodzi o takie normalne stosunki, to jednak Konrad nie jest bez serca, więc pocieszył Hankę i pozwolił się przytulić. Nauczył się, że tego właśnie chciała, nie protestował. Na miłość taką prawdziwą to jeszcze za wcześnie, na razie to silne zauroczenie. Poza tym teraz Hanką targają wyłącznie silne emocje, tym trudniej podjąć jej jakąś właściwą decyzję :)

      Ojej, ależ mi miło :) Fajnie, cieszę się, że się ta scena spodobała, bo miałam z nią trochę problem, nie wiedziałam, jak powinna wyglądać i czy wszystko się w niej zgadza. Nie wiem, czy takich scen będzie więcej, może będzie więcej podobnych ;)

      Pozdrawiam!

      Usuń
    2. Ano właśnie, dlatego wydaję mi się, że obecność Konrada działa na nią w dość dziwny sposób, bo choć go nie znosi i momentami chce go udusić, ale jednocześnie zachowuje się tak, jakby za chwilę miała umrzeć z tej miłości. Uważam, że to słodkie, bo jest rozerwana pomiędzy przeszłością, w której ją zranił, a między teraźniejszością, w której się znaleźli oboje z różnych powodów. Biedna Hania, Konrad chyba jest zbyt męski dla niej, skoro teraz ją zawstydza. Albo Hania nie jest zbyt doświadczona i nie jest w stanie poradzić sobie z tak seksownym facetem:) Ech, no cóż, jest doświadczony, więc wie, co zrobić aby ulżyć kobiecie w cierpieniu. Nie znamy jeszcze jego motywów, ale mam nadzieję, że nie są takie złe. No dobrze, niech będzie, że to silne zauroczenie, coś zbliżonego do miłości. Chyba po prostu ona zbyt emocjonalnie podchodzi do tego. Nie, Boże, ja też tak bym robiła! Co ja w ogóle piszę. Nie byłabym w stanie przejść normalnie obok Czyżewskiego;)

      I to jak! Była świetna. Lubię takie publiczne sceny i zawsze mam nadzieję, że w którymś opowiadaniu się pojawią:) A u Ciebie są. To nic, ja i takimi podobnymi się zadowolę;)

      Usuń
    3. Tak to już chyba jest, kiedy człowiek jest nieszczęśliwie zakochany, z jednej strony umiera z miłości, a z drugiej jest rozwścieczony, że to uczucie nie jest odwzajemnione. I chociaż rozum podpowiada, że przecież ciągłe zadręczanie się nie ma sensu, to cholernie trudno jest się odkochać. Tutaj jeszcze dochodzi przeszłość (i ta teraźniejszość też), bo Hanka wie, na co stać Konrada i ma jednocześnie wspaniałe wspomnienia i te okropne.
      Hanka wcale nie ma dużego doświadczenia z facetami, a te z Czarkiem, no cóż, nie nazwałabym ich najlepszymi. Myśli, że zostanie wykorzystana i trudno jej się dziwić. A Konrad? On chyba po prostu wykorzystuje fakt, że kręci się wokół niego kobieta, która w pewnym momencie przestałą ukrywać fakt, że liczy na jego uwagę. Więc jego intencje są na razie typowo... samcze xD
      Oczywiście, że Hanka podchodzi do tego emocjonalnie, jak każda kobieta. Zrobiła coś, czego się wstydzi przy facecie, na którym jej zależy. Ja bym się zapadła pod ziemię xD Hanka chyba sobie radzi nie najgorzej ;)

      W zasadzie szykuje się w najbliższym czasie jedna podobna, być może w najbliższym rozdziale ;) Ale to jak już wysmażę inżynierkę ;P

      Usuń
  4. Nie wykażę się oryginalnością, gdy powiem, że uwielbiam Konrada, prawda? Jest taki męski i... i... taki fajny... takie istne ciacho i powiem szczerze, że nie pogardziłabym takim na wyłączność

    Ale do rzeczy: jak Hania się obudziła, to ja byłam pewna, że nie wyjdzie z pokoju (i z łóżka, hehe ♥) Konrada bez obudzenia jego właściciela. No a co za tym idzie - szykowała się poważna rozmowa. Czytałam ten moment z szeroko otworzoną buzią i wstrzymałam na krótką chwilę oddech; no błagam, jak można było inaczej zareagować na te sceny?
    Konrad i jego "Kurwa, co jest" rozbiło mnie i resztę opowiadania czytałam uśmiechając się do ekranu.

