12. Na jednej z dzikich plaż

wtorek, 8 kwietnia 2014

Konrad

Sara zatrzasnęła drzwi Golfa i zbliżyła się szybkim krokiem. Ja, zamiast cokolwiek powiedzieć, przyglądałem się jej, nie ukrywając zdziwienia. Widząc mnie, szatynka uśmiechnęła się promiennie, w końcu jej niespodzianka, bo tak pewnie określiłaby swój niespodziewany przyjazd do Pożarowa, się udała. Sara chciała zaskoczyć swoją wizytą, ale w zasadzie w jakiś sposób ucieszyłem się na widok znajomej twarzy. 
Kiedyś łączyło mnie z Sarą naprawdę bardzo dużo – moja pierwsza dziewczyna, ta, z którą wszystko było pierwsze. Przeszło mi przez myśl, że miło będzie zapytać, co u niej słychać i co się zmieniło przez te kilka ostatnich lat. Czysta kurtuazja. 
Sara, uśmiechając się nieznacznie, otaksowała mnie spojrzeniem, więc nie pozostałem jej dłużny. Wyglądała ślicznie w jasnozielonej zwiewnej sukience i z burzą brązowych loków wokół twarzy. Była ładna – tylko i aż. Nie zrobiła na mnie tak wielkiego wrażenia, abym padł przed nią na kolana. Obyło się bez zachwytu, a instynkt łowcy nie odezwał się wcale. Okej, musiałem przyznać, że Sara wypiękniała od czasu naszego ostatniego spotkania, w końcu nie była już licealistką, lecz kobietą.
– Niech zgadnę, akurat przejeżdżałaś i postanowiłaś wpaść – odezwałem się wreszcie, gdy Sara podeszła bliżej. Spodziewałem się raczej perlistego śmiechu, tak bardzo charakterystycznego dla niej, ale zamiast tego dostałem całusa. W usta. O, no proszę, nie traciła czasu i zaskoczyła mnie po raz kolejny. Więc w ten sposób chciała o sobie przypomnieć? Sprytnie.
Później po prostu się do mnie przytuliła. Słodki, a nawet trochę duszący zapach jej perfum zamroczył mnie, inaczej nie potrafiłem wytłumaczyć, dlaczego objąłem ją w pasie i przyciągnąłem bliżej siebie. Wyglądało na to, że Sara wcale nie zamierzała się ode mnie oderwać, więc po chwili się odsunąłem. Nie chciałem, aby było to coś więcej niż przyjacielski uścisk.
W tamtym momencie uświadomiłem sobie, że łączą mnie z nią jedynie wspomnienia, a uczucie wyparowało. Poza tym nie obchodziło mnie specjalnie, czy ona coś do mnie czuła, więc nie zamierzałem się kwestią emocji zajmować.
– Wybacz – mruknęła, oddalając się o pół kroku. Niepewnym ruchem założyła kosmyk włosów za ucho. – Tak dawno cię nie widziałam, nie wiedziałam, jak powinnam zareagować.
– Spokojnie. – Posłałem jej miły uśmiech. Zaplanowała takie przywitanie, ale liczyła, że ja zareaguję bardziej wylewnie. Dodałem po chwili tonem niezmąconym emocjami: – Ja też się cieszę, że cię widzę.
Takiej odpowiedzi się nie spodziewała, na jej brzoskwiniowej twarzy wymalował się grymas niezadowolenia. Przez te kilka lat zdobyłem trochę doświadczenia, może Sara nie wiedziała, że poznałem kilka kobiecych sztuczek. To było bardzo wygodne, mogłem zdecydować, czy chcę na nie reagować.
– Wyglądasz na zaskoczonego – stwierdziła. – Mama do ciebie nie dzwoniła?
Mój wyraz twarzy musiał posłużyć jej za odpowiedź. Oczywiście, że nie dzwoniła. Widocznie moja matka uznała, że nie ma potrzeby informowania nikogo, że spotkała byłą dziewczynę swojego syna. Tak właśnie musiało to wyglądać: mama przez przypadek natknęła się na Sarę, stojąc w kolejce po bułki i od razu podzieliła się informacją, że zamierzam spędzić w Pożarowie trochę więcej czasu. Korzystając z okazji, Sara przyjechała mnie odwiedzić. Słodko. Zastanawiałem się jedynie, czy Sara wymyśliła jakąś wymówkę, czy powie mi to wprost. Nie miałem nic przeciwko temu, aby tutaj przyjechała, ale to było dla mnie co najmniej dziwne, że zjawiła się tak bez zapowiedzi.
– Nie dzwoniła – odparłem. – Ale domyślam się, że to od niej wiesz, że tutaj jestem.
– Tak – odpowiedziała lakonicznie, po czym dodała po dłuższej chwili milczenia: – Po prostu miałam trochę czasu, więc postanowiłam wpaść.
– Trochę czasu, tak? – Popatrzyłem na nią sceptycznie. – Racja, jest niedziela, a normalni ludzie pracują w tygodniu. 
– A ty? Nie pracujesz w tygodniu? – Sara zaśmiała się nerwowo. Chyba nie czuła się zbyt swobodnie, a może myślała, że nasza rozmowa potoczy się inaczej. Ja wcale nie ułatwiłem jej zadania. Mógłbym nawet powiedzieć, że to była niezła zabawa.
– Ja nie jestem normalny. – Musiałem zabrzmieć i wyglądać śmiertelnie poważnie, bo po kilku długich sekundach Sara oświadczyła:
– Ja teraz pracuję u ojca – zrobiła znaczącą pauzę – i powiedzmy, że mogłabym znaleźć luźniejszy dzień w środku tygodnia, ale właśnie zaczęłam urlop, więc najpierw chciałam wszystko dopiąć na ostatni guzik.
Nie musiałem już pytać, co u niej, właściwie nie chciałem, bo zapewne zrobiłbym jej przykrość. Praca w firmie ojca zawsze była ostatnią rzeczą, o której Sara marzyła. Najwidoczniej coś w jej życiu poszło nie tak, skoro jednak przyjęła ciepłą posadkę u boku taty. Albo jej życie na tyle się zmieniło, że postanowiła porzucić swoje młodzieńcze plany i ambicje.
– To stąd ta zwiewna sukienka? Na rozpoczęcie wakacji – zauważyłem. Jeszcze raz spojrzałem na nią znacząco. Może doszukiwałem się czegoś, co mogłoby mnie w Sarze zainteresować. Nic z tego. Ładna koleżanka, tyle.
– Powinnam założyć bryczesy? – zapytała zadziornie.
– Wtedy nie zastanawiałbym się, po co tutaj przyjechałaś.
Sara otworzyła usta, aby coś powiedzieć, ale w tym momencie z siodlarni wybiegła Agnieszka z moim imieniem na ustach. Dziewczynka zamilkła i zatrzymała się – widząc szatynkę, wyglądała na wystraszoną. Sara natomiast nie kryła swojego zaskoczenia, popatrzyła na małą i chyba dopatrywała się podobieństwa między mną a Agą. Kiedy ponownie przeniosła wzrok na mnie, zaczerwieniła się. Zlitowałem się i oświeciłem Sarę, mówiąc cicho:
– To nie jest moja córka.
