10. Rozmyte granice

niedziela, 16 lutego 2014

Konrad

– Zaprowadzić cię do pokoju?
Moje pytanie zostało zagłuszone przez szloch blondynki. Próbowałem się odsunąć, ale mocno mnie obejmowała, a nie zanosiło się na to, żeby Hanka chciała mnie puścić. Trzymała mnie w żelaznym uścisku, zacząłem się zastanawiać, skąd ma jeszcze na to siłę. Postanowiłem wziąć sprawy w swoje ręce, dosłownie. Szarpanie się z nią nie miało najmniejszego sensu.
– Skarbie, zabiorę cię stąd – szepnąłem do ucha. – Hanka, dobrze?
Odetchnąłem z ulgą, kiedy skinęła głową. Czyli jednak był z nią jakiś kontakt. Stan mojej koszulki mógł wskazywać na to, że kompletnie się odwodniła i nie wiedziała, co się wokół niej dzieje. Hanka odsunęła się ode mnie, wtedy wziąłem ją na ręce. Objęła mnie za szyję i ponownie się wtuliła. Twarz miała czerwoną, spuchniętą i mokrą. Nie wiedziałem, czy bardziej zdenerwował mnie jej widok, czy sam fakt, dlaczego tak wyglądała.
Przeszedłem obok Miśka i Emila. Pierwszy wyglądał na przejętego, w oczach drugiego nietrudno było dostrzec złość. Michał chciał coś powiedzieć, podszedł bliżej, ale rzuciłem mu znaczące spojrzenie, więc się wycofał. Nie miałem ochoty rozmawiać z Hanką na rękach, to nie byłoby dobre dla nas obojga. Ona potrzebowała spokoju, tak to sobie racjonalnie tłumaczyłem.
Wniosłem dziewczynę po schodach, a kiedy znaleźliśmy się w jej pokoju, posadziłem na łóżko. Odwróciłem się dosłownie na moment, aby odszukać chusteczek, a kiedy ponownie spojrzałem na Hankę, już leżała plecami do mnie zwinięta w embrion i cicho chlipała. 
Westchnąłem. Nerwowo przeczesałem palcami włosy. Wypuściłem powietrze z płuc. Zacisnąłem ręce w pięści, wtedy przypomniałem sobie o tych chusteczkach, które już trzymałem w dłoni i powinienem jej podać. Westchnąłem ponownie i starałem się jakoś rozluźnić. Mijały kolejne sekundy, a ja nie wiedziałem, co robić. Hanka cały czas płakała, ja tylko stałem jak ostatni idiota i przyglądałem się jej drobnemu drżącemu ciału.
Podszedłem bliżej, kilka kroków. Ukucnąłem przy Hance, zauważyłem, że chowa twarz w dłoniach. Chyba wypadałoby coś powiedzieć, zastanawiałem się, co byłoby odpowiednie. Położyłem paczkę chusteczek przy niej, natychmiast wyciągnęła jedną i otarła oczy.
– Idź już – mruknęła, zanim zdążyłem się odezwać.
– Hanka – powiedziałem łagodnie.
– Idź! Wyjdź stąd! Nie chce cię widzieć! – wrzasnęła, równocześnie siadając na skraju łóżka.
Gwałtownie wstałem. Próbowałem jakoś sobie wytłumaczyć jej zachowanie. Dobrze, może wcześniej widziałem ją zapłakaną, ale to, co działo się z nią teraz, to zupełnie inna sprawa. Wcześniej wydawało mi się, że była mocno rozczarowana życiem, a po rozmowie z tym całym Czarkiem wyglądała, jakby cały świat jej się zawalił. 
Co dziwne, miałem skojarzenia z moją matką – bardziej przejęła się tym, że nie może być z Emilem, niż śmiercią Krzysztofa.
– Dobrze – zacząłem spokojnie – ale gdybyś czegoś potrzebowała… 
– Niczego od ciebie nie chcę – odparła oburzona, przerywając mi. – Nie chcę, nie potrzebuję. To wszystko przez ciebie – dodała na koniec.
To był właśnie ten moment, kiedy zupełnie zgłupiałem.
– Przeze mnie… co? – zapytałem głupkowato, unosząc brwi ze zdziwienia.
– Przez ciebie… wszystko! – wrzasnęła, używając tego absurdalnego argumentu. Weź tu teraz dyskutuj z kobietą! W dodatku płaczącą. – Wszystko, rozumiesz? Wszystko! – Zacisnęła usta w wąską kreskę, a jej twarz zrobiła się jeszcze bardziej czerwona.
Pierwszy raz znalazłem się w takiej sytuacji. Nie dosyć, że Hanka wyglądała jak wrak człowieka, to jeszcze na dodatek kierowała wobec mnie jakieś niezrozumiałe oskarżenia. W tamtej chwili miałem ochotę odwrócić się na pięcie i wyjść bez słowa. Może po prostu Hanka musiała ochłonąć i przemyśleć pewne sprawy, bo przez ten stres zaczęła gadać od rzeczy.
– Dlaczego mnie wtedy pocałowałeś? – zapytała nagle, wycierając mokre policzki.
Otworzyłem usta, szykując się do odpowiedzi, ale znowu żadne konkretne zdanie nie przychodziło mi do głowy. Jedynie domyśliłem się, że chodzi o ten pocałunek sprzed prawie czterech lat. Wiedziałem, że to zdarzyło się dawno i tak naprawdę nie istniał żaden konkretny powód. Hanka wyraźnie oczekiwała odpowiedzi. Wgapiała się we mnie niebieskimi oczyma w taki sposób, że mógłbym poczuć się winny. Zaśmiałem się bezgłośnie, załamując ręce.
– Hanka, powiedz mi, czego ty ode mnie oczekujesz?
– To nie jest odpowiedź na moje pytanie – odparła nieprzyjemnie. Powinienem zachować spokój, ale jej zachowanie zaczęło mnie irytować.
– To nie jest odpowiedni moment, żeby o tym rozmawiać – zauważyłem.
Hanka wbiła wzrok w podłogę, więc uznałem, że się ze mną zgadza. Miałem wielką ochotę wyjść i zostawić tę rozhisteryzowaną dziewczynę, ale stwierdziłem po krótkim zastanowieniu, że to byłoby najgorsze, co mógłbym zrobić. Chociaż atmosfera między nami gęstniała, zostałem. Tylko dla świętego spokoju. Czułem się nieswojo, przebywając w jednym pokoju z Hanką, nawet koszulka mokra od jej łez zaczęła mi ciążyć. Ściągnąłem ją i ze złością rzuciłem na łóżko, biorąc głęboki wdech. Hanka kątem oka mnie obserwowała. Na pewno zauważyła, że biłem się ze swoimi myślami.
– Skarbie, wiesz, te kilka dni było… dziwne – zaśmiałem się nerwowo, podchodząc bliżej. Uklęknąłem przed nią i objąłem ramionami wokół bioder. Cała drżała, nie protestowała, kiedy ją dotknąłem. Wzdrygnęła się, ale nie wysłała jednoznacznego sygnału, że nie powinienem się zbliżać. – Hanka, ja po tych trzech dniach wiem jedno: nie chcę cię skrzywdzić.
Spojrzałem jej głęboko w oczy, w tamtym momencie to ja czekałem, co powie i jak zareaguje. Zamrugała kilkukrotnie, demonstrując swoje zdziwienie. Wtedy po policzku spłynęła jeszcze jedna łza, którą szybko starłem kciukiem. Pogładziłem tę drobną twarz, a Hanka przymknęła oczy. Starałem się to robić wyjątkowo delikatnie, wiedziałem, że to zadziała na nią, jak dotknięcie czarodziejskiej różdżki. Mój subtelny dotyk nie był tym samym, co dłoń wymierzająca cios.