    Ja tam siedzę i myślę ostatnio, "kiedy Szwamka doda rozdział"? No i proszę, jak na zawołanie ;) Naprawdę się zdziwiłam, że to już 9 rozdział, to wszystko minęło mi zdecydowanie za szybko. Jeszcze dodatkowo czekałam na tego Czarka (inaczej mówiąc idiotę), aż się pojawi, no i proszę!
    Uwielbiam ten moment, szczególnie, kiedy rozmowa się zakończyła zerwaniem związku, a Konrad cisnął telefonem Hanki o ścianę. Na jej miejscu nie wiem co bym zrobiła. Na pewno nie wyznałabym mu miłości.
    Pozdrawiam
    Madi xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, chyba to nie będzie oryginalne. Kto by takiego na wyłączność nie chciał, mogłabym powiedzieć, że też chcę, ale mi nie wypada ;P

      Fajnie, że rozdział wzbudził emocje, chociaż to trochę niebezpieczne, jeśli miałabym doprowadzić do Twojego bezdechu ;P Nie, no przecież Hanka nie mogła wyjść z pokoju, bez budzenia Konrada, to w ogóle nie wchodziło w grę, no ale rozmowy jako takiej nie było, może innym razem :D

      Po rozmowie z Czarkiem Hanka była tak roztrzęsiona, że w ogóle nie wiedziała, co robi. Wściekłość i smutek wzięły górę, a później oddała z sił. Konrad znalazł się w dobrym momencie przy niej i też się zdenerwował. Dla Hani to nawet lepiej :)

      Przecież pisałam, że rozdział nie pojawi się zbyt szybko. Właściwie tylko nieprzyjemny zbieg okoliczności sprawił, że ten rozdział mógł się jednak pojawić wcześniej, niż planowałam. Jak dla mnie to dopiero 9 rozdział, jeszcze mam tyle do napisania, ja mam wrażenie, że cały czas stoję w jednym miejscu ;P

      Również pozdrawiam!

      Usuń
  5. Uhuhhuhuhuhuhuhuuhuhuhhuuhhu! Zostawiam swój pierwszy komentarz, oczywiście pozytywny.

    Kocham Konrada! Uwielbiam, jest taki...boski. dejidfneowjsn*-* Gdybym ja była na miejscu Hanki, gdybym mogła leżeć obok tego boga... Najlepszy prezent na gwiazdkę xD Ale powiem Ci, że jesteś naprawdę świetna, bardzo mi się podoba Twoje opowiadanie!<3

    Szczerzyłam się calutki czas:) Tak mi się podobało! Ach, te śniadanie<3 "Dla Ciebie też zrobiłem", to było urocze. A ja sama muszę robić sobie śniadanie, kurde. A Hance ma kto robić i jeszcze niezadowolona, pff. Co to za kobieta! Jeszcze seksować się nie chciała, a byłam pewna, że zostanie w pokoju, w ramionach Konrada<3 A tu tak nagle wychodzi, Boże... wtf? :D

    I denerwuję mnie Emil. Tak go Hanka wychwala i w ogóle, a ona cały czas powinna wychwalać Konrada:D Oni muszą być razem, bo inaczej nie przeżyje. A jak nie przeżyje, to będzie lipa:/
    W każdym razie Emila już raczej nie polubię, lecz jego narzeczona bardzo mi się spodobała. Była taka naturalnie miła, tak wywnioskowałam:))

    I ten Czarek, grrr...Co za dupek, kretyn, idiota i mogłabym jeszcze długo wymieniać! Biedna Hanka. Gdyby mnie uderzył chłopak, to zapewniam, że nie wyszedłby żywy. A jeszcze do tego ta "mała". Na jej miejscu bym go zlała nie tylko wazonem:D

    I końcówka, która sprawiła, że latałam po pokoju szczęśliwa. Jezu, co Ty ze mną robisz?:P Nigdy się w taki zdziczały sposób nie zachowywałam. Aż mama weszła sprawdzić, co ze mną jest xD

    Mam nadzieję, że dodasz szybko kolejny rozdział, bo się zakochałam!
    Całuję,
    Zuza.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam serdecznie! :D Fajnie, że zostawiałaś po sobie znak :)

      Haha, taki prezent na Gwiazdkę, myślę, że to niezły pomysł, tylko najpierw taki trzeba znaleźć ;P Wychodzi na to, że sama jestem szczęściarą, bo ja śniadań sobie robić nie muszę i uważam, to naprawdę wygodne. Dlatego Hanka nie zrobiła mu awantury, w końcu ją wyręczył ;) Hanka może mu pozwolić mu na robienie śniadań na przytulanie, na seks, oboje muszę jeszcze poczekać ;P

      Hanka chyba nie powinna wychwalać nikogo, bo to jej tylko miesza w głowie. Takie jest przynajmniej moje zdanie, najpierw powinna się wyleczyć z Czarka. Ale akurat zauroczenie Emilem jest bardzo niegroźne ;P Joanna tutaj będzie dobrym duchem, nie będę tak okrutna, nie będę wprowadzać tylko postaci, które wyłącznie mieszają ;)

      Nikt nie lubi Czarka, ale taka już jest to postać, do nielubienia. Sama go nie lubię, szczególnie że posiada pewne cechy, z którymi spotkałam się w życiu. Więc mogłam się zainspirować życiem, chociaż nie powiem, żeby była to przyjemna inspiracja.

