13. Pół żartem, pół serio

środa, 23 kwietnia 2014

Hanka

– Długo tutaj stoisz?
Konrad zmarszczył czoło i przyjrzał mi się sceptycznie. Uznałam to pytanie za normalne, skoro wtargnął do mojego pokoju i przyglądał mi się, jak podejrzewałam, od dłuższego czasu. Kiedy usłyszałam jego odpowiedź, wzdrygnęłam się wystraszona, że naprawdę na moment opuścił mnie rozum.
– Całe pięć sekund – odparł nieco rozbawiony. Zrobił dwa kroki w moją stronę i wsadził ręce do kieszeni. Jego nieustępliwe badawcze spojrzenie spowodowało lekki wewnętrzny atak paniki. Niby było tak zawsze, ale tym razem nie chodziło o moją słabość do niego, ale strach przed odkryciem prawdy o filmie. – Wszystko w porządku, Hanka? Bo wyglądasz, jakbyś zobaczyła ducha.
Ducha? To było zdecydowanie coś gorszego. 
W jednej chwili miałam ochotę wykrzyczeć Konradowi prosto w twarz, co o nim myślę po tym, co zobaczyłam, ale z drugiej nie chciałam zdradzać, że grzebałam we folderach, w których nie powinnam. Gdyby ktoś zaczął szperać w moim komputerze, na pewno dostałabym białej gorączki, chociaż najgorszą rzeczą, jaką ktoś mógłby zobaczyć, to zdjęcia z kilku imprez. To oczywiście nie umywało się do upokorzenia, jakim było czyjeś seks-wideo. Okropna ze mnie hipokrytka – chętnie powiedziałabym Konradowi, jaką przykrość mi zrobił, kiedy oglądałam film, ale ja do swojego szpiegowania nie chciałam się przyznawać.
– Zamyśliłam się – mruknęłam cicho. – Sentymentalnie się zrobiło. Pozazdrościłam wam, że jesteście tacy szczęśliwi – wyjaśniłam szybko, aby nie wzbudzać podejrzeń. W zasadzie nie minęłam się z prawdą, naprawdę tak myślałam. Przez moment oglądając zdjęcia z urodzin, chciałam nawet zostać na tegorocznym ognisku, bo uznałam, że mogłabym się dobrze bawić, nie myśląc o żadnych zmartwieniach.
– To tylko kilka dobrych chwil – zaśmiał się. – Myślisz, że wszyscy jesteśmy na co dzień tak beztroscy? A Misiek? Przecież dobrze go znasz.
Zacisnęłam usta. Nie chciałam ani przyznawać mu racji, ani z niczego się tłumaczyć.
– Po co tutaj w ogóle przyszedłeś? – zapytałam słabym głosem, rzucając jednocześnie niepewne spojrzenie.
– Chciałem zapytać, czy zjesz kolację – odparł i uśmiechnął się blado. – Zauważyłem, że jadłaś tylko lody, ale widocznie również na nie nie masz ochoty.
Konrad ruchem głowy wskazał miseczkę, która stała na stoliku za mną, odruchowo spojrzałam w tamtą stronę. Po lodach została tylko roztopiona breja. Wyszczerzyłam się głupkowato.
– Lody to chyba nie najlepszy pomysł na kolację – bąknęłam i przełknęłam ślinę. Czyżewski przyglądał mi się uważnie, dziwny chłód dął z jego niebieskiego spojrzenia, które spowodowało dreszcze przechodzące wzdłuż linii kręgosłupa.
– Czyli zjesz ze mną? – przerwał ciszę, przytaknęłam skinieniem głową. – Masz ochotę na coś konkretnego?
– Robisz świetne kanapki – przyznałam. Myślałam, że tym stwierdzeniem trochę połechtam jego ego i zostawi mnie w spokoju, ale on nadal tkwił przede mną. Jego wzrok wciąż był ciężki i przytłaczał mnie, czułam się z tym nieswojo. Rozejrzałam się po pokoju niepewnie, kątem oka dostrzegłam laptopa leżącego obok mnie. Nerwowym ruchem wskazałam go i wymamrotałam: – Piękne zdjęcia. Komputer możesz już zabrać.
– Taki mam zamiar – powiedział głosem niezmąconym emocjami, kiedy zbliżył się do łóżka. – Zaniosę go do swojego pokoju, zobaczymy się za minutę na dole.
– Yyy, jasne. – Szybko zamrugałam oczami. – Zaparzę herbatę.
Gwałtownie wstałam, otarłam się o Konrada, mruknęłam cicho „przepraszam”, po czym wolnym krokiem wyszłam z pokoju. Wiedziałam, że Konrad przejdzie przez balkon, więc miałam jakieś trzydzieści sekund, zanim pojawi się na korytarzu. Oparłam się ciężko plecami o ścianę. 
Hania, ty idiotko, wyzwałam siebie w myślach. Wiedziałam, że Konrad się domyślił, że widziałam ten głupi film. Moje późniejsze zachowanie musiało go w tym utwierdzić. Chciałam mu wmówić, że to przez te zdjęcia z ogniska? To oczywiste, że nie dałby się na to nabrać. Nie był głupi, może jedynie trochę nieostrożny i naiwny, kiedy uznał, że nie znajdę na komputerze tego, czego nie powinnam.