Ona rozkoszowała się tym, co działo się między nami. Chciała tego, lubiła to. Jak więc zaledwie minutę temu mogła pytać mnie o tamten pocałunek? Przecież to dokładnie to samo – pragnęła tego, co wtedy się między nami zrodziło.
Jeszcze w środę myślałem, że zdobycie panny Wrońskiej będzie jak bułka z masłem. Okazało się to znacznie trudniejsze, co nakręcało mnie jeszcze bardziej. Przekonałem się o tym w momencie, gdy Hanka rozchyliła powieki i rzuciła mi gniewne spojrzenie.
– Nie wierzę ci – odpowiedziała.
Odwróciłem wzrok. Gdybym sam wiedział, jak się wobec niej zachować, może byłoby łatwiej. Na razie to wszystko przypominało jakiś pieprzony rollercoaster.
Na szczęście wtedy otworzyły się drzwi pokoju, w progu stanęła Joanna. Nie musiałem już nic mówić ani się tłumaczyć. Nie byłoby łatwo znaleźć racjonalne wytłumaczenie dla zwykłego pożądania, w dodatku czysto fizycznego. Tylko w taki sposób Hanka mogła mnie pociągać – w fizyczny. Słuchając bezsensownych pretensji, miałem już tej dziewczyny serdecznie dosyć i wolałem, żeby zostawiła swoje problemy dla siebie. 
Na co właściwie liczyła? Że będę trzymał ją za rączkę, głaskał po włosach i szeptał do ucha, że wszystko będzie dobrze? Zły adres. Mogłem jej pomóc zapomnieć w zupełnie inny sposób.
Zauważyłem, że Joanna patrzy na mnie z narastającą pretensją. Trudno się dziwić, sytuacja wyglądała dosyć jednoznacznie: półnagi Konrad próbuje przytulić Hankę, co jest już grą wstępną. Nie przejąłem się specjalnie tym, co pomyśli Joanna.
– Konrad, idź już – wymamrotała Hanka. Tym razem posłusznie wstałem i ruszyłem w stronę wyjścia. Kiedy przechodziłem obok Joanny, kobieta chwyciła mnie za ramię i zapytała cicho:
– Twoje metody zawiodły? – W tym słodkim głosie usłyszałem odrobinę kpiny. Uśmiechnęliśmy się do siebie złośliwie, po czym blondynka dodała: – Odpuść sobie na razie.
Nic nie odpowiedziałem, ich obu miałem dosyć. Mając dobre zamiary, ponownie skończyłem jak największy dupek. Po prostu odwróciłem się i wyszedłem na korytarz. Joanna wyszła za mną. Nie pozwoliła mi na zejście po schodach, bo przytrzymała mnie za ramię. Spojrzałem na miejsce, gdzie uścisk stał się nieco mocniejszy. Uśmiechnąłem się półgębkiem.
– Lubisz mnie macać, co?
– Na mnie nie działają twoje sztuczki – prychnęła. – Mówię serio – powiedziała z naciskiem – odpuść sobie Hanię. Nie pomożesz jej, kiedy będziesz ciągle pokazywać, jaki to jesteś cudowny. Znowu znalazłeś sobie kogoś, kto może cię podziwiać – stwierdziła bezlitośnie. – Konrad, nie na tym to polega.
Zaśmiałem się. Naprawdę zaczynała działać mi na nerwy. Wybrała sobie zły moment na takie gadki. Naumyślnie zadałem pytanie w taki sposób, by zabrzmiało to dwuznacznie:
– Chciałabyś mnie nauczyć, jak się kocha?
Joanna musiała mieć do mnie słabość przez moje podobieństwo do Emila. Właśnie dlatego spodziewałem się co najwyżej protekcjonalnego spojrzenia i może niewybrednego epitetu pod moim adresem. Ona natomiast uderzyła mnie z otwartej dłoni w twarz. Nie miała tyle siły, aby zwalić mnie z nóg, ale i tak twarz zapiekła. No proszę, zaskoczyła mnie. Chociaż rozbawiła nieco tym, że siliła się na groźny wyraz twarzy.
– Wyobraź sobie, że ta biedna dziewczyna dostała znacznie mocniej i to bez żadnego powodu – odrzekła drżącym głosem. – Masz mi coś do powiedzenia?
– Przepraszam – odpowiedziałem całkiem szczerze. Wszystko inne tak naprawdę nie miało znaczenia w porównaniu do tego, co musiała przeżyć Hanka. Joanna przyjrzała mi się sceptycznie, a później skinęła głową i łypnęła okiem na drzwi do pokoju Hanki.
– A teraz mi obiecaj… 
– Nie – wszedłem jej w słowo, domyślając się, jaką obietnicę miałbym złożyć. – Nie przyrzeknę i nie obiecam, że nie będę się zbliżał do Hanki. – Joanna zmarszczyła czoło niezadowolona. Zanim cokolwiek zdążyła powiedzieć, dodałem: – A teraz idź do niej, bo ciebie potrzebuje znacznie bardziej niż mnie czy Miśka.
Wycofałem się, dopiero gdy Joanna weszła do pokoju. Wyszedłem na dwór i odszukałem Michała, który bawił się z Agnieszką i Szarlejem przy stajni. Emil widocznie jeszcze nie odjechał, tylko poszedł do pałacu, bo jego samochód wciąż stał na placu.
– Dobra, kiedy przywiozą te starocie, którymi mamy się zająć? – zapytałem, jak gdyby nic się nie stało. Mój brat tylko wzruszył ramionami i wymamrotał, że prawdopodobnie w ciągu najbliższej godziny. Zacząłem się czuć nieswojo wśród ludzi, których doskonale znam. Wszyscy przejmowali się Hanką i spłynęło na nich jej fatalne samopoczucie. Ja sam odkrywałem, że miałem w sobie pokłady empatii, o które nigdy bym siebie nie podejrzewał. 
– Konrad, pokażesz mi sikorkę? – zawołała wesoło Aga. Usiadłem na ławeczce i pozwoliłem przyglądać się i badać tatuaż, chociaż łaskotał mnie dotyk tych drobnych paluszków. Była bardzo podobna do Joanny, nie tylko fizycznie, ale w oczach zauważałem tę samą łagodność i szczerość. – A ja też mogę takiego mieć? – zaśmiała się.
– Jesteś jeszcze na to za mała – odpowiedziałem i uśmiechnąłem się do niej serdecznie.
Szarlej przybiegł do Agnieszki. Mała śmiała się, uwieszając się psu na szyi. Zazdrościłem jej tej beztroski. Na ławce usiadł Misiek. Westchnął przeciągle i skrzyżował ręce na piersi, jakby nie wiedział, co z nimi zrobić.
– Wiesz… gdybyś cisnął Nokią w ten budynek, to zostałyby ruiny – zaśmiał się, chociaż wcale nie był w nastroju do żartów. Spojrzałem w okno pokoju Hanki, mój brat to zauważył. – Przyznaj, że też się o nią martwisz.
Nie wiedziałem, czy się martwiłem, ale w jakiś sposób mi na Hance zależało. Chociaż na pewno nie tak, jak zależało Michałowi. Chyba po prostu byłem wściekły, że musiałem się z nią użerać i nie potrafiłem zrozumieć tej dziewczyny.
– Powinienem do niej zajrzeć? – zapytał Michał, kiedy przez dłuższą chwilę nic nie odpowiadałem.
– Później – mruknąłem w odpowiedzi. 