– Wcale tak nie pomyślałam – jęknęła nieprzyjemnie. Mógłbym się założyć, że pomyślała o tym, że dziecko było powodem, przez który nie pojawiałem się w Pożarowie już tak często. Pomyślałem o tym, że dziecko byłoby doskonałym powodem, aby właśnie tutaj przyjeżdżać.
– Sara, za dobrze cię znam, żeby ci uwierzyć – powiedziałem protekcjonalnie, po czym zrobiłem kilka kroków w stronę Agnieszki, przykucnąłem i zwróciłem się do niej: – To jest moja koleżanka. Ma na imię Sara.
– Cześć – przywitała się szatynka.
– Jestem Aga – powiedziała mała, ale później zignorowała gościa i nieśmiało uśmiechnęła się do mnie. Agnieszka była przesłodka, taka mała i jeszcze bardziej urocza wersja Joanny. – Masz sok w szklance, sama ci nalałam. – Skinąłem głową w podzięce, a ona szybko uciekła z powrotem do środka. Najwidoczniej nie lubiła obcych. Albo niespodziewanych gości.
Tak, jak przypuszczałem, zanim zdążyłem wznowić temat, pojawił się pan Andrzej i przywitał Sarę. Na chwilę utonęła w jego niedźwiedzim uścisku. Na pewno był znacznie czulszy ode mnie i nie szczędził jej miłych słów. Musiała się poczuć nieco zakłopotana. Skoro mężczyzna był tak wylewny, również musiał dawno nie widzieć Sary. Nie pojawiała się w Pożarowie wcześniej, a dzisiaj przyjechała znienacka. Wcale mi się to nie podobało. Byłe dziewczyny zwykle nie przynosiły mi szczęścia, lecz kłopoty; chociażby taka Marta, przez którą wyjechałem z Warszawy.
– Nie spodziewałem się ciebie tutaj – przyznał po chwili pan Andrzej, z szerokim uśmiechem patrząc na nowo przybyłą. – Co tutaj robisz?
– Zaprosiłem ją – wtrąciłem się, zanim zdążyła odpowiedzieć. – Sara na pewno chciałaby sobie pojeździć. – Podejrzewałem, że ona zamota się w odpowiedzi, a pan Andrzej pomyślałby sobie za dużo. Nie miałem ochoty się później tłumaczyć z tego, że ponownie się zeszliśmy. Sara spojrzała na mnie trochę zmieszana, ale szybko potwierdziła moją wersję. Stajenny nie poznał, że kłamałem, nawet kącik oka mi nie drgnął.
– Cieszę się. Dobrzy znajomi zawsze są mile widziani w Pożarowie, prawda, Konrad?
– Jasne – potwierdziłem, chociaż tym razem mógł wyczuć w moim głosie nieszczerość.
– Będę w siodlarni, jeśli będziecie czegoś potrzebować – powiedział, uśmiechając się blado. Wycofał się, a póki nie zniknął za drzwiami, oboje z Sarą milczeliśmy.
– Trochę się tutaj zmieniło – przerwała nagle ciszę między nami. – Ale urok tego miejsca został zachowany.
– Napijesz się czegoś? – zapytałem tylko, nie miałem ochoty słuchać, jak czaruje mnie swoją czczą gadką. Brakowało tylko wzmianki o pogodzie, która akurat tego dnia nie była najlepsza.
– Dobrego wina do kolacji – odparła zuchwale. Spojrzałem na nią znad uniesionych brwi. Z każdym zdaniem nasza rozmowa zmierzała na zupełnie inne tory. – Może być też piwo do pizzy – dodała, widząc mój niezadowolony wyraz twarzy. – To drugie brzmi mniej jak randka, prawda?
– Racja – przytaknąłem. – Nie zamierzam umawiać się na randki z moją byłą dziewczyną.
– Jesteś okrutny – szepnęła teatralnie i uśmiechnęła się zalotnie. W tym momencie dostrzegłem w niej osobę, którą znałem wcześniej. Widocznie zaczęliśmy rozmawiać o tym, o czym ona chciała od samego początku.
– Jutro wieczorem?
– Świetnie – ucieszyła się. – To będzie wspaniałe rozpoczęcie wakacji. Jak kiedyś… 
– Będzie Misiek – wtrąciłem jeszcze, ignorując jej entuzjazm. Nie chciałem, aby pomyślała, że to rzeczywiście może być randka, kolacja ze śniadaniem czy cokolwiek w tym stylu. – O pizzę też nie musisz się martwić, gościmy pewną mistrzynię kuchni – dodałem na koniec i mimowolnie się uśmiechnąłem. Właśnie wtedy usłyszałem odgłos silnika, ucieszyłem się, że wraca mój samochód. Miałem nadzieję, że był cały. – Pewnie nawet ją pamiętasz, bywała tutaj kiedyś.
Od strony wschodniej zza budynku na plac wjechała moja miłość. Audi było całe, na szczęście. Obserwowaliśmy z Sarą, jak auto parkuje tuż przy jej Golfie. Od strony kierowcy wysiadła Hanka. Mogłem się spodziewać tego, że Asia wpadnie na taki pomysł, aby posadzić ją za kółkiem. Hanka zapewne nigdy by o tym nie pomyślała, a nawet jeśli, to brakowałoby jej odwagi, aby poprosić. Swoją drogą, gdyby jechała ze mną, na pewno bym jej na to nie pozwolił. 
– Przywitasz się? – zapytałem szatynkę wesołym tonem. Nie sądziłem, że widok powracającej Joanny i Hanki tak poprawi mi humor. Naprawdę miałem obawy, że po ich wycieczce do miasta samochód będzie się nadawał jedynie do kasacji. Sara skinęła niepewnie głową, chociaż raczej zrobiła to z grzeczności.
Hanka zatrzasnęła drzwi (trzasnęła tak mocno, już myślałem, że odpadną!), po czym spojrzała w naszym kierunku. Na jej twarzy malowało się coś w rodzaju złości. Nie przeszło jej przez te kilka godzin? Nadal chciała chodzić obrażona? W dodatku nie wyglądała, jakby miała ochotę rozmawiać, zajęła się zakupami i weszła do budynku. Nie było sensu za nią biec. Westchnąłem, czym przyciągnąłem uwagę Sary. Przyglądała mi się z zaciekawieniem, wydawało mi się, że znowu odgadłem, co miała na myśli.
– Sara, pamiętasz Hankę?
– Nie wiedziałam, że jesteś tutaj ze swoją dziewczyną – powiedziała rozczarowana, a to tylko potwierdziło moje przypuszczenia. Znowu osądziła sytuację przedwcześnie, tak samo jak z Agnieszką. Zaśmiałem się bezgłośnie…
– Hanka nie jest… 
…i nagle przerwałem w połowie zdania. W zasadzie nie widziałem powodu, aby wyprowadzać Sarę z błędu. Hanka nie była moją dziewczyną, ale mogłaby. Nie chciałem kłamać, bynajmniej nie widziałem takiej potrzeby. Po prostu uznałem, że Sara nie musi o wszystkim wiedzieć. Równie dobrze, znając już trochę Hankę, a przede wszystkim jej humory, mogłem założyć, że istniało jakieś prawdopodobieństwo, że od jutra będziemy parą. Nikłe, bo nikłe, ale istniało. 
Spojrzałem Sarze głęboko w oczy, po czym powiedziałem szeptem:
– To nie do końca tak, jak się wydaje.
Uśmiechnąłem się szyderczo. Zastanawiałem się, która z nich była bardziej zazdrosna.