      Widzisz, nigdy nie wiem, jak ktoś zareaguje na mój rozdział. Jeśli pozytywnie, to bardzo się cieszę :D Serio, i co powiedziałaś mamie, kiedy przyszła? ;> Ogólnie bardzo mi miło, że się podobało, następny rozdział nieprędko, ale już teraz zapraszam ;)

      Dzięki za komentarz ;) Również pozdrawiam!

      Usuń
  6. miss undecided3 stycznia 2014 22:07

    Mój pierwszy komentarz ; >
    Któregoś pięknego dnia wędrowałam w odmętach internetu w poszukiwaniu interesujących blogów i tak oto natrafiłam na "różową koszulę" i był to jeden z lepszych dni ostatnio ; )
    Bardzo podoba mi się twój styl pisania i sposób, w jaki wykreowałaś bohaterów. Wszystkie tutaj wzdychają do Konrada, no i ja też nie będę zbyt oryginalna, kiedy napiszę, że też urzekł mnie całkowicie :P postać Hani z kolei utożsamiam z własną osobą z prostego względu - Hania cały czas liczy na uczucie Konrada, czeka - naiwnie lub nie (to się okaże w dalszej części opowiadania, które mam nadzieję, że skończysz!), że te jej marzenia i pragnienia w końcu się urzeczywistnią i tu proszę bardzo czuję się jakbym czytała o swoich własnych poczynaniach :P A co do Konrada to podoba mi się ten jego "niby obojętny" stosunek czy to do Hani czy do innych :P w sumie sama nie wiem czy on taki jest, udaje czy zachowuje się z premedytacją. I podobał mi się wątek romansu z Martą i to jak ta sprawa zakończyła się : P
    A wgl to nie ma chyba nic co by mi się tutaj nie podobało :D

    Wracam do nauki :< I liczę na jak najszybsze pojawienie się kolejnego rozdziału :)

    Pozdrawiam :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojej, bardzo mi miło, to w takim razie ja się cieszę, że trafiłaś na bloga i pokusiłaś się o zostawienie komentarza ;)

      Dzięki :) Styl taki już mam, trudno to zmienić, a jeśli natomiast chodzi o postacie, to staram się, żeby były żywe jak prawdziwi ludzie. No cóż, Konrad zdobywa grono fanek, myślę, że perspektywa Hanki tutaj bardzo na to wpływa, bo ona go bardzo idealizuje, tak jak wcześniej idealizowała Emila ;) Konrada chyba trzeba najpierw lepiej poznać, jeszcze nie pokazał wszystkiego. Była Marta, teraz napatoczyła się Hanka i w zależności, jak kobiety do niego się odnoszą, on odnosi się do nich. Poza tym myślę, że część jego zachowania to gra pozorów, taka trochę maska ;)

      Hanka, nieuleczalna romantyczka, prawda? Ja mam to samo. I bardzo się cieszę, że ktoś może się z nią utożsamić, w końcu zakochanie robi różne rzeczy z człowiekiem. Poza tym jest chyba zbyt nieśmiała, żeby powiedzieć wprost, co czuje, więc czeka, aż wreszcie stanie się cud ;)

      Haha, to ja chyba jestem bardziej krytyczna, co do swojego tekstu ;P Ale fajnie, że się podoba ;) Hej, pewnie, że skończę to opowiadanie, choćbym miała pisać bardzo długo, to na pewno je skończę! Nowy rozdział, jak pisałam, pojawi się nieprędko, ale mam nadzieję, że to Cię nie zniechęci, aby tutaj znowu zajrzeć ;)

      Również pozdrawiam! :)

      Usuń
    2. Jakie zniechęcić :P Dziewczyno, choćby i pół roku minęło ja będę wiernie czekać na continue :D Z tym Konradem to jest trochę tak jak z ocenianiem ludzi po pozorach. ;) Myślę, że jeszcze nie raz zaskoczy nas swoim zachowaniem. A co do Hanki, jak na nieśmiałą osobę i tak potrafi dużo zdziałać :P Ja też czekałam na taki "cud" i się nie doczekałam niestety :P dlatego mam szczerą nadzieję, że Hanka się jednak nie rozczaruję :)
      Pozdrawiam :)

      Usuń
    3. Och, pół roku nie będę Wam kazała czekać :) Mam nadzieję, że jak już oddam pracę do recenzji, to ruszę z blogami, szczególnie z tym opowiadaniem, bo sesji nie będę miała specjalnie ciężkiej.