*

Popołudnie minęło wyjątkowo szybko, nie miałem nawet chwili, żeby pomyśleć o Hance, Misiek również o niej nie wspominał. Trochę zajęło nam wniesienie mebli przywiezionych do pałacu, chociaż tak naprawdę dłużej się naczekaliśmy na kolesia odpowiedzialnego za transport. W międzyczasie Emil przyszedł nas skontrolować, ale zauważył, że nieźle sobie radzimy, więc pożegnał się, rzucając nam krzywe spojrzenia i wrócił do Poznania. 
Po wszystkim udałem się do naszej kuchni, żeby w końcu spokojnie się najeść. Nie spodziewałem się, że zastanę Hankę siedzącą przy stole z kubkiem herbaty. Najwidoczniej została sama, bo Joanna musiała się zająć Agą. Przypuszczałem, że zaproponowała jej wspólne spędzenia czasu, ale Hanka odmówiła. 
Spojrzałem na dziewczynę uważnie, ale nie reagowała, patrzyła bezmyślnie w jeden punkt na ścianie. Oczy miała zapuchnięte, cerę bladą, wyglądała tak, jakby ponownie chciała się rozpłakać. Liczyłem na to, że póki się nie najem, Hanka nie zaleje kuchni swoimi łzami.
– Nie jesteś głodna? – zapytałem bardziej z grzeczności. Nie odpowiedziała, akurat tego się spodziewałem.
Cisza, która nas otaczała, stała się nie do zniesienia. Zacząłem przygotowywać kolację z myślą o wszystkich, Michał miał też przyjść, był zapewne równie głodny jak ja. Stając przy blacie, byłem odwrócony plecami, ale wiedziałem, że Hanka mnie obserwuje. Kiedy postawiłem na stole talerz z górą kanapek, spojrzała na mnie ze zdziwieniem, a później z lekkim oburzeniem. Na szczęście w tamtej chwili dołączył do nas Michał, więc nic nie powiedziała. Mój brat zajął miejsce obok niej i dokładnie jej się przyjrzał.
– Słuchaj, ty dzwoniłaś do taty? Twoi rodzice w ogóle wiedzą, że jesteś w Pożarowie? – zapytał z troską w głosie. Hanka zaprzeczyła ruchem głowy. – Chyba powinni wiedzieć.
– Nie mogę zadzwonić, bo nie mam telefonu – wymamrotała. Odczytałem wyraźną pretensję. Kiedy rzuciła mi krótkie spojrzenie, wiedziałem, że to przytyk do mnie. Tym razem to ja puściłem jej uwagę mimo uszu i zasiadłem naprzeciwko niej. Wbiła wzrok w swój kurczowo trzymany kubek. Wiedziała, że nie ucieknie przed moim wzrokiem i poczuła się nieswojo.
– Karta SIM jest cała – powiedział Misiek łagodnie, sięgając po jedną z kanapek. – Poza tym zawsze mogę zadzwonić do twojego taty – zaproponował. Blondynka nie reagowała na jego słowa, nawet na niego nie spojrzała, więc mój brat lekko ją szturchnął. – Hej, Hania, żyj!
– Odwal się – warknęła.
– Martwimy się o ciebie – odparł Michał słabym głosem. Zauważyłem, że bardzo się przejmował, a nie chciał jej urazić, dlatego ważył każde słowo. Troska o Hankę w tym momencie była dość niewdzięcznym zajęciem. 
– Niepotrzebnie.
Michał spojrzał na mnie, licząc, że jakoś mu pomogę. Ja tylko wzruszyłem ramionami, na co on westchnął z bezsilności. Za szybko się poddawał. Ostatecznie nie mogąc już znieść tego, w jaki sposób dziewczyna traktowała mojego brata, odezwałem się: 
– Zjedz coś, Hanka.
Dopiero wtedy podniosła swój wzrok, udawała oburzoną. Chciała cierpieć i wszystkim to musiała pokazać, a wszelkie próby pomocy traktowała jako atak. Nawet biorąc pod uwagę to, co ją spotkało, można było mieć tego serdecznie dosyć. Przynajmniej ja miałem. 
– Nie chcę – odburknęła w podobny sposób, co wcześniej.
– Nie jest zatrute – zaśmiałem się. Ponownie spojrzała na mnie tak, jakby chciała mnie zabić. Ucieszyłem się, bo to oznaczało, że tliło się w niej jeszcze życie. Wyglądała, jakby było jej wszystko jedno, póki jej nie zaczepiłem. – Jedz, bo zaraz nie będzie – ponagliłem ją.
Posłusznie sięgnęła po kanapkę i zaczęła jeść. Przestała tulić kolana do klatki piersiowej, rozsiadła się na krześle, by było jej wygodniej.
– Smakuje ci? – zapytałem po chwili. Michał nie wiedział, czy powinien się odzywać, a mnie dobijała cisza.
– Zrobiłabym lepsze – odparła.
– Będziesz miała szansę jutro.
– Jajecznicę też robię lepszą – stwierdziła z pewnością w głosie. Hanka uśmiechnęła się zadziornie, spoglądając na mnie znad kubka.
– Nie sądzę – odrzekłem kąśliwie. – Jestem mistrzem jajecznicy.
Spojrzała na mnie pobłażliwie. Zdezorientowany Misiek przestał przeżuwać to, co miał w ustach i zaczął się nam przyglądać. Przerzucaliśmy się odpowiedziami, widocznie to go zainteresowało.
– Nawet nie wiesz, jak bardzo się mylisz – zaśmiała się. – Na pewno nie gotujesz lepiej ode mnie.
– Udowodnij – rzuciłem lekko.
– Chciałbyś – prychnęła.
– Chciałbym – przytaknąłem, opierając się łokciami o stół. – Może to w końcu ty zrobisz mi śniadanie?
Mierzyliśmy się wzrokiem przez sekundę, póki nie odezwał się Michał.
– Mnie też. Ja też chciałbym dobre śniadanie. I sorry, Konrad, ale jeśli chodzi o gotowanie, to nie masz z Hanią szans – dodał z szerokim uśmiechem na ustach.
– Przekonamy się – zaśmiałem się, chociaż doskonale wiedziałem, że przegram.
Patrzyłem Hance głęboko w oczy i wiedziałem, że ona zastanawiała się, jak mi dokopać w kuchni i wcale już nie myślała o tej głupiej rozmowie z Czarkiem. Wyglądała zupełnie inaczej niż jeszcze przed chwilą. Na jej twarzy pojawiły się rumieńce, ożywiła się i nawet zaczęła uśmiechać. Przy mnie nie myślała o Cezarym, chociaż przez chwilę nie była smutna.
Zerknąłem na Michała, dyskretnie skinął głową, dziękując mi za pomoc. 