Hanka

Nie chciałam wyjść na niegrzeczną, ponieważ się nie przywitałam, ale nie miałam ochoty oglądać Sary i Konrada razem. Gdyby ktoś pytał lub zarzucił złe wychowanie, zakupy były w tamtym momencie ważniejsze, lody by się roztopiły, a przecież kupiłyśmy z Asią całkiem spory kubełek. Postanowiłam zostać jeszcze kilka dni w Pożarowie, przede mną długie noce, więc musiałam zaopatrzyć się w coś, co mogłoby mnie pocieszyć. Tak, zdecydowanie lody z kawałkami orzechów i czekolady powinny trafić natychmiast do zamrażarki. 
Nie obchodził mnie Konrad, a tym bardziej Sara. Mogli się zajmować sobą, ależ proszę bardzo!, jednak nie na moich oczach. W przeszłości widziałam ich jako szczęśliwą parę, dla mnie, beznadziejnie zakochanej nastolatki, ten widok był po prostu katorgą. Marzyłam, aby Sara nie pojawiała się w Pożarowie, gdy ja z tatą i siostrą spędzaliśmy tutaj popołudnia. Takie dni zdarzały się bardzo rzadko i miałam wrażenie, że Konrad i Sara byli wręcz nierozłączni.
– Zaniosę zakupy do kuchni – rzuciłam w stronę Asi. Wypowiadając te słowa na głos, czułam się usprawiedliwiona. – Zacznę robić jakiś obiad.
Nie czekałam na jej odpowiedź, ale zauważyłam, że posłała mi łagodny uśmiech. Dla Joanny znacznie ważniejsze było znalezienie Agi, ja natomiast, pod pretekstem gospodarzenia, musiałam się natychmiast schować. Podążyłam więc prędko przez korytarz do kuchni, schowałam to, co powinno znaleźć się w lodówce, po czym mimowolnie spojrzałam przez okno. Niestety miałam doskonały widok na plac, na Joannę rozmawiającą z Konradem i Sarą, która szafowała swoim uśmiechem. Och, jej wysokość, słodka księżniczka. Nie znosiłam jej!
Doskonale pamiętałam, jak wszyscy uwielbiali Sarę. Lubiła być w centrum zainteresowania, lubiła też przykuwać uwagę innych. Moją również przykuwała, owszem, ale dlatego, że zawsze zazdrościłam jej tych pięknych brązowych pukli. W ogóle Sara była ładna, jednak teraz straciła swój młodzieńczy urok. Jako kobieta nie wyróżniała się jakoś specjalnie. Przy niej Joanna wyglądała bardziej młodzieńczo. Cóż, może Konrad gustuje w starszych, nawet jeśli tylko tak wyglądają, pomyślałam ze smutkiem. Gustuje też pewnie w pustakach, bo nie przypominam sobie, aby Sara kiedykolwiek popisała się czymś więcej niż urokiem i uśmiechem. Zdecydowanie Konrad był zbyt inteligentnym facetem dla niej.
Nie rozmawiali długo, może jedynie minutę. W tym czasie we mnie narastała złość, wypełniała mnie od palców u stóp do czubka głowy. Zacisnęłam dłonie w pięści, a usta w kreskę i prawie tupnęłam na znak protestu. Zaczęłam żałować tego, co powiedziałam Konradowi rano. Wszystko mogłoby wyglądać zupełnie inaczej!
Żałowałam, że nie ma przy mnie Miśka, przy nim jakoś się trzymałam, bo nie chciałam się rozklejać przy moim przyjacielu. Nie mogłam mu jednak zabronić odwiedzenia mamy. Skoro postanowił zostać u niej do jutra, musiałam do tego czasu radzić sobie sama.
Stałam tak przez moment, kiedy uświadomiłam sobie, że nie powinnam myśleć o Sarze jak o konkurencji. Postanowiłam nie interesować się Konradem, musiałam w tym wytrwać. Nie mogłam zmieniać zdania co pięć minut, bo to wcale nie pomagało mi zachować psychicznej równowagi, a tę właśnie chciałam odzyskać. To powinno być dla mnie najważniejsze, nie Sara i jej cudowny uśmiech, nawet jeśli doprowadzał mnie do mdłości.
Obserwowałam ich dalej. Asia zajęła się Agnieszką, która wybiegła z siodlarni, a Sara podeszła do swojego samochodu. Odjeżdżała? Uff, co za ulga! Miałam nadzieję, że nie pojawi się tutaj do końca mojego pobytu w Pożarowie. Te kilka dni na pewno by jej nie zbawiło, niech siedzi w domu… 
W jednej sekundzie mój chwilowy spokój rozpierzchnął się, gdy Konrad podyktował jej numer telefonu. Ja nie miałam jego numeru, ba, ja nawet nie miałam telefonu!
Wpatrywałam się z uporem maniaka w twarz Czyżewskiego. Zacisnęłam szczękę, już myślałam, że połamię sobie wszystkie zęby, kiedy nagle on dostrzegł, że obserwuję ich z kuchni. Otworzyłam nieco usta, jakby chcąc coś powiedzieć, co wydawało się absurdalne, bo przecież nie usłyszałby mnie. Jedyne, co zrobiłam, to szybko ukucnęłam, tym samym chowając się za szafką i znikając mu z oczu.
Nie ma co, popisowy numer! Konrad na pewno się nie domyślił, że to właśnie jego obserwowałam i wystraszyłam się, gdy mnie dostrzegł. Uhm, na pewno. Nie mogłam po prostu chwycić za nóż i udawać, że coś kroję? W ten sposób nie wzbudziłabym podejrzeń.
Kiedy zdałam sobie sprawę, że moje zachowanie w oczach Konrada mogło wyglądać idiotycznie, trochę się podłamałam, co poskutkowało całkowitym rozluźnieniem, chyba mięśnie przestały reagować na polecenia z mózgu. Mój umysł miał już dosyć takiego kalejdoskopu nastrojów. Usiadłam na podłodze, wyciągając przed siebie nogi i opierając się ciężko o drzwiczki szafki. Westchnęłam przeciągle, a później drugi raz, a tym razem jednak brzmiało to bardziej jak jęk rozpaczy.
Byłam zazdrosna. Mogłam sobie poradzić z moim niewytłumaczalnym i nieracjonalnym uczuciem do Konrada, ale nigdy w życiu nie potrafiłam sobie poradzić z zazdrością. Pół biedy, że rozpoznałam wroga, ale, do jasnej cholery!, nie potrafiłam z tym walczyć. To było za trudne zadanie! Tym bardziej cieszyłam się, że zostanę w Pożarowie do wtorku, bo moja walka z niezwyciężoną zazdrością nie musiała być długa. Chociaż biorąc pod uwagę, ile wydarzyło się przez te kilka ostatnich dni, byłam przerażona, myśląc o kolejnych kilku dobach.
Usłyszałam, że ktoś idzie korytarzem. Natychmiast wstałam i żwawym krokiem ruszyłam do łazienki. To, że zobaczyłam Konrada, wcale mnie nie zdziwiło. Postanowiłam wrócić do jednego ze wcześniejszych planów – unikać Czyżewskiego za wszelką cenę.