      Chyba trochę tak. Wydaje mi się, że Konrad nie chce się dać od razu poznać ;> O, to fajnie, że tak myślisz o Hance, bo może i jest irytująca, ale ma swoje powody, ale przecież jakoś się trzyma, prawda? Ooo, ja też czekałam na "cud" i się ostatecznie doczekałam innego :D

      Usuń
    4. Przede mną w tym roku też sesja, ale czas na czytanie zawsze się znajdzie :P Skoro mówisz, że twoja nie będzie zbyt ciężka to super, ale i tak życzę powodzenia :D
      No co do Konrada i tej jego "ukrytej natury" to uwielbiam takich ludzi :P Sama taka jestem po części. Bo w sumie, odkrywanie cech wraz z poznawaniem drugiej osoby jest mega ciekawe a jak ktoś odkrywa karty już na samym początku to jedyne co można zrobić to przykleić mu plakietkę i zaszufladkować do danej kategorii :P
      Ja uważam, że Hanka wcale nie jest irytująca, pewnie dlatego, że utożsamiam się z nią :P tzn bardziej w sposobie myślenia i zachowania (naiwność cały czas bierze u mnie górę ale zganiam to na wiek :P).
      Gratuluje doczekania "cudu" :)

      Miłej niedzieli ; )

      Usuń
    5. To ja nie dziękuję, żeby jednak nie zapeszać :D
      Nie mogłam zrobić tak, żeby odkrył od razu wszystkie karty. Poza tym sama przyznaję, że często oceniam po pozorach, oceniam, nie znając jakiejś osoby. Poznawanie takiego bohatera jest całkiem ciekawe, już teraz zauważyłam, że niektórzy są zaskoczeni zachowaniem Konrada ;P
      Pewnie dlatego, ale to dobrze, bo oznacza, że Hania ma jednak ludzki pierwiastek :D Ja też zganiałam na wiek, ale po pewnym czasie uznałam, że to jednak wrodzone o.O A, dziękuję ;)

      Dzięki ;) Miłego popołudnia ;)

      Usuń
  7. Mam nadzieję, że ten komentarz się doda, bo nie mam już siły! :/

    Najchętniej to bym wzięła Hankę za kudły i rozszarpała. Strasznie jest denerwująca i niezdecydowana. Raz się przystawia do Konrada, a potem nad ranem, gdy Konrad chce, to ona go odpycha. No błagam! Chociaż z drugiej strony, to może i dobrze, że do niczego nie doszło, bo potem by tego żałowała, a może nie...? Zresztą jest jeszcze Emil. Tzn nie ma go, ale też się jej podoba. Ja na jej miejscu od razu rzuciłabym się na Kondzia :D

    Już myślałam, że Czarek dał spokój Hance, w ogóle o nim zapomniałam, ale byłam głupia, to jak mógł tak szybko odpuścić? Niech se chłoaczyna da spokój, bo będzie miał do czynienia z Konradem :p a ta ostatnia scena, to było coś. Strasznie mi się podobała, chyba właśnie końcówka najlepsza. Konrad wreszcie przytulił Hankę. Pewnie długo na to czekała, bo ostatnim razem nic nie zrobił, tak jakby mu to zwisało. A teraz-aww. Słodko :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście, że by żałowała, gdyby do czegoś doszło :P Nawet bardziej, niż wtedy, gdy jest niezdecydowana i wychodzi na histeryczkę. Myślę, że gdyby poszli na całość, w następnych rozdziałach Hanka byłaby nie do zniesienia, bo wiedziałaby, że seks dla Konrada nie znaczył tak wiele, jak znaczyłby dla niej. Haha, zauroczenie Emilem jest zupełnie niegroźne, poza tym Konrad jest bardziej osiągalny, więc skupi się na nim ;)

      Ja jestem zbyt okrutna, aby odsunąć tak szybko Czarka. To taka postać, która lubi mieszać, nawet nie musi się pojawiać tak fizycznie. Hance też się wydawało, że zapomniała o Cezarym, a tutaj zonk, przypomniał o sobie w najmniej oczekiwanym momencie. Ostatnio Hanka czekała na przytulanie, a teraz dostała to od razu. Chyba Konrad wziął sobie do serca jej słowa i się nauczył, jak z nią postępować. Ale to dopiero pierwszy krok do przodu w ich relacjach ;)

      Również pozdrawiam! :)

      Usuń
  8. I co ja mogę dodać? Właściwie przedmówczynie napisały już wszystko to co i ja czułam czytając ten rozdział.:)
    Ale ja to bym jednak chciała żeby Czarek znalazł Hanię i przyjechał do Pożarowa. Serio. Myślę, że byłaby ciekawa akcja, wręcz film akcji xd
    I chociaż wiedziałam, że ten sen podczas burzy nie skończy się wspólnym łóżkowym porankiem to i tak ciągle maiłam nadzieję, oj głupia ja, głupia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie chciałabyś za dużo, he? ;P Czarek nie wie, gdzie jest Hanka, musiałaby się dowiedzieć od odpowiedniej osoby, gdzie się znajduje, żeby do niej przyjechać. Także, nawet jeśli, to zajęłoby mu to trochę czasu ;> Filmu akcji nie będzie, będą za to ludzkie dramaty. Wybacz, straszna nuda ;P

      Mam Ci napisać jakiś rozdział alternatywny, żebyś poczuła się zadowolona? ;> Może taki epilog? ;P

      Usuń
  9. Kocham to <3 jak ty to robisz, że każde twoje opowiadanie jest takie świetne? Ech, mogę ci tylko zazdrościć zmysłu pisarskiego :P