*

Następnego dnia z samego rana, udałem się do stajni. Osiodłałem gniadego wałacha i wybrałem się na krótką przejażdżkę. Fryderyk, ulubiony koń Emila, był wyjątkowo zadowolony, że mógł wyjść gdzieś dalej niż tylko na padok. Prosił się, żeby go trochę zmęczyć, więc po kilku minutach truchtu zmusiłem go do galopu. Zapewne objechalibyśmy całą wioskę, ale gdy wyjechaliśmy z lasu, nagle szybko się ściemniło i zaczęło padać. Niechętnie, ale postanowiłem wrócić. Uznałem, że będziemy mieli jeszcze wiele czasu, żeby z Fryderykiem przemierzyć wszystkie stare szlaki.
Kiedy drzewa nie ochraniały nas przed deszczem, zmokliśmy. Woda ściekała mi z włosów i z ubrań. Po dotarciu do stajni zająłem się najpierw koniem, musiałem go rozsiodłać i wyszczotkować, niezależnie od tego, czy w tych mokrych ciuchach było mi niewygodnie. Gdy skończyłem, zauważyłem jeszcze, że wejście do stajni od strony zachodniej, czyli wychodzące na ogród przy pałacu, nie jest zamknięte, więc ruszyłem w tamtym kierunku. Już miałem zamykać, kiedy ktoś szarpnął klamkę i wpadł do środka.
To była Hanka. Równie zmoknięta jak ja. Wzdrygnęła się na mój widok, ale nie uciekła.
– Hej – wymamrotała cicho, uśmiechnęła się do mnie delikatnie.
– Co ty tutaj robisz?
– Spacer. Dosyć nieudany, jak widać. Obudziłam się, kiedy wstawałeś, a później nie mogłam już zasnąć, więc… – zawahała się, widząc, jak się skrzywiłem.
– Przepraszam, nie chciałem cię obudzić.
– Nie szkodzi – odparła niepewnie. Stała ze mną tak długo, aż zamknąłem wszystko na klucz. – Wyzwanie przyjęte, jak rozumiem?
– Pewnie. Chociaż nie wiem, czy gotując, mam z tobą jakieś szanse – odpowiedziałem. Wyraźnie spodobało jej się to, co usłyszała, odrobinę się zarumieniła. – Michał jest przekonany o twoim zwycięstwie.
– A ty? Tchórzysz?
Zatrzymaliśmy się przy boksie gniadosza, musiałem jeszcze zanieść siodło i ogłowie do siodlarni. Już miałem je zabrać, kiedy Hanka szturchnęła mnie lekko w ramię. Takiej pewnej siebie jeszcze jej nigdy nie widziałem.
– Nie wierzę, że Konrad Czyżewski tchórzy – zaśmiała się. Odwróciłem się do niej przodem i uważnie przyjrzałem się jej twarzy. Trochę mnie dziwiło, dlaczego ze mną została, zamiast iść do pokoju się przebrać.
– Jesteś mokra, a zrobiło się chłodniej, przeziębisz się – zauważyłem.
– I kto to mówi? – Przyjrzała się mi dokładnie. No tak, wyglądałem podobnie do niej. – Poza tym zmieniasz temat.
– Skądże, nie tchórzę – odparłem. – Jeśli wygrasz, to uczciwie.
– Och, jaki miły, nie spodziewałam się. – Pokazała mi język. – To co, jakieś jeszcze konkurencje, oprócz jajecznicy? Może kilka rund?
– Każde danie? – zapytałem zadziornie, robiąc krok w jej stronę. Nie odsunęła się, to był dobry znak. Jedynie złożyła ręce na piersi. Koszulka przylepiła się do jej ciała, spod mokrego materiału przebijał ciemny biustonosz. Przyjrzałem się uważniej, musiała to zauważyć.
– Każde – przytaknęła. – Jakie tylko wymyślisz.
Obojgu nam podobała się ta rozmowa, bo nie rozmawialiśmy tylko o jakiejś głupiej jajecznicy. Być może dlatego moje następne pytanie zabrzmiało dosyć dwuznacznie.
– Starczy nam czasu?
Hanka zamrugała nerwowo, w dokładnie taki sam sposób, w jaki robiła to już wcześniej. Później odwróciła wzrok. Podobała mi się jej zadziorna postawa, pewność siebie i spontaniczność, musiała to zauważyć. Najwidoczniej uznała, że tym pytaniem za bardzo naciskałem. Bo czy starczy czasu... dla nas? Jakichkolwiek nas.
– Hej, w porządku?
Chwyciłem ją za rękę, zrobiłem to instynktownie. Zbliżyłem się, robiąc pół kroku w jej kierunku. Hanka długo jeszcze spoglądała gdzieś daleko. Wolną dłonią ująłem jej brodę i zmusiłem, żeby spojrzała na mnie. Zacisnęła mocno powieki.
– Nie wiem, jak długo tutaj zostanę – odpowiedziała wreszcie.
– Jak długo będziesz chciała – zapewniłem ją. Tym razem miałem na myśli jej pobyt tutaj, nic innego, żadnego drugiego dna.
– Do końca życia? Tyle mam się ukrywać? – wrzasnęła, momentalnie rozchylając powieki. Jej wahania nastrojów powoli doprowadzały mnie do szału. Co z nią było nie tak? 
– Przestań histeryzować – poleciłem jej stanowczo, pochylając się nad nią, znalazłem się naprawdę blisko. Odepchnęła moją rękę, a później popchnęła mnie. Za Hanką znajdował się boks Fridy, klacz nerwowo podrzuciła głową. Wyczułem, że inne konie również zaczęły się niepokoić.
– Wiesz co – wycelowała we mnie palec – chciałabym zostać tutaj, jak tylko długo się da, ale nie z tobą!
– Aż tak bardzo ci przeszkadzam? – Byłem znacznie spokojniejszy niż ona, moje opanowanie tylko bardziej ją rozjuszyło.
– Tak – odpowiedziała. – Tylko czekasz, aż w końcu będziesz mógł mnie wykorzystać.
– O czym ty mówisz? – prychnąłem. – Nie bądź śmieszna.
– Nie zaprzeczaj, dobrze wiem, o co ci chodzi – oskarżyła mnie.
– Że co? – zaśmiałem się nerwowo. – Że chcę cię zaciągnąć do łóżka, tak?
Wypięła pierś do przodu i podparła dłonie o biodra, zmarszczyła czoło, przez krótki moment zastanawiając się nad odpowiedzią. Jako mężczyzna miałem myśleć tylko o jednym i właśnie sam to potwierdziłem, zabrałem jej argument.
– Widzę, że nie zaprzeczasz.
– Dlaczego mam zaprzeczać? Sama wpakowałaś mi się do łóżka.
– Przestań – warknęła. Zacisnęła pięści, gdy usłyszała prawdę. – To nie było tak.
– A jak? Skarbie, przyznaj, że chciałaś, żebym pomógł ci zapomnieć. – Zrobiłem krok w jej stronę, Hanka cofnęła się o dwa i wylądowała na drzwiach boksu Fridy. Podszedłem i oparłem się ręką przy jej głowie. Nie mogła tak po prostu uciec, żeby to zrobić, musiałaby mnie wyminąć, a na to na pewno bym jej nie pozwolił. – Chyba nieźle mi idzie, prawda? – dodałem, zniżając głos. Zacisnęła szczęki. Nie wiedziała, czy nadal atakować, czy się poddać. To drugie byłoby dla nas obojga przyjemniejsze. To, co pozwoliła sobie zrobić w czwartek rano, to był tylko przedsmak tego, co nas czekało. Ja zacząłem się już niecierpliwić.
– Chyba sobie kpisz – żachnęła się. Zerknąłem na nią pobłażliwie, ona znowu odwróciła wzrok. Zabawne, jak próbowała sobie wmówić, że jej nie pociągam. Tym razem nie pozwoliłem jej wgapiać się w ścianę, sufit, w cokolwiek, tylko natychmiast objąłem ręką twarz. Próbowała się wyrwać.
– Spójrz na mnie – rozkazałem. Niechętnie, ale to zrobiła. – Hanka, pomogę ci zapomnieć. Chcesz tego?
– Czemu nie zapytałeś, czy chcę, żebyś mnie wtedy pocałował? – powiedziała rozgoryczona. – Może powinieneś?
– Ale chciałaś tego – odparłem. – Oboje tego chcieliśmy.
– Ty mnie chciałeś wykorzystać – prychnęła. Odsunęła się od ściany, żeby mnie wyminąć, ale na to byłem przygotowany i wiedziałem, że będzie próbowała uciekać. Chwyciłem ją w pasie, przyciągając do siebie. Dopiero gdy Hanka znalazła się tak blisko, poczułem, jak jej ciało bardzo drży.
– Przeziębisz się. – Omiotłem wzrokiem twarz dziewczyny, wyglądała tak, jakby na coś czekała. Objęła mnie w pasie, wtedy pochyliłem się nad nią delikatnie. Ona jednak oparła się czołem o moje ramię, wtulała się coraz bardziej. – Tylko mi nie mów, że myślisz teraz o kimś innym – dodałem, przerywając ciszę między nami.
– Konrad… 
Odsunęła się ode mnie, kładąc dłonie na moich ramionach. Ja nadal trzymałem ją w talii, ale ręce zjechały niżej na biodra, później na pośladki. Hanka nie protestowała, kiedy delikatnie je ścisnąłem i przyciągnąłem bliżej siebie. Przez cały czas pozwalała mi na bardzo wiele, niestety nie wyczułem jeszcze tej granicy, której nie powinienem przekraczać, aby jej nie wystraszyć. Uznałem jednak, że granice między nami są rozmyte i powinienem być czujny.
– Podoba ci się? – szepnąłem jej do ucha. Przytaknęła nieśmiało ruchem głowy. Nabrałem pewności, że jeśli teraz zaatakuję, to pozwoli mi na wszystko. – Hanka, mógłbym pomóc ci zapomnieć, wiesz, że potrafię. Skarbie, byłoby nam razem dobrze.
Spojrzała na mnie, a ja wbiłem wzrok w jej różowe usta. To było silniejsze ode mnie, chciałem wpić się w wargi, które teraz delikatnie drżały. Na sekundę odszukałem niebieskie oczy, nadal nie dała mi odczuć, że nie powinienem jej pocałować, więc niewiele myśląc, zbliżyłem się do jej warg. Nie zdarzyłem ich dotknąć, bo Hanka ponownie mnie odepchnęła.
Myślałem, że zaślepiła mnie pewność siebie, ale zauważyłem, że na placu z parasolem stała Joanna i z zaciekawieniem nam się przyglądała. Ruszyła w naszym kierunku.
– Spanikowałam – przyznała cicho Hanka. – Nie chcę, żeby nas widziała. I… Konrad – zawahała się. – Ja… – jęknęła.
– Hania, szukałam cię – usłyszeliśmy Joannę, która weszła do stajni.
– Przepraszam, schowałam się tutaj przed deszczem – odpowiedziała.
– Wszystko w porządku? – zapytała, patrząc na nas znacząco.
– Jasne – zaśmiałem się. – Właśnie próbuję przekonać Hankę, żeby poszła się przebrać, ale jest święcie przekonana, że się nie przeziębi. Może ty przemówisz jej do rozsądku?
– Ty też jesteś mokry – zauważyła dziewczyna. – Ty się nie przeziębisz?
– Codziennie rano zimny prysznic i jestem zahartowany – przekonałem ją. – Idź, Asia ma parasol.
Ten argument był absurdalny, bo przecież plac miał szerokość dwudziestu metrów, na pewno nie zmokłaby bardziej, ale Hanka zgodziła się skinieniem głowy. Popatrzyłem w stronę Joanny, nie wyglądała na zadowoloną. Gdybyśmy byli sami, na pewno usłyszałbym, że mnie o coś prosiła. Według niej miałem destrukcyjny wpływ na Hankę. Ja raczej myślałem o tym, że terapeutyczny.
Joanna odwróciła się plecami do nas, żeby wyjść, a Hanka ostatni raz spojrzała na mnie, uśmiechnęła się i ruszyła za nią. Patrzyłem, jak odchodzi. Kiedy zniknęła mi z oczu, w końcu zająłem się siodłem i ogłowiem.
– Tak to jest z tymi dziewczynami, prawda, staruszku? – Poklepałem Fryderyka po szyi i wyszedłem ze stajni.
Niedługo potem natknąłem się na Hankę na piętrze. Akurat wychodziła z łazienki, kiedy wchodziłem po schodach. Minęliśmy się, przystając przy swoich drzwiach, odprowadziłem ją wzrokiem. Hanka zawahała się, nim weszła do swojego pokoju, ostatecznie zniknęła z pola widzenia, gdy na korytarzu pojawił się Michał. Zaspany i rozczochrany, wyraźnie nie rozumiał, czy coś się stało. Ruchem głowy zaprosiłem go do siebie. 
– Zapowiada się długi dzień – zauważyłem, mając na myśli aurę. Przez kilka dni było upalnie i słonecznie, teraz nie zapowiadało się, aby miało się szybko wypogodzić. 
– Zapowiada się kilka ciężkich dni – dodał Michał i rzucił się na moje łóżko. Nie do końca wiedziałem, o czym myślał, ale nie przeszkadzało mi to w przyznaniu mu racji. – Wiesz co, Konrad, z dwojga złego wolę, żebyś to ty kręcił się przy Hance – dodał po chwili. 
– Mam to traktować jako pozwolenie? Podziękować? – Rzuciłem mu krzywe spojrzenie. Trochę mnie zdziwiło, dlaczego porusza ten temat.
– Po prostu wyraziłem swoją opinię, tyle. – Poruszył się tak, jakby chciał wzruszyć ramionami, ale w pozycji leżącej nie było to łatwe. Jeszcze przez chwilę nad czymś się zastanawiał. – Chociaż jeśli ty zrobisz jej coś złego, będziesz miał ze mną do czynienia.
– To traktuję jak groźbę – zaśmiałem się.
– Piwo wieczorem? – rzucił jeszcze. 
– Koniecznie. 