*

Obie z Joanną zrobiłyśmy obiad. Konrad pojawił się dużo później, zdyszany, cały zlany potem i ze słuchawkami w uszach. Wykorzystał chłodniejszy dzień, aby pobiegać. Och, biedaczek, pewnie musiał czekać, aż w końcu ktoś zwolni go z opieki nad małoletnią. Akurat miałam szczęście, że nie towarzyszył mi w trakcie posiłku, jedynie minęliśmy się w kuchni i ominęła mnie niezręczna rozmowa i wymiana spojrzeń. Chociaż to drugie zapewne sprawiłoby mi niemałą przyjemność, bo uwielbiałam jego oczy i sposób, w jaki na mnie patrzył. Oczywiście tylko wtedy, gdy… gdy wyglądało na to, że się do siebie zbliżamy. Czyli podobało mi się w Konradzie to, co nie istniało. No, pięknie.
Na popołudnie miałam standardowy plan, czyli się nudzić. Co prawda Asia wyciągała mnie na spacer, ale powiedziałam jej wprost, że nie mam ochoty, poza tym czułam się wykończona. Nie zmęczona, ale w jakiś sposób uleciały ze mnie wszystkie siły. Wolałam poczytać książkę na balkonie, to wymagało ode mnie mniej wysiłku oraz angażowało mózg – mogłam się skupić na bohaterach romansu i wydarzeniach, zamiast na swoim życiu. Rozsiadłam się, opierając nogi o barierki i tak wciągnęłam się w czytanie, że nawet nie zauważyłam, jak szybko przeleciał czas. Skończyłam kolejny rozdział i uznałam, że powinnam w końcu uciszyć mój brzuch, który burczał z głodu.
W kuchni czekała na mnie niespodzianka pod postacią Konrada. Na szczęście nie zwrócił na mnie specjalnie uwagi, bo rozmawiał przez telefon. W dodatku był skupiony na zajadaniu się orzeszkami i wpatrywaniu w ekran swojego laptopa. Nawet nie wiedziałam, że przywiózł taki sprzęt, ale któż wiedział, co się znajdowało w tych wszystkich pudłach w jego pokoju? Korzystając z chwili spokoju, mogłam zająć się przygotowywaniem kolacji. Nie chciałam podsłuchiwać, ale skoro byliśmy w jednym pomieszczeniu, słyszałam, co mówił.
– Rozumiem, że wolisz jechać do Niemiec niż przyjechać na moje urodziny? – Konrad zaśmiał się do telefonu.
Domyślałam się, że szykowała się impreza. Miałam nadzieję, że mnie to ominie. Po moim powrocie do Poznania mogło się tutaj dziać wszystko, do momentu wyjazdu życzyłam sobie świętego spokoju.
– Szkoda, miałem nadzieję, że wpadniesz ze swoją rudą pięknością – kontynuował.
Ciekawe, w jaki sposób wypowiadał się na temat swoich dziewczyn, pomyślałam. W tym momencie przestałam mieć ochotę na coś konkretnego, wyciągnęłam z zamrażarki moje lody. 
– Daj znać, kiedy wrócisz. Jestem na miejscu, więc godzinka i jestem w Poznaniu. Apdejtujesz mi to jeszcze – dodał po chwili. – Powodzenia z teściem – zaśmiał się jeszcze raz i się rozłączył. Ja zdążyłam nałożyć sobie solidną porcję lodów, nie żałowałam sobie.
– Nie wiedziałam, że masz niedługo urodziny – odezwałam się. Może wcześniej postanowiłam go unikać, ale nie potrafiłam Konrada ignorować. Starałam się, ale chyba niezbyt dobrze mi to wychodziło, poza tym nie chciałam znowu wyjść na obrażalską sierotę pokrzywdzoną przez los. To tylko rozmowa, nie byliśmy już dziećmi, chociażby dla zachowania dobrej atmosfery powinniśmy stosować podstawowe formy komunikacji.
Ech, czyżbym zaczęła wariować?
– Wielu rzeczy o mnie nie wiesz.
Spojrzał w moją stronę i puścił oczko. Jasne, już zmiękły mi nogi, bo Konrad czarował mnie urokiem podrywacza, pomyślałam złośliwie. Wszystko byłoby w porządku, gdyby nie fakt, że rzeczywiście miałam problem z ustaniem. Zrobiłam kilka kroków w stronę stołu i posłałam Czyżewskiemu mordercze spojrzenie. Pech chciał, że właśnie wtedy oblizałam łyżkę i wyglądało to dosyć dwuznacznie, w jego mniemaniu nawet jednoznacznie. Po sekundzie lub dwóch spuściłam wzrok, mając nadzieję, że nie zobaczy, jak oblałam się delikatnym rumieńcem.
– Tak, czwartego lipca. Ognisko w małym gronie – wyjaśnił rzeczowo po chwili ciszy. – Czuj się zaproszona – rzucił jeszcze, a ja instynktownie spojrzałam Konradowi w oczy, aby odczytać jego intencje. Nie znalazłam nic, czego powinnam się obawiać. Paradoksalnie to mnie właśnie przeraziło. Chyba wolałabym propozycje z podtekstem, na którą zareagowałabym parsknięciem i złością.
– Nie wiedziałam… – przerwałam i wzięłam oddech. – Nie spodziewałam się, że twoi znajomi są już żonaci. Myślałam, że są takimi niebieskimi ptakami.
– Niebieskie ptaki? – zaśmiał się w głos. – Kowal, owszem. A Aleks? – Przez chwilę udawał, że się zastanawia. – Nie, Aleks nie. Ale nie jest żonaty. Cieszę się, że chociaż jeden z nas znalazł tę jedyną.
– A ty szukasz?
– Czego?
– No, tej jedynej!
Nie odpowiedział, uśmiechnął się tylko jednym kącikiem ust. Zaczęłam nienawidzić sposób, w jaki to robił. Coś było w tym uśmiechu, co mnie do niego przyciągało. To coś iskrzyło się również w jego spojrzeniu, a czasami słyszałam to w głosie Konrada. To coś zostawiał na skórze, kiedy całował i to właśnie przez to przechodziły mnie dreszcze, gdy mnie dotykał. Gdybym tylko potrafiła nadać temu odpowiednią nazwę… 
– Długo jest już z tą jedyną? – zapytałam, bo zżerała mnie ciekawość. Może dowiedziałabym się, jak Czyżewski definiuje miłość albo chociaż związki. Konrad spojrzał na mnie niepewnie. – Ten Aleks? Długo jest ze swoją dziewczyną?
– Ze Sandrą. Rok z hakiem. Trochę im pomogłem się odnaleźć. – W tonie jego głosu dało się wyczuć zadowolenie. Pewnie Konrad, robiąc dobry uczynek raz na ruski rok, czuł się tak, jakby co najmniej zbawiał świat. 
– O, serio? – prychnęłam. – W jaki sposób? Łaskawie nie przespałeś się z dziewczyną swojego przyjaciela? – zakpiłam.
– Nie – powiedział z naciskiem.
Wielki Pan Czyżewski pewnie poczuł się urażony. Och, tak mi przykro! A co, nie był draniem? Skąd oburzenie, kiedy krążyłam wokół prawdy o nim? 
– Ja wtedy kogoś miałem. Pomogłem im w inny sposób.
Nie wiedząc, co powiedzieć, wsadziłam sobie do buzi kolejną porcję lodów. Tym razem trochę za dużo, więc zamroziło mnie od środka i poczułam nieprzyjemny ból. Moja twarz musiała wyglądać przeokropnie, kiedy się skrzywiłam. Ten grymas potęgowała myśl o Oli – dziewczynie Konrada. Sara odpadała, widocznie to Ola wciąż z nim była i to ją miał na myśli. Ech, to kolejna kobieta, z którą nie mogłam konkurować. Konrad zostawiał dziewczyny lepsze ode mnie, jak mógłby się więc związać z taką Hanią Wrońską?
– W jaki? – dopytywałam. Nie znalazłam w głowie innego pomysłu na temat, a nie potrafiłam znieść ciszy, która narastała między nami. Po moich słowach Konrad zamyślił się, tym samym ponownie skazał mnie na wsłuchiwanie się we własne myśli. A było ich stanowczo za dużo, co powoli doprowadzało mnie do szału.
– Hanka, faceci mają problem z wyrażaniem uczuć – odpowiedział. Brzmiał tak śmiertelnie poważnie, nawet się przejęłam, a serce podeszło mi do gardła. Zamrugałam nerwowo. – Nie zapominaj o tym.
Przypomniałam sobie, że Czarek po miesiącu wyznał mi miłość. Nijak miało się to do tego, co usłyszałam od Konrada. Postanowiłam jednak nie zaprzątać sobie jego mądrościami głowy, nie powinnam kontynuować tego tematu.
– Masz tutaj internet? – zapytałam nieśmiało.
– Nie – odparł. – Po co ci internet, skoro jesteś na wakacjach?
– Byłam ciekawa, co robisz – odpowiedziałam zgodnie z prawdą i wzruszyłam ramionami. Poza tym nie miałam telefonu, zostałam kompletnie odcięta od świata.
– Przeglądam zdjęcia sprzed roku, właśnie z moich urodzin. Chciałabyś zobaczyć? Misiek kręcił też jakieś filmiki.
– Hmm, filmiki po pijaku, to może być zabawne – zaśmiałam się, on również, widocznie właśnie tego mogłam się spodziewać. Konrad zatrzasnął laptopa i podał mi go. Jedną rękę miałam zajętą przez miseczkę z lodami, dlatego musiałam chwycić sprzęt pod pachę. – Po co mi to dajesz?