    Co do Hanki, to nie wiem, ale ona trochę jak dla mnie dramatyzuje za bardzo... Weź się w garść kobieto!!
    Joanna całkiem sympatyczna babka, nie spodziewałam się, że aż tak będzie próbowała się zaprzyjaźnić z Hanką od początku. Może to tylko robota Emila (nie wiem on mnie jakoś przestał kręcić), już się chyba odkochałam i zdecydowanie wole młodszych Czyżewskich :D, chociaż Konrad mnie trochę wkurza tą swoją obojętnością i zamknięciem, no ale to jest trochę przyćmione przez jego inne zalety. *_* Chociaż szczerze muszę przyznać, że wolę te rozdziały z jego perspektywy, może właśnie dlatego, że wtedy jestem w stanie bardziej zrozumieć tok jego rozumowania, a poza tym lubię ten jego specyficzny humor i kąśliwe uwagi. ;)
    a Misiek <3 on jest jakiś taki słodki, tak sobie go wyobrażam i bym go schrupała <3333 lovelovelove. Czyżewscy forever!

    kiedyś tam jak będziesz miała czas i nudę, zapraszam na prolog: zyjac-zludzeniami.blogspot.com
    pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapomniałam jeszcze o Czarku! Ten to jest pajac nie z tej ziemi! Powinien odwiedzić jakiegoś psychologa co najmniej...

      Usuń
    2. Co ja robię? Po prostu piszę to, co lubię, nic więcej :) I nie wiem, czy jest czego zazdrościć, nie odczuwam, żebym miała jakiś specjalnie zamysł. Piszę i wychodzi, jak wychodzi :P

      Akurat będę bronić Hanki, bo na jej miejscu tyle wydarzeń, to dla mnie byłoby aż nadto. Czarek, Konrad, wszystko dzieje się bardzo szybko, więc myślę, że i tak nieźle się trzyma, tylko ma problem z podejmowaniem dobrych decyzji i robi głupoty ;P

      Emil był tutaj inicjatorem pomysłu, by sprowadzić Joannę do Pożarowa, ale to nie znaczy, że ona nie uważa, że to dobry pomysł. To chyba widać po jej zachowanie;) Co do samego Emila, cóż, nie zmieściło się zbyt wiele zachwytów ze strony Hanki w tym rozdziale, poza tym z Konradem przeżyła już ciekawsze rzeczy, więc to wpływa na odbiór postaci Emila ;)

      Ja też lubię perspektywę Konrada, chociaż tam nie mogę pisać jak kobieta, wbrew pozorom męska perspektywa wymaga trochę myślenia xD No i wiadomo, że kiedy pisze się w narracji pierwszoosobowej, nie jest się w stanie poznać uczuć wszystkich bohaterów.

      Bo Misiek to fajny chłopak jest i gdyby nie traktował się z Hanką tak trochę jak brat i siostra, to byłby dla niej o wiele lepszym chłopakiem niż Czarek.

      Co do Czarka, to chyba kilka osób, które powinny podjąć leczenie, ale myślę, że ich nie da się wyleczyć. Niestety głupota jest wrodzona ;P

      Również pozdrawiam! :)

      Usuń
  10. A ja nie zakochałam się w Konradzie. Denerwuje mnie, kiedy robi wszystko, żeby przy niej być, pomóc i wesprzeć, a robi z siebie zimnego drania, ale takiego na pół. Zimny drań nie latałby przy niej, no może trochę, tam momentami. A on wszędzie gdzie ona i wmawia sobie, że nie, nie, ja nie dla Hani, jestem son of bitch. Sam poranny namiot za niego odpowiada, to mnie lekko irytuje. Tak trochę na siłę chce być chamem, wychodzi przy tym mu to tak słodko, ale nie tak żebym za nim wzdychała. Te "kurwa" z jego ust, to mnie zabolało, tak samo jak Hankę. Plus, ja chyba wole psychopatów, socjopatów i bardziej kręci mnie Czarek. TAK JESTEM DZIWNA.:D:D:D
    Dawaj dalej. <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cóż, pozory, nie sądzisz? Ja myślę, że ten "zimny drań" to tylko taka maska ochronna, poza tym Konrad nie przyznałby się, że mógłby się w kimś zakochać (szczególnie w Hance, która jest "tylko" Hanką). Ale do czasu, spokojnie ;) A poranny namiot pojawiłby się nawet, gdyby obok leżała Królowa Angielska, taka już męska natura ;P
      To się zdziwiłam, że kręci Cię Czarek, aż teraz zaczęłam się zastanawiać, co Ty widziałaś w Aleksie? xD
      Pozdrawiam! <3