34 komentarze:

  1. Może nie dodałaś w Walentynki, ale za to był Konrad bez koszulki, tak więc bilans wychodzi na zero. Chociaż nie, była jeszcze nokia, więc w ostatecznym rozrachunku plusujesz. Chwała Ci za to :)

    Lubię takie "zapchaj dziury". Przez większość czasu śmiałam się z Konrada i jego braku wiedzy na temat pocieszania kobiet. Co z niego za sierota... :) Wiem, że się starał i chciał dobrze, ale Mój Drogi, chyba Ci nie wyszło. Świecenie extra klatą przed dziewczyną nie zawsze jest najlepszą decyzją, nawet w Twoim przypadku :)

    Joasia - cóż za zaskoczenie. Ta niepozorna kobietka, która ukradła Hance Emila, pokazała pazura. Och, jak mi się ten plaskacz dla Konrada podobał. W końcu sobie "smarkacz" zasłużył :) Jednak byłam pewna, że ona będzie Konradowi i Hance poniekąd kibicować. Jestem trochę zawiedziona jej postawą, mam nadzieję, że to się zmieni, chociaż szczerze w to wątpię :D Nie wspominając już o tym, że pojawia się zawsze w nieodpowiednim miejscu o nieodpowiedniej porze, tak, mam na myśli stajnię! Grrr...

    "...wolę, żebyś to ty kręcił się przy Hance" - TAK! Michał, zgadzam się z Tobą w 100%. Mógłbyś nieco pomóc tej dwójce, bo biedni nie wiedzą co czynią :P

    Jednak zloty medal (tak przy okazji IO w Soczi) należy się Hance, która jest najlepszym przykładem niezdecydowanej kobiety. "Nie chcę Konrada, ale chcę" - och, jakie to życiowe :D Brakowało mi tutaj dzisiaj, jak zawsze uroczego smarkania w chusteczkę, chociaż z drugiej strony dobrze, że nie przesadzałaś, bo byłby to gwóźdź do trumny dla mojej przepony, której Konrad zafundował wystarczająco dużo ruchu ;)

    Nie wiem dlaczego tak narzeka Pani na ten rozdział, Pani Inżynier (z wstępu wywnioskowałam, że tak się mamy teraz do Pani zwracać ;)). Jak dla mnie? Bomba. Chcę więcej :)

    Cieplutko pozdrawiam :*




    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uff, to dobrze, że na plusie :D Po tak długim oczekiwaniu nie wypadałoby spełnić Twojej prośby ;) Poza tym doszły mnie słuchy, że klata Konrada, to już jest osobny bohater tego opowiadania xD

      Nawet nie wiesz, jak mnie Konrad tym swoim "wypada jej pomóc" w tym rozdziale denerwował. Po prostu chyba muszę napisać szybko kolejny rozdział, żebyśmy wszyscy mogli o tym szybko zapomnieć xD Noale... starał się, może za bardzo :P Normalnie facet by uciekł. Ewentualnie przytulił, bo to jedyne, na co ich [facetów] stać.

      Ostatnio Joanna przekonywała Hankę, że Konrad nie jest wcale taki zły i na pewno zdania nie zmieniła. Konrada jedynie trzeba sobie wychować xD A że zasłużył na policzek, to już swoją drogą. Poza tym ona wie, że "terapia na Konrada i jego gołą klatę" wcale nie musi Hani pomóc, a jeszcze bardziej namiesza w głowie. Asia już jest uodporniona na jego urok, a kiedy już się ktoś zadurzy w Konradzie, to może nie być odwrotu (czego przykładem jest Hanka). Także ja myślę, że będzie kibicować obojgu, żeby wyszli na prostą, a nie mieszali sobie w głowach ;)

      Bo wszystkie Michały, to fajne chłopaki :D On chyba jako jedyny spojrzał na sytuację bez emocji i uznał, że każdy jest lepszy niż damski bokser, nawet jeśli w zastępstwie miałby być jego starszy, trochę nieokrzesany brat xD

      Uwierz, że starałam się ograniczyć płaczącą Hankę do minimum, bo również dbam o swoje zdrowie psychiczne. A co do niezdecydowania, to niedługo się określi ;>

      Pani inżynier brzmi dumnie, jeszcze chwilę się tym jaram, bo później przestanie na mnie robić wrażenie xD Narzekam, bo inaczej sobie wyobrażałam ten rozdział. Po takiej długiej przerwie trudno się znowu wdrożyć, szczególnie że musiałam zapchać dziurę i nie wiem, czy nie przesadziłam xD

      Również pozdrawiam! ;**

      Usuń
  2. Bardzo długo czekałam na rozdział i w końcu się doczekałam:)
    Konrad, jak zwykle zresztą, jest ujmujący, czuły i troskliwy, ale oczywiście nie bez powodu. Bardzo przykro mi się zrobiło, że po prostu chce zaciągnąć Hanię do łóżka, bo taki ma kaprys, bo jej pragnie. Nie no, wiem, że przecież nie mógł jej od razu pokochać i długo tego nie zrobi, ale jakoś tak źle mi z tym, że chodzi mu o seks. Myślałam, że będzie ją ignorował, jeśli tylko mu się uda to zrobić.Mam nadzieję, że nasza mała Hania będzie po prostu opierać mu się jak najdłużej, żeby Konrad się namęczył i docenił ją, bo przecież dziewczyna bardzo go potrzebuje. Zastanawiam się, czy potrafiłby spojrzeć sobie w oczy, gdyby w końcu wylądowali w łóżku. Hanka, nie daj się! Walcz z nim!
    A Aśka mnie nieco zaskoczyła. Rzeczywiście ma słabość do Konrada? Jeśli tak to niech lepiej spieprza od mojego Emila, bo zastrzelę! Wiem, że Konrad nie zrobiłby świństwa Emilowi i nie przespałby się z nią. Kurde, ten Konrad ma pecha do zajętych kobiet.
    Żeby tylko Asia dała mu święty spokój. Już chyba za stara jest dla niego;)

    Pozdrawiam! <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za cierpliwość. Wiem, że trzeba było długo czekać, wcale nie jest mi z tym dobrze :( Teraz postaram się dodawać regularnie bez większych przerw w publikacji.