– Nie będę już korzystał, możesz go zabrać ze sobą.
– Świetnie – ucieszyłam się. – Później pogram w pasjansa, będę tak zabijać czas do wyjazdu. – Pokazałam mu język, ale po chwili uśmiechnęłam się słodko.
– Zostań dłużej – poprosił. – Wiesz, że możesz zostać tak długo, jak tylko zechcesz.
– Wiesz przecież, że bycie miłym i oglądanie zdjęć nie zmienią mojej decyzji – oświadczyłam drżącym głosem, zacisnęłam usta. Konrad nie powinien tego mówić, chyba że jego celem było namieszanie mi w głowie. Jeśli tak, szło mu doskonale!
– A zaproszenie na moje urodziny? Chcesz być kolejną osobą, która mi odmówi?
– Daj spokój!
Z miłą chęcią machnęłabym na niego ręką, ale że obie miałam zajęte, to tylko odwróciłam się na pięcie. Konrad nie zatrzymał mnie, więc poszłam do swojego pokoju. Tam rozsiadłam się na łóżku, położyłam laptopa na kolanach i zaczęłam zajadać się lodami. Znalazłam folder ze zdjęciami, zgodnie ze słowami Konrada było tam też parę filmów, czyli rozrywka na kilka minut.
Początkowo poznałam tylko Konrada i Miśka, reszty osób nie znałam. Zdziwiło mnie, że nigdzie nie doszukałam się Sary, Oli również nie dostrzegłam. W którymś filmie padło imię Aleks i wywnioskowałam, że to ten przystojny brunet, który na niektórych zdjęciach i nagraniach trzyma gitarę. Och, jeśli takich kolegów miał Konrad, to może powinnam jednak wkręcić się w jego towarzystwo? Na samą myśl mój humor znacznie się poprawił. Nie mogłam się spodziewać niczego ambitnego, ale chociażby oglądanie pijanego Michała było samo w sobie zabawne.
Konrad wspominał o rudej piękności, zauważyłam ją od razu na pierwszym zdjęciu. Sandra, jeśli dobrze pamiętałam. Chciałabym mieć takie włosy, wyglądała w nich bardzo ładnie, pasowały jej. Na niektórych zdjęciach, wpatrywała się rozmarzonym wzrokiem w swojego Aleksa. Kolejny powód, aby jej zazdrościć.
Z innych rozmów wywnioskowałam, że chłopak w czarnej bluzie i podartych dżinsach to Kowal. Nigdzie nie padło jego imię, widocznie taką miał ksywkę. Cały czas miał na głowie kaptur, więc twarz, ani tym bardziej oczy, nie były specjalnie widoczne. Zauważyłam jednak, że koleś miał kolczyk w wardze. Wydawał się nieco tajemniczy, ale to chyba przyciągało w nim najbardziej. Mimo nieco mrocznego wyglądu nie uznałam Kowala za ponuraka, prawie na każdym filmiku słyszałam jego śmiech.
Został mi ostatni filmik do obejrzenia. Spodziewałam się czegoś podobnego do poprzednich, czyli wygłupów i śmiechów, tym razem jednak w kadrze widziałam tylko siedzących przy ognisku Konrada i Aleksa. Ten drugi grał na gitarze. Pierwsze akordy wydały mi się znajome, nie potrafiłam jednak odgadnąć piosenki. Czekałam, aż towarzystwo zacznie śpiewać, ale usłyszałam tylko jedną osobę – Konrada. Samochód w deszczu stał, radio przestało grać… Zamarłam, czas na chwilę się zatrzymał, po prostu wsłuchiwałam się w jego głos. 
Miał rację, twierdząc, że niewiele o nim wiedziałam. Nie spodziewałam się po nim takiego wokalu. Rozłożył mnie na łopatki, piosenka, tekst, wszystko idealnie do niego pasowało. Śpiewał, jakby to był jego własny utwór. W dodatku wychodziło mu to świetnie, nie mogłam wyjść z podziwu. Nie znałam osobiście nikogo, kto miałby tak piękny głos. Kiedy Konrad śpiewał o dziewczynie, która lubiła tańczyć i ciągle goniła wiatr, miałam szczękę na podłodze. Cholera, czy któraś dziewczyna nie chciałaby być w tym momencie bohaterką tej piosenki? Chciałem ze wszystkich sił pozostać z tobą tam... Poczułam jakiś dziwny ucisk w żołądku, niektóre wersy wydawały się bardzo znajome, od razu kojarzyłam je ze sobą. W dodatku fakt, że słowa wypowiadał Konrad, potęgowały to uczucie.
Piosenka się skończyła, filmik też, a ja poczułam wielki niedosyt. Miałam nadzieję, że znajdę jeszcze nagranie, na którym Konrad śpiewa. Niestety w tym folderze żadnego innego nie znalazłam, chociaż przeszukałam cały dwa razy. Postanowiłam więc znaleźć gdzieś indziej. 
Konrad miał porządek na swoim komputerze, a na pewno, jeśli chodziło o zdjęcia. Wszystko było opisane datami, czasami też tytuły folderów zawierały wydarzenia, gdzie fotografie były robione. Mogłabym naprawdę poświęcić cały wieczór na ich oglądanie, ale dobrze wiedziałam, czego szukałam. Spędziłam chyba pół godziny, wypatrując odpowiedniego nagrania.
Niestety, nie znalazłam tego, czego chciałam. Trochę mnie to zasmuciło. Wpadłam na pomysł, żeby przeszukać inne miejsca, może Konrad nie miał wcale takiego porządku, jak mi się wydawało. Wiedziałam, że nie powinnam tego robić, w końcu to prywatna sprawa, co kto trzyma na dysku, ale uznałam, że skoro powierzył mi swój komputer, to powinien liczyć się z możliwością, że obudzi się we mnie wścibstwo. Tak właśnie się usprawiedliwiałam – oddał mi laptopa, tym samym swoje sekrety, jeśli jakiekolwiek się tutaj znajdowały.
Przez kolejne dziesięć minut nie trafiłam na nic interesującego, więc zupełnie nie miałam wyrzutów sumienia. Niektóre rzeczy mogłyby mi się wydać ciekawe, gdybym była architektem, ale się na tym nie znałam, więc najzwyczajniej na świecie znudziło mnie przeglądanie jakichś rysunków. Już myślałam, że przeszukałam wszystkie foldery i na żadnym innym nagraniu nie uwieczniono śpiewającego Konrada, gdy trafiłam na folder, w którym znajdował się tylko jeden film. Serce mi przyspieszyło – odkryłam coś interesującego, jak poszukiwacz skarbów wielką skrzynię. W dodatku bez mapy!
W pierwszym momencie nie pomyślałam o tym, że plik nie posiada żadnej nazwy i nie został przypisany do konkretnego dnia czy też wydarzenia. Podekscytowanie wzięło górę i nie wzięłam tego pod uwagę, po prostu odpaliłam nagranie, podobnie jak poprzednie.
Widząc, dorosłą kobietę i półnagiego Konrada zadrżałam. Zrozumiałam, że nie powinnam tego oglądać. Nikt nie powinien! Zastygłam w bezruchu, przyglądając się, jak Czyżewski zrzuca kolejne ubrania z kobiety. Mówił coś do niej, ona śmiała się, ale tak naprawdę nie dochodziło to do mnie – widziałam tylko te obrazy i walczyłam z pustką w głowie. 
Przesunęłam palcem po gładziku i przewinęłam trochę do przodu. Czego się spodziewałam? Że zaczną grać w karty? Rozmawiać o życiu i śmierci? Przyłożyłam dłoń do ust, chcąc stłumić jęk. Łzy napłynęły do oczu, w pewnym momencie zamazały mi cały obraz. Przez kilka długich sekund widziałam, jak Konrad uprawia seks ze starszą od siebie kobietą. Boże, przecież ona mogłaby być jego matką!
To nie mogła być prawda, w myślach błagałam i przeklinałam wszystko!
Drżącymi palcami udało mi się kliknąć krzyżyk na czerwonym tle, moim oczom ukazał się szaroniebieski pulpit. Odetchnęłam z ulgą. Zatrzasnęłam laptopa i odłożyłam go na łóżko, sama siadając na skraju twarzą do okna. Głęboko oddychałam, nierówno, prawie dyszałam. 
Na szafce leżały chusteczki, nie sądziłam, że znowu będą mi potrzebne. Otarłam z twarzy łzy, na szczęście nie było ich zbyt wiele, a kolejne udało się jakimś cudem powstrzymać. Może to ta pustka, która nagle mnie ogarnęła, wypompowała ze mnie wszelkie emocje i wysuszyła resztę łez? Nie mogłam uwierzyć w to, co zobaczyłam, nie potrafiłam zebrać myśli. Szok nie mijał.
Musiało minąć kilka minut, kiedy ja wgapiałam się tępo w podłogę lub w swoje drżące dłonie. Podniosłam wzrok. Przy wyjściu na balkon stał Konrad. Nie mógł wiedzieć, że po raz kolejny mnie zranił. Czułam się tak, jakby to mnie zdradził z tą kobietą.