      Usuń
  11. Och ta Hanka... Wiecznie niezdecydowana. Nawet nie jest pewna, który z Czyżewskich bardziej jej się podoba. Wciąż mnie zastanawia, dlaczego Emil od początku zrobił na niej aż takie wrażenie.
    Czytając początek rozdziału już miałam taką nadzieję, że między Hanką a Konradem do czegoś dojdzie, a Hanka tak po prostu zdecydowała się uciec. Czasem jej nie rozumiem, ale mam nadzieję, że obecność młodego Czyżewskiego dobrze na nią wpłynie :D
    Trochę zaskoczyła mnie rozmowa z Joanną. Bądź, co bądź to dla niej zupełnie obca kobieta, a siliła się na szczerą rozmowę, w dodatku wiedząc wszystko o jej uczuciowych rozterkach.
    A Czarek? Na jego temat brak mi słów. Najgorszy możliwy typ mężczyzny. Oby nigdy nie odnalazł Hanki i wreszcie dał jej spokój! Szkoda, że mocniej mu nie przywaliła tym wazonem :D
    Liczę, że nowy rozdział jednak uda Ci się napisać wcześniej, bo nie mogę się doczekać ;)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niezdecydowanie jest bardzo kobiecą cechą ;P A na jednego faceta trudno się zdecydować, szczególnie gdy z każdym wiążą się jakieś miłe wspomnienia. Hm, Emil, on okazał się ideałem w bardzo trudnej dla Hani sytuacji, był zupełnie inny niż Czarek i to jej zaimponowało. Ale tak po dwóch dniach już pójść na całość? Ja się dziwię, że moi czytelnicy naprawdę mogli pomyśleć, że mogło między nimi dojść do czegoś więcej.

      Dla Hanki Joanna może być obcą, ale odwrotnie już nie, bo wątpię, aby Michał i Emil milczeli na temat Hanki przy Joannie, poza tym nie każdy musi być od razu złe zamiary ;)

      Mogła mu przywalić mocniej, atak w afekcie xD Tak łatwo Czarek się nie odczepi, a na pewno nie zapomni. Tyle dobrze, że na razie Hanka go nie widzi ;P

      Musisz się uzbroić w cierpliwość, bo szczerzę wątpię, żeby udało się napisać coś wcześniej w tym napiętym okresie. Już to, że odpowiadam na komentarze, to takie kradnięcie chwili ;P Również pozdrawiam!

      Usuń
  12. A ja z wrażenia zapomniałam skomentować xD

    OdpowiedzUsuń
  13. Ogromnie się cieszę, że będziesz ruszać z czymś nowym, ale mam nadzieję, że nie ucierpi na tym Różowa :) Przepraszam, że dodaję komentarz tutaj, ale tam nie ma opcji anonimowo, a nie mam konta. Pozdrawiam, życzę w wytrwałości w pisaniu pracy i 10 rozdziału :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kurcze, aż się dziwię, skąd na nowym blogu tyle osób xD Jeszcze nie wszystko tam jest gotowe, kiery ruszę z nim ruszę, to włączę również komentowanie dla wszystkich. I nie, Różowa na pewno nie ucierpi. Jak tylko się uporam z moją pracą, to siadam i piszę rozdział 10. Niestety teraz nie mogę sobie na to pozwolić, ale bardzo mi zależy, żeby tutaj rozdziały pojawiały się regularnie, nie tylko ze względu na czytelników, ale na samą siebie, bo, chociaż może dziwnie to zabrzmi, ta historia jest dla mnie bardzo ważna ;)

      Usuń
  14. Jestem oficjalnie uzależniona!
    Dodałabym nawet jakiś dłuższy komentarz, ale z racji tego, że jutro mam egzamin, powinnam chyba już iść spać. Jeśli nie zdam to Twoja wina!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Biorę winę na siebie już góry, możesz powiedzieć, że nie zdałaś przez Szwamkę :P Szkoda, że ja nie mam wytłumaczenia, dlaczego przekroczyłam mój deadline...
      Mam nadzieję, że uzależnienie pozytywne ;)