      Chyba byłoby zbyt słodko, gdyby oboje zakochali się w sobie po uszy i się spiknęli. W zasadzie... spiknąć się mogą już teraz, ale z innych powodów. Chyba piszę to po raz kolejny, ale gdyby nie Czarek, to Hanka już dawno wpadłaby w ramiona (w łóżko :P) Konrada i później na pewno by żałowała. Ona nie potrafiłaby sama sobie spojrzeć w oczy, dla Konrada pewnie byłoby to całkiem normalne. Paradoksalnie sprawa z Czarkiem nie pozwala zrobić kolejnego głupstwa. No i mogę Ci obiecać, że Konrad sobie jeszcze poczeka, oj poczeka... Ale może przez ten czas zmądrzeje i spojrzy na Hanię inaczej ;>

      Nie, nie poszłabym w takie klimaty i odbijania narzeczonej ojca ;P Konrad jest świnią, ale nie aż taką. Oni raczej będą się ze sobą droczyć, może Asia będzie chciała trochę przytemperować Konrada, bo go dobrze zna i wie, że jego słabością są kobiety xD I właśnie z tego powodu będzie się starała, żeby Kondziu nie skrzywdził Hanki ;)

      Również pozdrawiam! <3

      Usuń
  3. nie mam pojęcia, co myśleć o Konradzie, czasami wyzywam go od egoistycznych świń, by potem wyrzucić ckliwe 'ooo' i rozpłynąć się nad jego zachowaniem. Co do jego terapeutycznego wpływu na H. to nie byłabym o tym taka przekonana. Ciężko mi dziś wyczytać z jego słow, czy on w końcu chce coś więcej czy chodzi mu już tylko o seks. Odnoszę wrażenie, że prędzej czy później i tak zrani H., to w końcu wydaje się być w jego stylu, a ona naprawdę teraz tego nie potrzebuje, później pewnie też nie :D No i teraz, H. rozbita, telefon on wspaniałego C. i ten nieszczęsny K. sprawiaja, że staje się zbyt podatna. ja nic nie mówię, ale kiedyś może pożałować swojej uległości. Ot, taka pesymistyczna dzisiaj ja :D
    Jednak, mimo wszystko, uwielbiam ich wspólne momenty. Chociaż nigdy nie prowadzi to do niczego dobrego, to są we dwójkę rewelacyjni :D Szkoda, że nie będą sami w Pożarowie, wtedy mogłam liczyć na więcej chwil sam na sam :D A teraz jak jest już M. i J. która pewnie będzie pilnować biednego K. nie będzie już tyle okazji. Och, ja przewrotna, tu wiem, że nic dobrego nie wyjdzie, a tu domagam się więcej :D Osobiście nie zauważam żadnego wybicia z rytmu, rozdział jak zawsze czytało się bardzo przyjemnie i 'lekko' ;-)
    Co do Torunia to mieszkam tu od ponad roku, ale naprawdę nie mam pojęcia, gdzie powinnaś iść. Może planetarium, muzeum piernika ;> Dzisiaj było pięknie, więc życzę Ci, żeby do srody nic się nie zmieniło i udanego pobytu tutaj~:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem, czy to, że Haneczka może pożałować uległości, jest pesymistyczną wersją, powiedziałabym, że to wniosek wynikający z obiektywnych obserwacji ;P Cóż, sama bym była rozbita pomiędzy Konradem złym i gorszym (tylko która wersja jest gorsza? xD), który z jednej strony chciałby jej pomóc (ale to dlatego, że tak wypada), a z drugiej nie chce trafić okazji, żeby Hanię ostatecznie zdobyć. Ja myślę, że to jeszcze za wcześnie, żeby myślał o Hani jak o czymś więcej, niż tylko obiekcie seksualnym, a że znalazł argument typu "pozwolę ci zapomnieć", to w tym upatruje swojej szansy. Jak dla mnie jest świnią, choć czasami uroczą xD

      Wiesz, ja myślę, że teraz, kiedy ktoś może ich obserwować, bo ich "momenty" będą ciekawsze. W końcu Konrad wie, że Joanna patrzy, Hance jest trochę głupio przed Joanną, przed Michałem też, bo jakby nie patrzeć leci na brata swojego przyjaciela ;P I cieszę, że oni razem się Tobie podobają, wolałabym, żeby pomiędzy bohaterami była wyczuwalna chemia, bo wtedy na pewno lepiej się i czyta, i pisze :)

      Oby do piątku było ładnie, bo 3 dni zostaję ;) A jak będzie ładna pogoda, to mogę nawet chodzić po Starówce i tak będę zadowolona :D A mój chłopak był kiedyś w jakiejś pijalni piwa, więc to na pewno odwiedzimy w któryś wieczór ;D Pozdrawiam! :)

      Usuń
  4. Przepraszam,że krótko, ale rozdział cudowny :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie szkodzi, że krótko, cieszę cię, że zechciałaś przeczytać :)

      Usuń
  5. Pff, ta Hanka to naprawdę taka płaczka i histeryczka. Co ten Kondzio w niej widzi? Jak widać lubi dziewczyny niestabilnie emocjonalnie, a ona chociaż wie, że źle na nią wpływa pcha się na niego jak mucha do lepu. Sam Kondzio też nie jest święty, oj nie. :D Jest pewny siebie i gdyby tylko mógłby to dawno już by przespał się z Płaczką i ona zaś by płakała, bo on więcej by jej nie chciał albo chciałby tylko do łóżka. I zaś łzy, wodospady łez.:D
    Tysiąc punktów dla Joanny za jej słowa i płaskiego. Nie spodziewałam się tego, więc moja reakcja przy czytaniu była w stylu: http://stream1.gifsoup.com/view/619776/friday-daaaamn-o.gif
    Brawo dla tej kobiety, bo jedna powiedziała jemu prawdę. Zdejmuje te koszulencje i tylko go podziwiać (tak naprawdę to sama bym stała i się gapiła, może też biłabym brawa przy każdym jego westchnięciu ALE), jednak mógłby się czasami opamiętać. NO! :D
    Tyle na ten temat i dawaj dalej, nie pierdziel głupot, :D
    Pozdrawiam. <3<3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pierdzielę głupoty, bo jak się pisze kolejny rozdział z rozhisteryzowaną Hanką, to później sama na łeb dostaję xD Hanka na szczęście będzie powoli się brać w garść i odzyskiwać w miarę tę stabilność emocjonalną. Przynajmniej jeśli chodzi o kontakty z Czarkiem, bo jeśli chodzi o Konrada, jeśli nadal będzie z nim przebywać, to nigdy nie wiadomo, ale łez powinno być mniej ;P

      No cóż, należało się Kondziowi, zresztą on często obrywa, także nie powinien być zdziwiony, że Joanna go bije xD Haha, same się prosicie, żeby ściągał koszulkę, ale co robić... oni tam mają lato, także... wolno mu xD A z tym podziwianiem to masz rację, Kondziu lubi, kiedy zwraca na siebie uwagę kobiet ;D

      Również pozdrawiam! <3

      Usuń
  6. Jezu, Konrad! Czemu ty chcesz wszystko przez łóżko załatwiać? Pomimo tego, że czekam, aż coś się między nimi wydarzy, to z drugiej strony mnie wkurza, bo chce Hankę przelecieć dla swojego widzi mi sie. Mógłby się trochę liczyć z uczuciami innych, a nie... Zresztą to facet, ich nie ogarniesz :D ciekawe, jak po tym wszystkim będzie traktował Hankę. Czy ona przypadkiem nie chciała mu powiedzieć, że się zgadza na przespanie z nim? A gdzie się podziało, to, gdzie mówiła, że nie chce być tylko na raz?
    Tak szczerze mówiąc, to też trochę podziwiam Konrada, że jeszcze z nią wytrzymuje. Ale to każda kobieta rozpacza po nieudanym związku czy coś, więc trochę jest usprawiedliwiona.
    Pozdrawiam i gratuluję tytułu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W którym momencie Hania chciała powiedzieć Kondziowi, że chce się zgada na wspólna noc? Może nie ogarniam już swojego tekstu i coś takiego tam jest... ^^

      Cóż, Konrad po kilku dniach nie żywi do Hani jakichś bardzo głębokich uczuć, takich jak ona do niego. Jako facet ma bardzo proste myślenie, skoro może, to dlaczego nie ma się z nią przespać? Pewnie jest przyzwyczajony, że może sobie na to pozwolić ;P
      Ja sama nie wiem, czy wytrzymałabym z płaczącą Hanką, pewnie miałabym po pewnym czasie jej dosyć ;P Także Konrad chyba całkiem nieźle sobie radzi i jest całkiem cierpliwy :)

      Dziękuję i również pozdrawiam! :)