19 komentarzy:

  1. Rozdział jest świetny jak zawsze, więc wybaczam tak długą przerwę ;)
    cóż, będe obstawać przy tym, że Hania powinna wyjechać z Pożarowa jak najszybciej i się w końcu ogarnąć z tą niespełnioną miłością do Konrada. Jak widać z jego strony nie może liczyć na nic poważnego, przynajmniej nie teraz.A tak ogólnie to chciałabym więcej Miśka w opowiadaniu, o! ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też myślę, że powinna wyjechać, bo jeśli chodzi o sprawy z facetami, to trafiła z deszczu pod rynnę :P Ale to, co powinna zrobić, a to, co zrobi, to już są dwie zupełnie inne bajki, chociaż sama jest przekonana, że jednak wyjedzie. Co z tego wyjdzie, to zobaczymy ;)

      Nigdy nie spełnię wszystkich oczekiwań, a Michał ostatnio i tak pojawia się często... ^^

      Usuń
  2. Łaskawie Ci wybaczam i mam nadzieję, że przesilenie wiosenne szybko Ci minie;)
    Sara najwidoczniej okazuje się być taką samą kobietą jak większość. Konrad, który już ma spore doświadczenie z płcią piękną, doskonale ją przejrzał. I tak jak Hania, ja też jej nie lubię. Nie dlatego, że może znów wrócić do Konrada ( w co nie wierzę ), ale już za samo to, w jaki sposób gra przed swoim byłym. Szczęście, że Konrad nic do niej nie czuje;)
    Końcówka rozdziału mistrzowska! Tak właśnie myślałam, że biorąc laptop Konrada znajdzie w nim, coś czego nie powinna, choć nie od razu pomyślałam o nagraniu seks taśmy jego i Marty. Biedna Hania, znów została zraniona. Naprawdę jej współczuję Akurat ta sytuacja nie wymaga żadnych wyjaśnień ze strony Czyżewskiego. Na filmiku widać wszystko jak na dłoni, więc tak naprawdę może już tylko powiedzieć o nim i o Marcie, a wątpię w to, czy będzie chciał się zwierzać z tego;)

    Pozdrawiam i czekam niecierpliwie na następny rozdział! <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hanka jest wobec Sary uprzedzona, dlatego jej nie lubi. Trudno jej się dziwić, była dziewczyną chłopaka, w którym Hanka się kochała jako nastolatka. To już wystarczający powód, żeby jej nie lubić, nawet tesli to było kilka lat temu :P A Konrad? Widocznie nie wykorzystuje każdej nadarzającej się okazji, a może po prostu nie chce wchodzić drugi raz do tej samej rzeki. Zapewne zupełnie inaczej by było, gdyby została w nim jakaś słabość do Sary :P

      Jak to się mówi... ciekawość zabiła kota. Hanka grzebała w czyichś rzeczach i okazało się, że odkryła coś, o czym zapewne w ogóle nie chciałaby wiedzieć. A wiadomo: im człowiek mniej wie, tym lepiej śpi. Konrad na pewno nie chciałby się z niczego tłumaczyć, zresztą jak słusznie zauważyłaś, do nagrania nie trzeba nic dodawać, bo mówi samo za siebie :P

      Również pozdrawiam! <3

      Usuń
  3. Hania dostała po łapkach ( a może raczej oczkach) nie przegląda się zawartości czyjegoś dysku. Ciekawość to pierwszy stopień do piekła, na drugim chyba stoi Konrad obecnie, według "haniowych" standardów myślowych :)
    Choć przyjazd Sary zaniepokoił mnie w poprzednim rozdziale, tak po tym, czuję się zupełnie wyluzowana. Myślałam, że już zacznie robić szkody swoją wizytą, a tymczasem stała się impulsem dla Konrada. Pomyślał o Hani (tak, wiem przelotnie ale jednak) jako nie tylko o pannie do seksu xd. I nie skomentował tego, że siedziała za kierownicą jego "dziecka" :P
    Ja mam tylko jeden zarzut - ale już wiesz jaki :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I słusznie, należało jej się! Ja jej wcale nie współczuję, bo sama jest sobie winna. Widocznie została tak zauroczona Konradem z nagrania, że nie pomyślała, że może natrafić na coś "niefajnego". Co jednak wcale jej nie usprawiedliwia.