      Usuń
  15. Właściwie nie mam pojęcia, co napisać. Źle mi z tym, że przeczytałam to tak późno, bo od pierwszego rozdziału zakochałam się we wszytskim: nie mam pojęcia czy w stylu, w jakim to prowadzisz, czy w tej historii, czy tez i samych bohaterach. Po przeczytaniu tych rozdzialow czuje sie troche tak jak po przeczytaniu naprawde dobrej ksiazki i wiem, ze do nastepnego rozdzialu bedzie mi brakowac tej atmosfery, napiecia przy klikaniu w kolejny rozdzial, nieobliczalnego Konrada i tak samo nieobliczalnej Hanki. A koncowka w tym rozdziale po prostu mnie zabilas, wlasciwie wymarzona koncowka, ale ciagle pozostaje mysl: co dalej do cholery! :D Slodko nie bedzie, wszyscy to wiemy, a Cezary wisi nad tym jak jakies chmury burzowe i czekam na wyladowanie. Pozarowo wydaje sie byc takie sielskie i spokojne, chyba odruchowo zazynam sama bac sie powrotku Hanki do Poznania i codziennosci. I wlasciwie tez rozumiem ta wielka pomylke Cezarego, niby sama sie w to wpakowala, ale kazdy czasami potrzebuje czuc sie adorowany. No i ten jej charakter - momentami odnajduje zbyt wiele wspolnych cech :D
    Ucieszylo mnie tez wspomnienie w opisie, ze pojawia sie sceny w Toruniu! Czekam na nie cierpliwie! :D Ciesze sie, ze wybralam rozowa koszule zamiast interesujacego szalenie romantyzmu we Francji, o wiele lepszy wybor :) Na koniec dopiszę jeszcze, że już możesz mnie wpisać na liste największych fanek swojego opowiadania, bo to naprawdę wspaniałe opowiadanie i obawiam sie, ze moj wciaz ubogi jezyk nie bedzie w stanie do konca przekazac tego, co uwazam i czuje w tym momencie. Mam nadzieje, ze bedziesz miala niebawem wiecej czasu - oczywiscie zycze ci tego - i bedziesz mogla cos tu napisać :)
    wlasciwie teraz narobilam sobie strasznej ochoty na przeczytanie 'fabryki dziur', ale to po morfonologii, bo znajac zycie pewnie nie bede mogla sie oderwac i nic nie zrobie ;D
    Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zacznę od końca, czyli od Fabryki. Mam taki plan, żeby zajrzeć do tego tekstu i go trochę poprawić, szczególnie te początkowe rozdziały, które średnio mi się podobają, więc może będziesz chciała przeczytać po tych poprawkach :P Zresztą zrobisz, jak zechcesz, do czytania nie zmuszam, szczególnie że tak jest znacznie więcej tekstu:)
      Co do Torunia, chyba wreszcie będę musiała się tam wybrać i poszukać kilku inspiracji. Miałam jechać we wrześniu, ale niestety nie wyszło :( Nie miało być dużo tego Torunia, raczej dla urozmaicenia chciałam dodać :)

      Ty obawiasz się powrotu Hanki do Poznania, co w takim razie czuje sama Hanka? :P Jestem dla niej bardzo okrutna, bo jeszcze sobie trochę pocierpi przez Czarka, a raczej przez to, jak ją potraktował. No i tak, każdy chciałby mieć trochę szczęścia, a nie zawsze wszystko układa się po naszej myśli i niestety Hania źle trafiła. W moim przypadku jest tak, że chyba każda bohaterka ma coś ze mnie, Hania nawet bardzo dużo. Dobrze, że można się utożsamić, to tylko dodaje Hance "ludzkiej twarzy" :)

      I co mogę dodać jeszcze? Dziękuję za tyle pochwał, zawsze miło się czyta takie miłe komentarze. Bardzo się cieszę, że to, co mi sprawia przyjemność, daje też trochę przyjemności innym. Siedzenie i pisanie przynosi efekty ;) Nowy rozdział mam nadzieję ukaże się już niedługo. Co prawda mam teraz już trochę luźniej, już tylko obrona (we wtorek), ale jestem bardzo zmęczona tym intensywnym okresem, kiedy to pracowałam na inżynierką i niestety źle to na mnie wpływa :(

      Również pozdrawiam i powodzenia na morfologii!

      Usuń
    2. Przeczytam tez i po poprawkach, a jezeli zdazysz w tydzien, to moze juz przeczytam po :D mam plan przeczytać fabryke w przyszly weekend wlasciwie, ale zobaczymy, czy uda mi sie zrealizowac ten plan ;)
      Serdecznie zapraszam, ja znalazlam tu inspirację, więc mam nadzieję, że Tobie też się uda :) Być może Torun tak Cię nachnie, że wpadniesz na nowy pomysł :D Co do okrucienstwa, to wlasciwie nie uwazam tego za nic zlego, czasami nawet lubie, jak autor daje wycisk swoim tworom :P
      To zycze powodzenia we wtorek! Mam nadzieję, że ten intensywny okres zaowocuje wspaniałą oceną! :)

      Usuń
    3. Być może zdążę w tydzień, chociaż staram się jakoś zasiąść do pisania rozdziału na tego bloga i jakoś mi nie idzie, więc nie wiem, co z tego wyjdzie. No i po obronie mogę się tak upić, że nie będę w stanie niczego pisać xD

      Może się uda wpaść do Torunia jak się zrobi cieplej, mój chłopak też chciał tam jechać (on po raz kolejny). Mnie miejsca bardzo inspirują, jestem gdzieś i mogę sobie wyobrazić, co się z postaciami dzieje w tym miejscu, jakieś konkretne wydarzenia ;) Haha, no muszę dać trochę wycisk moim bohaterom, żeby się za bardzo nie nudzili ;P

      Możesz trzymać kciuki :) Ja mam nadzieję, że zejdzie ze mnie już całkiem stres i się będę mogła zrelaksować :D

      Usuń
  16. Teraz w Toruniu tez mamy ładnie,spękana Wisła potrafi zainspirowac :D ale polecam maj, bo sa promocje w restauracjach na rynku staromiejskim :D i widok na bulwarze jest przecudowny :) Liczmy na to, ze wena przyjdzie na kacu :P Co do kciuków możesz na mnie liczyć :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hm, właśnie planuję jakiś mały wyjazd, może się uda, a Toruń jest jednym z miejsc, gdzie chcę jechać, więc może niedługo wpadnę. A jeśli o maj chodzi, to zawsze można przyjechać po raz drugi ;) Haha, mnie się dobrze po winie pisze, może powinnam sobie postawić jakąś butelkę przy laptopie i dawkować ;D