      Usuń
  7. Cześć. Rozdział jak zwykle genialny, ale co tu sie dziwić<3 Ehhh. Ja nie wiem co bym zrobiła z taka płaczącą Hanka, ale wydaje mi sie ze Konradowi narazie nie idzie to źle. Mam nadzieję ze niedlugo pojawi sie między nimi jakieś zbliżenie, bo już nie moge patrzeć jak Hania rozpaczą. Oby Czarek jej nie znalazł. Boze jaki on jest glupi. Myśli ze jak ja przeprosi i powie ze ja kocha, to nagle ona przestanie pamiętać co jej zrobip... Masakra!;) Lubię nawet ta Joanne, może dziewczyny bardziej się polubia i ona bedzie dla Hani jakimś oparciem;) No wiec ja czekam na next;*
    Pozdrawiam i mocno całuje<3
    /Charlotte

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cóż, Konradowi może nie idzie źle z płaczącą Hanką, ale po pewnym czasie każdemu (szczególnie jemu) skończy się cierpliwość. W zasadzie mam wątpliwości, że jakiekolwiek zbliżanie się pomogłoby Hance, myślę, że bardziej by ją rozbiło.
      Joanna przejechała do Hani w jednym celu, od początku tego nie ukrywała, a w ich relacjach raczej nie będzie niespodzianek ;)

      Również pozdrawiam!

      Usuń
  8. Dzisiaj skomentuję krótko.
    Hania, Hania... trochę jej współczuję, ma trochę problemów, ale ile można płakać? Na szczęście Konrad działa kojąco :D. Hania ma naprawdę ogromne wsparcie ze strony przyjaciół, to dobrze, bo właśnie w takich chwilach szczególnie ich potrzebuje. A pomysł z konkursem to był strzał w dziesiątkę.
    Pozdrawiam
    P.S. Mam wrażenie, że komentarz jest chaotyczny i conajmniej... dziwny, ale być może to wina choroby. Nie mogę napisać żadnego komentarza jak normalny człowiek. Jeszcze raz proszę o wybaczenie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma przymusu komentowania, więc nie musisz przepraszać, tym bardzo prosić o wybaczenie, że komentarz nieskładny. Ciszę się, że zechciałaś przeczytać i dać mi o tym znać :)

      Ha, zobaczymy jak długo będą chcieli ze sobą rywalizować w kuchni, chyba bardziej będą rywalizować ze sobą w życiu ;P Ale jakby na to nie patrzeć, to też jakiś sposób, by Hanka zapomniała o tym, co jej się przytrafiło. W tym przypadku pomoc przyjaciół jest nieoceniona, Konrada też w pewien sposób.

      Również pozdrawiam i życzę szybkiego powrotu do zdrowia!!

      Usuń
  9. Ten Konrad mnie trochę zaczyna przerażać.
    Z jego przemyśleń wynika, że nie szuka w relacji z Hanią niczego, co mogłoby przetrwać na dłużej (zresztą czego ja się po nim spodziewałam? xd), więc wolałabym, żeby odczepił się raz na zawsze. Ale z drugiej strony… To przecież Konrad, którego mimo wszystko lubię… Trochę martwię się, żeby nie skrzywdził Hanki, ale i odnoszę wrażenie, że jeśli jest kobieta, na której mogłoby mu naprawdę zależeć to byłaby to właśnie ona. Bo jednak pewne momenty, jak i jego własne spostrzeżenia czy słowa świadczą o tym, że na swój sposób traktuje ją inaczej (nie wiem, czy lepiej, czy gorzej :D). Żeby tylko z tego nie wyrosła wielka katastrofa i kolejny rozbity wazon ;)
    Ale że Joanna ma słabość do Konrada? Ha, właściwie to czemu ja się dziwię… Ale i tak jakoś, kiedy to przeczytałam, przez chwilę jak głupia wpatrywałam się w ten fragment. To mogłoby dodać jeszcze dodatkowych emocji (choć równie dobrze może to nie mieć wiele wspólnego z prawdą)…
    Zastanawia mnie też Michał. Bo on się tak czai i nie potrafię określić jednoznacznie czy tutaj chodzi jedynie o przyjaźń… (biedna Hanka, jakby nie miała już całej listy potencjalnych kłopotów).
    W ogóle Hanka w tym rozdziale była chyba jeszcze bardziej rozhisteryzowana niż zawsze. I wszystko zaczęło się znowu od Czarka xd
    Wybacz takie okrojone przemyślenia, zapewne sformułowane w niespecjalnie poukładany sposób, ale ja po dzisiejszym przymusowym oglądaniu komedii romantycznej mam tak zlasowany mózg, że niewiele jestem w stanie z siebie wydobyć :)
    Pozdrawiam <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To chyba byłoby dziwne, gdyby Konrad po przyjeździe w Warszawy tak nagle się zmienił i nie wypatrywał jakiejś ofiary. Na dodatek spotyka na swojej drodze łatwy (jak mu się wydaje) cel, taką zagubioną Hankę, która aż się prosi, żeby się nią zająć. Może jeszcze na początku miała jakąś taryfę ulgową, bo jednak płacząca, cierpiąca i przyjaciółka brata, ale jednak pokazała, że chciałaby się do niego zbliżyć... Więc Konrad ma niejako otwartą drogę. Upłynęło zbyt mało czasu, żeby poczuć do niej coś więcej. Katastrofa? Chyba nie, chociaż może na to wyglądać ;P

      W jakimś sensie na pewno Joanna ma słabość do Konrada, nie bezpodstawnie Kondziu tak twierdzi, bo musiał to zauważyć, ale Joanna potrafi się już przed jego urokiem bronić ;P Michał może nie miał okazji się pokazać ;) I on nie będzie kolejnym facetem, który zawalczy o serce Hani, bo oni są raczej jak brat i siostra. Haha, widzisz, Czarek nie musiał się nawet pojawiać, żeby namieszać w życiu Hani xD

      Nie rozumiem, dlaczego ludzie mi się tłumaczą ze swoich komentarzy xD Fajnie, że chciałaś go napisać i dać, znać, że przeczytałaś ;)

      Również pozdrawiam! ;)

      Usuń
  10. Konrad wydaje mi się jakiś dziwny... niby troskliwy, niby czuły, niby chce pomóc Hance, a potem znowu zachowuje się tak, jakby dla niego faktycznie liczyły się tylko cielesność i łóżko. No, ale ciekawa jestem, jak to się dalej potoczy, bo zapowiada się ciekawie. Czekam na rozdział! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że troskliwość i czułość Konrada stały się teraz środkiem do celu. Jakieś pokłady "dobrego charakteru" w sobie ma, ale nie czuje do Hani nic więcej, niż tylko pociąg fizyczny, więc nawet się nie stara tego ukryć.
      Trochę Konradowi skomplikuję sprawę, ale o tym na razi ciii... Nie byłabym sobą, gdybym nie namieszała ;)

      Usuń
    2. Czyli to nadal nie będzie "Ten", tak? :D W sumie co do tego, co czuje do Konrada Hania, też nie jestem pewna... Ale jej to akurat można 'wybaczyć' w tej sytuacji. A te Twoje komplikacje to akurat bardzo lubię, więc tym bardziej czekam na dalszy ciąg. :)

      Usuń
    3. Chyba we wcześniejszych rozdziałach było łatwiej stwierdzić, co czuje Hania, bo Kondziu raczej nic do Hanki nie czuł. Teraz te granice, jak w tytule, się rozmyły i muszą się ponownie wyklarować. Powiedzmy, że to będzie "Ten", ale to tego jeszcze długa droga ;)
      Cieszę się, że lubisz, obym nie skomplikowała za bardzo, haha ;P

      Usuń
  11. Dzień dobry, czy raczej dobry wieczór, spóźniam się tylko dziesięć rozdziałów... To prawie mniej niż na moje lekcje o 7.30 :D
    Hania kobieta sto procent - w jednym zdaniu zmieni swoje poglądy dziesięć razy :D W sumie to ja pewnie nie uciekłabym od Czarka tylko dopilnowała, żeby już nie wstał, no ale to Hania, więc powiem, że Czarek to chyba się nie wiem skąd urwał i jest kawałem chama, i o ile są tacy tego rodzaju, których idzie polubić, to on jest po prostu prostakiem! Konrad na razie... Em, postać fajna, klata fajna (nie, nie uważam jej za osobną postać :3), tatuaże bomba, ale w roli faceta Hani to ja go po prostu nie widzę. Ale kto wie... Za to Misiek, dajcie mi takiego to nie oddam <3 I jeszcze to jego "Wiesz co, z dwojga złego wolę, żebyś to ty kręcił się przy Hance."! Mam nadzieję, że on nie żywi do Hanki żadnych uczuć poza taką braterską miłością. Czy Joanna będzie tak już do końca się wtykać? :<
    BABCIA! Więcej babci będzie?
    Bardzo nieskładny ten komentarz, ale uznałam, że wypada się odezwać, a teraz wracam do mojego niemieckiego :D
    Pozdrawiam! c:

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aa, właśnie, pytanie mam - jak ma się czas akcji tego opowiadania do Fabryki? :D

      Usuń
    2. O kurcze, serio masz lekcje na 7:30? Chociaż... ja miałam na 7:40, ale już zapomniałam, jak to jest xD A co do tego "spóźniania", to zastanawiałam się, czy jeszcze wpadasz, no i... potwierdziłaś, że tak ;)

      Ostatnio mój chłopak powiedział mi, że reakcje Hanki wydają mu się znajome, ta zmienność nastrojów i ciągle zmienianie zdania, szczególnie że ostatnio ciągle mam zły humor. Chociaż Hania niedługo (mam nadzieję) się ogarnie i będzie zmieniać zdanie raz na dzień, a nie raz na 5 minut ;P Czarek to taka typowa postać do nielubienia. Ja w zasadzie staram się, żeby moje postacie nie były tylko czarne i białe, ale czasami po prostu się nie da. Może masz więcej odwagi i nie uciekłabyś, a bym spieprzała ile sił w nogach xD

      Nie jesteś pierwszą osobą, która stwierdza, że Kondziu do Hani nie pasuje. Ja patrzę na to dwojako: jeszcze duuuużo przed nami, więc wiele się może zmienić, ale z drugiej strony może zamierzony happy end wcale mi nie wyjdzie xD Ja na razie obstaję przy tym pierwszym ;P

      Mogę Ci oddać Miśka, proszę bardzo. Niestety, będę musiała Cię zmartwić, bo Misiek traktuje Hankę właśnie jak siostrę, jest dla niego przyjaciółką. Za dużo by się przy niej facetów kręciło ;D Joanna, tak, będzie się co jakiś czas wtrącać :P No i niestety nie mogę wszystkich wrzucać, babcia będzie się też pojawiać, nie niezbyt często.

      Haha, przez tyle lat wydawało mi się, że lubię niemiecki, ale jednak się myliłam xD Oj tam, nieskładny, przesadzasz ;) Jeśli chodzi o czas opowiadania, to w Fabryce była wiosna 2012, a tutaj teraz mamy lato 2013.

      Również pozdrawiam!

      Usuń
    3. Taaak, 7:30 cztery razy w tygodniu, na szczęście tym jednym dniem na późniejszą godzinę jest poniedziałek :D Widzisz, jak czytam Ci w myślach :3 Na początku po prologu trochę mnie tu nie było, ale od czwartego rozdziału czekam zawsze niecierpliwie na kolejny!
      Em, pasuje do Hani, pasuje, ale po prostu jeszcze nie jako ten facet na stałe. No ale skoro jeszcze długa droga przed nami (nimi)... Mogę z ciekawości zapytać, ile rozdziałów planujesz? :D A co do Miśka, to nie wiem, czym chcesz mnie zmartwić, skoro ja właśnie na wyłącznie przyjaźń z jego strony liczyłam :3
      Aw, dowiemy się co u Aleksa w tym czasie?
      A niemieckiego to ja mam sześć godzin tygodniowo, przyzwyczaiłam się :D

      Usuń
    4. Ja teraz czekam na swój plan i mam nadzieję, że nie będę siedziała wieczorami na uczelni, z dwojga złego wolę od rana... To fajnie, cieszę się, że czytasz ;) Mam nadzieję, że teraz tak długo nie będziesz musiała czekać.

      Czytanie ze zrozumieniem się kłania, ave ja! xD Misek jest do wzięcia, w zasadzie się nawet zastanawiałam, czy kogoś mu nie znaleźć, ale na siłę chyba nie będę szukać ;P A Konrad jako facet "na stałe", to musi dostrzec w Hance coś więcej, będzie miał na to czas. Rozdziałów... dużo xD Obawiam się, czy nie za dużo z moim tempem pisania. Myślę, że ok. 40, mam nadzieję, że starczy mi na to sił ;)

      Dowiecie się, co u Aleksa, spoko. Nawet niedługo, prawdopodobnie w rozdziale 12 ;)

      Łooo, sporo tych godzin. Chociaż z drugiej strony, gdybym miała tyle niemieckiego w szkole, może bym go lepiej przyswoiła xD Teraz już dużo zapomniałam, bo nie używam i nie odświeżam.

      Usuń
    5. To trzymam kciuki za Twój fajny plan :) No i oczywiście żebyś napisała te wszystkie rozdziały, historię Konrada i Hanki do końca :D Bo skoro będzie ich aż tyle, to Konrad naprawdę będzie miał czas, żeby dostrzec w Hani coś więcej xD

      Dziewczyny Miśkowi na siłę nie ma co szukać, ale może a nuż widelec ktoś się napatoczy :3

      Czekam na dwunastkę! :D Na jedenastkę też, no ale wiesz :3

      Klasa dwujęzyczna w końcu, chcąc nie chcąc się mniej lub więcej przyswaja :D Mój ambitny plan to nie zapomnieć tylko wyjechać gdzieś tam na studia, no ale zobaczę, jak mi to wyjdzie c:

      Usuń
    6. Trzymaj! :) Bo im szybciej dodam jedenastkę, to jest szansa, że szybciej pojawi się dwunastka. No wiem, dawno Aleksa nie było xD Dokończyć historię, dokończę, choćbym miała długo pisać, ale dokończę. Za bardzo mi zależy, żeby w pewnym momencie stwierdzić, że nieee... No właśnie, więc jeszcze wiele przed nami.

      Oj tam, ambitnie. Jeśli będzie taka możliwość, to trzeba korzystać. Moja koleżanka była w klasie dwujęzycznej i niestety potencjału nie wykorzystała. Ja niestety talentu do języków obcych nie mam wcale :/

      Usuń
    7. To się cieszę, że nie zamierzasz tej historii porzucić :3
      Ja wiem, że mam w kółko pytania, ale... Na początku dodałaś tu gdzieś linka do takiej krótkiej sceny z tytułową koszulą, jak bardzo daleko nam do niej? :D

      Ja naaaaprawdę mam nadzieję, że mi się uda, bo chciałabym studiować astronomię i u nich jest lepszy sprzęt, te sprawy :/

      Usuń
    8. O kurcze... zabiłaś mnie teraz tym pytaniem! Ale cieszę się, że o tej scence pamiętasz :D Mogę jedynie powiedzieć, że daleko... Jeśli rzeczywiście miałoby być 40 rozdziałów, a teraz jesteśmy w 1/4, to ta scena byłaby w... 3/4 xD Za dużo tekstu do ogarnięcia, żebym nawet tak orientacyjnie mogła powiedzieć... ^^

      Trzymam kciuki, żeby plan wypalił ;) Ja na swoich studiach wylądowałam przypadkiem i nie powiem, żeby był to najlepszy sposób na wybór studiów xD

      Usuń
  12. A ja już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału

    OdpowiedzUsuń
  13. Jak ja uwielbiam tę chemię między Konradem a Hanką! Chcę więcej! Wielka szkoda, że na końcu Joanna im przeszkodziła. Swoją drogą Konrad może trochę zbyt egoistycznie podchodzi do ich relacji, ale nie wierzę, że nie czuje do Hanki zupełnie nic i ma zamiar jedynie zaciągnąć ją do łóżka. Chociaż byłoby to w jego stylu, to tym razem mam wrażenie, że jego podejście jest nieco odmienne. Tylko to niezdecydowanie naszej głównej bohaterki bywa trochę irytujące. Coś jak "chciałabym, ale boję się". Z drugiej strony ma prawo być lekko rozchwiana emocjonalnie przez Czarka, ale powinna się w końcu wziąć w garść. Oby jej przeszło :D
    Czekam na więcej i pozdrawiam! :)

    PS. Chciałam poczytać i skomentować tak-nierozsądnie, ale nie mam konta google :( Ograniczyłaś dostęp?

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za komentarz!

Jeśli nie chcesz się logować lub po prostu nie posiadasz konta, użyj opcji "Nazwa/adres URL"