      Na razie Sara wpadła na chwilę, może na rozpoznanie terenu, a może tak rekreacyjnie. Możesz się wyluzować, chociaż ona i tak się jeszcze pojawi i będzie chciała namieszać. A czy jej się uda, to już osobna bajka, bo jak na razie jej plany nie wychodzą :P Konrad pomyślał o Hani, jako o pani z kuchni, haha XD I nie skomentował, bo Hanka przykuła jego uwagę innymi tematami ;>

      To nie jest zarzut, tylko przerost oczekiwań, tym się przejmować nie będę, o! ;P

      Usuń
  4. Wow... Przeczytałam parę godzin temu i nadal nie wiem, jak sklecić porządny komentarz!
    Sary mi trochę żal, ale z drugiej strony i tak jej nie lubię. Jakby nie mogła mu od razu powiedzieć, że chciała go odwiedzić, czy coś, a potem zaprosić jak człowiek na kolacje...
    Hmm... Świetny patent! Jak kiedyś będę kogoś podglądać, a on się skapnie, od razu w kucki! Hania jest genialna! :P
    Gdyby mogła to by chyba się dwa razy zastanowiła, zanim oblizała tę łyżeczkę :)
    No a co do laptopa, bo to raczej główna atrakcja... Jeju! Zastanawiam się teraz, czy Konrad widział, jak ona oglądała jego filmik, czy raczej był na balkonie i zauważył, że płacze... Chociaż bardziej przekonuje mnie ta pierwsza opcja. A Konrad głupim facetem nie jest, więc raczej się zorientuje, co Hanka do niego czuje. O ile już tego nie rozgryzł, chociaż wydaje mi się, że nie sądził, iż to takie... głębokie uczucia :)
    O! Sandra i Aleks! Super!
    Ciekawe, czy Hania zostanie na urodzinach... Jakoś czarno to widzę :)
    Pozdrawiam gorąco!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spoko, fajnie, że w ogóle wpadłaś z komentarzem :)
      Widocznie Sara inaczej wyobrażała sobie tę rozmowę i liczyła na coś zupełnie innego, a dopiero później temat zszedł na temat kolacji (chociaż pewnie wyszło nie w takiej formie, jak chciała :P). Podejrzewam też, że za bardzo nie wiedziała, jak rozmawiać z osobą, której nie widziała kilka lat.

      Haha, to było pierwsze, co przyszło mi na myśl, bardzo spontaniczne i pasowało do Hanki. Podobnie jak z łyżeczką, ona nie myśli o takich rzeczach :P

      Konrad na pewno będzie coś podejrzewał, chociaż zapewne nie domyśli się od razu, że Hanka oglądała nagranie. Gdyby się wcześniej zorientował, pewnie zareagowałby i wkroczył do pokoju, zabierając laptopa. Konrad na pewno wie, że Hanka ma do niego słabość, ale właśnie - czy orientuje się, że to może być coś więcej? Chyba na to jest za wcześnie.

      S. i A. byli, kiedyś może pojawią się w innej formie ;)
      Również pozdrawiam!

      Usuń
  5. Byłam i przeczytałam. Z komentarzem wrócę później:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Komentarz komentarzem, fajnie, że przeczytałaś :)

      Usuń
  6. Rozdział bez płaczącej Hanki to rozdział niemal stracony. Z jej łez mogłoby jakieś nowe jezioro powstać. Albo to ja jestem mało wrażliwa i stąd ten brak zrozumienia dla H. Cóż, cięzko mi stwierdzić, jak ja zareagowałabym na taki filmik u kogoś na kim, bądź co bądź, mi zależy. Prawdopodobnie porzuciłabym marzenie o czymnkolwiek więcej, zamknęła się na niego i udawała, że nie istnieje. A potem spakowałabym się i wyjechała gdzie pieprz rośnie, byleby już więcej mnie nie kusił. No ale to ja, lubię dramatyzm xd Dążyłam chyba jednak do tego, że usprawiedliwiam płacz Hanki, bo trudno jest przyjąć coś takiego bez żadnej reakcji. Po cholere mu tylko ten filmik? Pomijam fakt nie domyślenia się, że Hanka może na to trafić, bo to w końcu facet. Zbyt wiele analiz w jego mózgu nie zachodzi. I nie wiem czy to przez mój paskudny humor czy zacznym dojrzewać, ale Konrad mnie irytuje. Dziś mam mu ochote przywalić. Jego zachowanie niemal doprowadza mnie do pasji. I jeszcze to udawanie, że on i Hanka są razem. Żałosne i na poziomie gimnazjalnym. Serio, Kondrad? Ile ty masz lat?
    I jak zobaczyłam imię Sandra i Aleks prawie zapiszczałam z radości! :D Na pocztku jakoś nie skojarzyłam samego imienia Aleks, Niemiec i rudzielca, ale padło imię Sandra i nagle wszystko mi się objawiło. Genialnie to wplotłaś. Jestem właściwie fanką takiego wplatywania jakieś historii w nową. To nadaje całości pewien realizm, co sobie bardzo cenię.
    Ah, jeszcze Sara. Gdzieś pomiędzy wersami odniosłam, że nie należy do szczęśliwych kobiet. No cóż, życie bywa brutalne. Ciekawe co się zadzieje na lini Hanka - Sara, rozlew krwi? Osobiście wolałabym, że do rozlewu doszlo przy Konradzie, jemu się należy, ale to Ty grasz tu główne skrzypce :D
    Mam nadzieję, że kolejny rozdział wyjdzie spod klawiatury szybciej! :)
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och, tym razem nie płakała aż tak wiele :P Tylko właśnie trudno się dziwić, że płacze, skoro ma ku temu powody, ale tak uważam, że mimo wszystko Hanka daje radę, bo ja na jej miejscu wypłakała bym nie jedno, a co najmniej cztery jeziora. Wiesz, myślę, że gdyby Hanka miała na głowie jedynie swoje zauroczenie Konradem, to spakowałaby się tego samego dnia, nawet gdyby miała iść do Poznania pieszo :P Tylko że właśnie znowu ma powody, żeby jeszcze zostać.

      Haha, no może właśnie Konrad nie przypuszczał, że Hanka zechce pogrzebać w folderach i nie posądzał jej o "szpiegostwo". Nie liczy się metryka, liczy się dojrzałość mózgu, a skoro większość facetów ma (w niektórych sprawach) mentalność pięciolatków, to myślał, że jak nie powie całej prawdy, to pozbędzie się problemu i w dodatku dobrze zabawi. Ale to, że Konrad Cię denerwuje, wcale się nie dziwię - mnie ostatnio bardzo wkurza, pewnie dlatego mam trudności z pisaniem rozdziałów w jego perspektywy.

      O, dzięki. Cieszę się, że pomysł się spodobał. Ja bardziej traktuje to jak urozmaicenie, ale skoro dodaje realizmu, to tym bardziej dziękuję ;) Wcześniej Konrad był gościem, teraz Sandra i Aleks, który jeszcze kiedyś się pojawią :D

      Hm, gdyby Sara była szczęśliwa nie szukałaby szczęścia, gdzie popadnie, haha :P Obie panie nie będą za sobą przepadać, a co do rozlewu krwi... Gdyby tak nazwać kilka ludzkich dramatów, to pewnie się jakiś pojawi ;>

      Też mam taką nadzieję. Również pozdrawiam! :)