      Usuń
  17. Wypadałoby się wreszcie ogarnąć, bo aż wstyd ;)
    Ale jestem.
    Sama się dziwię, że mam zaległy tylko ten jeden rozdział.
    Ach, Hanka i te jej rozterki <3
    Pobudka (i taka z hukiem) u boku Konrada była strzałem w dziesiątkę, jeśli chodzi o rozwój akcji, mimo, że w żaden znaczący sposób na nią nie wpłynęła. Wiesz co mam na myśli. To była jednak z takich "perełek". Biedny, niemal dostał zawału. Za to później... było już tylko lepiej. Ja kompletnie nie wiem, jak to robisz, ale do ostatniej sekundy byłam pewna, że ta dwójka się na siebie rzuci (podobnie, jak próbowała to zrobić poprzedniej nocy). I wiesz co? Podtrzymuję swoje zdanie. Lubię podchody. Niech się jeszcze trochę pomęczą i międzyczasie... jak najwięcej przebywają w tym samym pokoju:D
    Co do Czarka: wprost n i e w i a r y g o d n e, że to "coś" ma jeszcze czelność do niej wydzwaniać. Ale Konrad jak zawsze jest [ostatnio] w pogotowiu :D]. Robi chłopak postępy, oj robi. Jeszcze parę miesięcy i będziemy mieć drugiego Emila. No może nie dosłownie, ale po części, mam wrażenie, że tak. W końcu więzy krwi, jakby nie patrzeć.
    Wracając do Cz., nim to w końcu powinien się porządnie zająć. Mała sugestia. Może K.? Albo E.? A tak na boku, coś czuję, że Emil szybko wywietrzeje Hance z głowy (jeśli jeszcze nie wywietrzał). Sam widok Joanny, jak widać, wystarczył.
    Tyle ode mnie.
    Czekam na #10 <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tylko jeden rozdział do nadrobienia, bo ja mam teraz zastój spowodowany sprawami na uczelni, ale powoli wracam, przede wszystkim do pisania, ale też do czytania ;)

      Ja też chyba lubię podchody, bo jakoś nie mogłabym ich tak od razu spiknąć. Ale, ale... będą momenty, czy jak to nazwałaś - "perełki", bo może nie chcę, żeby od razu się na siebie rzucali, ale trudno ich trzymać na dystans, to chyba niemożliwe, kiedy są tak blisko siebie ;)

      Czarek jest po to, żeby namieszać, szczególnie Hani w głowie, a że Konrad nie jest bez serca (tak myślę, że nie jest ;>), to jest dla niej wsparciem. Hm, może będzie drugi Emil, ale też myślę, że i ten drugi jest podobny do Konrada. Racja, ta sama krew, ale zanim to wyjdzie to jeszcze trochę... ^^ A co do Czarka jeszcze, czy ktoś się nim zajmie? Zobaczymy. Na razie jest daleko i niech tam na razie pozostanie :D

      Pozdrawiam!

      Usuń
  18. Cześć! Dopiero wczoraj znalazłam tego bloga, więc stwierdziłam że zacznę komentować dopiero od tej notki:) Ogólnie bardzo świetny blog, super pomysł na opowiadanie. Nigdy się jeszcze z takim nie spotkałam, więc się bardzo ciesze:)

    Kocham Konrada<3 ale to chyba jak każdy. Jest taki sexy... aż się dziwię że Hanka wyszła z tego pokoju. Ja bym sobie chyba tego nigdy nie przebaczyła. Bardzo lubię też Miśka, wydaje się taki kochany i opiekuńczy. Mam nadzieje że wprowadzisz też jakiś wątek między nim a Hanią. Bardzo dobrze, że zaczyna się coś dziać miedzy naszą główną dwójką bohaterów. Myślałam że Konrad będzie taki chłodny dla Hanki już zawsze, ale jednak nie. Joanna wydaje się być bardzo fajna, mam nadzieje że szybko się zaprzyjaźnia z Hanią.

    Mam małe pytanko; ile lat ma Emil? Bo Hania tak się nim interesuje, a ja nie moge sobie tego wyobrazić. Błagam, żeby tylko Emil nie zaczął się do niej przystawiać. On ma narzeczoną i tak ma zostać!

    Bardzo polubiłam babcie Konrada i Miśka. Chce ich zeswatać co mnie bardzo rozbawiło, ale jednocześnie się z tego ciesze <3 Czekam na dalszy rozwój wydarzeń i następną notke! Życze bardzo dużo wenyy i całuje;**

    /Charlotte

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za komentarz!

Jeśli nie chcesz się logować lub po prostu nie posiadasz konta, użyj opcji "Nazwa/adres URL"