      Usuń
  7. Zacznę nie do końca w swoim stylu, bo od początku xd Więc będzie słów kilka o Sarze… Uderzyło mnie w jej postawie coś na kształt desperacji. Ona musi być na swój sposób nieszczęśliwa. I brawo dla Konrada, bo nawet on w pewnym zakresie doszedł do takiego wniosku. Co prawda na swój, trochę pokrętny sposób, nie do końca poprawny pod względem dyplomatyczno-politycznym, ale jednak mu się to udało.
    Misiek sobie na chwilę pojechał, niedobrze :(
    Jak tylko pojawiło się imię Aleks, zawiesiłam się gdzieś pomiędzy radością a zupełnym szaleństwem. Sama nie byłam świadoma jaką ogromniastą radość może mi sprawić taka krótka wzmianka. I w ogóle powróciła tęsknota za Fabryką <3 I nawet Sandra wydała się jakoś mało pogmatwana i niezbyt irytująca :P A tym Aleksem z gitarą mnie już kompletnie rozłożyłaś… W sumie to najbardziej ucieszyłabym się gdyby Konrad zniknął stąd zupełnie, a za to pojawił się właśnie Aleks :D
    Jak tylko Konrad zostawił jej tego laptopa wiedziałam, że będzie z tego mała katastrofa. Ciekawe po co on to dalej trzyma? Albo cierpi na trochę przedwczesną sklerozę, albo kiedy pada, lubi usiąść gdzieś tam i oglądać takie niezwykle interesujące rzeczy… Lepiej niech coś sobie poprojektuje, bo jeszcze biedak wyjdzie z wprawy ;)
    Hanka rozwaliła mnie tym swoim miotaniem się w kwestii zasadności grzebania w plikach Konrada :D
    Bu, gorzej, że skoro sprawy tak się kiepsko mają, a te urodziny są już tak całkiem niedługo, to Hanka się jeszcze zmyje i nie skorzysta z zaproszenia :( I możliwość cudownego objawienia się Aleksa, się oddala. Chyba, że perspektywa Konrada uratuje sprawę.
    Czasem mam wrażenie, że ta Hanka nigdy nie uwolni się od Konrada. Zresztą, oni obydwoje mieszają.
    Widać, kto jak dla mnie skradł cały rozdział, więc się nie będę powtarzać (w końcu trzeba ćwiczyć silną wolę i walczyć z obsesjami)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już wcześniej komuś wspominałam na gg, co myślę o szerszej roli Aleksa na tym blogu, teraz napiszę to tak "publicznie" :P Blog z Fabryką dziur jest jak najbardziej otwarty dla czytelników i nie przyjmuję pretensji i zażaleń o tęsknocie za wyidealizowanym Aleksem. Sorki, nie ten adres :P Chociaż z drugiej strony to całkiem miłe, kiedy zauważacie, że Aleks z Konradem się różną, to tylko znaczy, że nie jest ze mną tak źle i potrafię napisać jakąś inną postać męską XD

      Ależ się dostało Konradowi od Ciebie, aż mi go żal, że jest wyłącznie łącznikiem z Aleksem XD Po co trzyma na swoim komputerze stare filmy? To moim zdaniem nie jest ważne, sprawa prywatna, ale na pewno nie dlatego, że ma sklerozę lub chce sobie czasami pooglądać, bez przesady :P Ale jak widać intuicja Hanki dobrze jej podpowiadała, żeby się dwa razy zastanowiła, zanim zacznie przekraczać granicę prywatności. Ja na jej miejscu nie skorzystałabym ze zaproszenia, chociaż z drugiej strony to wcale nie jest taka prosta decyzja.

      A Sara? Nie, ona raczej nie jest szczęśliwa, ale zapewne dobrze pamięta, że kiedyś (być może z Konradem) była. Ale wiesz, jak to się mówi, stara miłość nie rdzewieje, czy jakoś tak ;P Z drugiej strony mówi się, że nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki. Co zrobi Konrad, na razie nie wiadomo, ale raczej nie będzie mu łatwo uwolnić się ogólnie od płci żeńskiej, co może utrudnić decyzję XD

      Również pozdrawiam! :)

      Usuń
  8. O, skończyło się... Dobrze się bawiłam, czytając "Różową koszulę", chociaż Hania wydaje mi się postacią bardzo irytującą, ale w sumie to rozumiem - po takich przejściach. Mimo to, historia naprawdę mnie wciągnęła i śmiało mogę powiedzieć, że ją polubiłam.
    Czekam na następne posty!
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Główne bohaterki już mają to do siebie, że zwykle są irytujące, chociaż w przypadku Hanki łatwiej ją usprawiedliwić. Poza tym staram się, żeby była jak najmniej irytująca, ja uważam, że całkiem nieźle się trzyma :P
      Cieszę się, że opowiadanie się spodobało, już teraz zapraszam na kolejny rozdział ;)

      Również pozdrawiam!

      Usuń
  9. Zacznę od końca, bo najbardziej na mnie zadziałał. No, nie mogę. HAHAHAHAHAHAHA, moja mina była taka ;O dosłownie. Siedziałam w szoku i kiedy przeczytałam ostatnie słowo, było słychać ode mnie: „ojaaaaaa, jak mi przykro” xD Gdzie tak na serio nie jest mi przykro, jest mi przykro, że nie jest mi przykro. :D W ogóle, jedna łezka, dobra kilka łez Hanki musiało być, bo by kobieta nie przeżyła jakby nie popłakała. Ciekawe, co teraz powie Konrad? Ona aż tak strasznie to przeżyła? Serio? Tyle mówi, że wie jaki jest Konrad. Ile to on miał kobiet i jak je traktował, a zaś przeżywa jak stonka wykopki. Tak, Hanka jest denerwującą postacią. Coś jak Muriel z Niespokojnych Dusz. :D
    Teraz muszę okazać swoją radość jedną rzeczą: aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa! Aleks, matko, Aleks…OMÓJBOŻE. Ty wiesz jak zrobić, żeby zakręciła mi się łezka w oku, żeby poczuć ten brak fabryki dziur. Weź, aż sobie przypomniałam moment, w którym zakochałam się w Aleksie i tak strasznie jest mi teraz smutno… tak strasznie źle.
    Na tym skończę mój wywód.
    Chcę dalej.
    Chcę Aleksa. ;C
    PS. Olśniło mnie. Weź zrób mi pdfa z Fabryki dziur. Druknę sobie i będę płakać do poduszki nad zajebistością tego opowiadania. ; _ ;

    OdpowiedzUsuń
  10. Blogspot zaczyna mi się najzwyczajniej nudzić, ale Różowa Koszula i moje własne blogi wciąż mnie przy nim zatrzymują.
    Hanka czasami zachowuje się jak małe dziecko, może dlatego jest taka urocza. Coś się zaczyna dziac między nią a Konradem, no ale ciągle coś się wydarza co ich powstrzymuje od wspólnego spędzania czasu. Tak jak owy filmik na laptopie - nie wiem, jak to będzie dalej ale podejrzewam, że Hanka długo nie spojrzy Konradowi w oczy.
    Buziaki!

    OdpowiedzUsuń
  11. Tutaj będzie króciutko z racji tego, że porządny komentarz napiszę pod najnowszym rozdziałem. Sandra i Aleks <3... bardzo miły akcent, nawet jeśli to tylko akcent. Rozpaliłaś moją nadzieję na to, że być może, kiedyś zrobisz mały crossover i ta dwójka zagości na "Różowej..." choćby przez chwilę.
    Po cichu na to liczę.
    Jest jeszcze jedna rzecz, która sprowokowała mnie do napisania komentarza pod jednym ze starszych postów. Pewnie domyślasz się jaka ;) Konrad i... to okropne babsko. Byłam święcie przekonana, że już jej tutaj nie uświadczymy, w każdym razie, nie w takiej (!) postaci. Jestem zszokowana :D No kto by pomyślał Konrad trzyma na SWOIM komputerze SWOJĄ seks taśmę, która... została teraz obejrzana przez najmniej powołaną do tego osobę na świecie. Biedna Hanka. Gdybym była na jej miejscu, to podejrzewam, że już nigdy nie spojrzałabym na niego tym samym wzrokiem. Cóż za ironia! Jej (ciche i nieśmiałe) wyobrażenia w jednej chwili się urzeczywistniły i stanęły jak żywe przed jej oczami.
    Już kończąc, to jestem ciekawa, czy to "odkrycie" w jakiś sposób rzutuje na ich ewentualny związek. Mam co do tego mieszane uczucia. Choć z drugiej strony... sporo w tym jest jej winy (jeśli nie cała :P) Szukała, szukała i się doszukała :D
    Uwielbiam Cię za ten rozdział. Za wszystkie inne zresztą też.
    Ściskam i lecę dalej :*

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za komentarz!

Jeśli nie chcesz się logować lub po prostu nie posiadasz konta, użyj opcji "Nazwa/adres URL"