Wzięłam kilka głębokich oddechów, od których jedynie zakręciło mi się w głowie. Zauważyłam, że drzwi pokoju Konrada się otwierają, więc ruszyłam po schodach jak wystrzelona z procy. Szybkim krokiem dotarłam do kuchni. Na moje szczęście zastałam tam Joannę z Agnieszką i oczywiście wiernie stróżującego im Szarleja. Mogłam odetchnąć z ulgą, Konrad na pewno nie poruszyłby tematu seks-taśmy przy Asi, a tym bardziej przy dziecku, a czułam, że zechce o tym porozmawiać.
– Hej – przywitałam się – będziemy robić kolację.
– My?
– No, ja i Konrad – odparłam. – Zjecie z nami? – Uśmiechnęłam się do Agi.
– Wygląda na to, że tak. Aga zażyczyła sobie grzanek.
Kiedy Czyżewski wszedł po kilku sekundach do kuchni, zerknęłam na jego twarz. Nie był zadowolony, że zastał tutaj kogoś jeszcze oprócz mnie, wyraźnie to dostrzegłam. Utwierdziłam się w przekonaniu, że oglądanie tego filmu nie było dobrym pomysłem. 
Wstawiałam właśnie wodę na herbatę, kiedy znalazł się tuż przy mnie.
– Pomogę ci z tymi kanapkami – zaproponowałam.
Gdyby nie obecność rozmawiających ze sobą matki z córką, w kuchni panowałaby trudna do zniesienia cisza. Niewiele myśląc, włączyłam małe, stare radio, stojące na parapecie. Myślałam, że im więcej dźwięków zacznie do mnie dochodzić, tym lepiej poradzę sobie z pustką wewnątrz mnie. Myliłam się – miałam tylko jeszcze większy mętlik. 
Stałam przy Konradzie ramię w ramię, czasami spoglądałam na jego twarz ze smutkiem. On i ta kobieta – ten widok nie mógł mi wyjść z głowy, miałam go przed oczyma. W pewnym momencie nasze spojrzenia się skrzyżowały, dziwiłam się, skąd we mnie tyle odwagi, bo nie odwróciłam wzroku natychmiast.
– Na pewno wszystko w porządku? – zapytał cicho. Czyżby pytał, czy ze mną dobrze tylko dla niepoznaki? Raczej nie posądzałam Czyżewskiego o troskę, nie potrafiłam sobie wyobrazić, że Konrad umie wykrzesać z siebie odrobinę empatii.
– Kilka dni temu okazało się, że mój były chłopak jest damskim bokserem, a ja dziwką. Nic nie jest w porządku – odparłam szorstko. Właśnie wtedy chciałam chwycić kubki z gorącą herbatą, by przenieść je na stół, kiedy Czyżewski chwycił mnie pewnie powyżej łokcia.
– Nigdy więcej tak o sobie nie mów – powiedział, jakby mi groził. – Doskonale wiesz, że to nieprawda, więc przestań tak o tym myśleć.
Chciałam się wyrwać z tego uścisku, ale on w następnej chwili po prostu mnie puścił. Posłałam mu złowrogie spojrzenie, zabrałam oba kubki i podeszłam do stołu. Potem wylądował przede mną talerz z naszą kolacją, a miejsce obok mnie zajął Konrad. Siedziałam jak na szpilkach, modliłam się, aby Joanna nie spojrzała w moją stronę. Bałam się, że posłuży się tym swoim niezwykłym skanerem w oczach, a ja się rozpłaczę, nie chcąc mówić, jakie emocje mną miotały.
Zastanawiałam się, dlaczego to bolało mnie tak bardzo. W końcu cały czas powtarzałam sobie, że Czyżewski to samolubny idiota, który żyje tylko po to, aby zaliczyć jak największą ilość kobiet. Dałabym sobie rękę uciąć, że spał z połową dziewczyn, które spotkał w Warszawie, a przy odrobinie szczęścia pewnie zaliczyłby również mnie cztery lata temu w Poznaniu. Kiedy jednak ta teoria żyła wyłącznie w mojej głowie, było mi znacznie łatwiej, ponieważ zawsze gdzieś pozostawała nadzieja, że Konrad tylko zgrywa podrywacza i casanowę, a jego prawdziwa natura okazałaby się zupełnie inna. 
Marzyłam o tym, że Konrad Czyżewski jest normalnym facetem. Marzyłam o tym, że Konrad nie jest Konradem, a dostałam niezbity dowód, że się myliłam. Chciałam cofnąć czas i nadal żyć w nieświadomości i z nadzieją, że wszystko się jeszcze ułoży. Zgasł ostatni promyczek, to dlatego czułam się taka załamana.
Przez całą kolację nie słuchałam, o czym rozmawiali ze sobą Joanna z Konradem. Wywnioskowałam jedynie, że chodzi o ślub. Nie miałam nic do powiedzenia na ten temat, więc ku mojej uciesze mogłam milczeć. Bardziej interesowała mnie para brązowych psich oczu. Szarlej nie odrywał ode mnie wzroku, więc podałam mu pod stołem kawałek szynki. Kiedy przełknął, podniósł na mnie ponownie wzrok, ale wtedy ja poczułam na sobie karcące spojrzenie Joanny.
Dopijałam moją herbatę, kiedy Asia z córką wstały od stołu. Wyrwana z rozmyślań, odruchowo również chciałam wstać, ale powstrzymała mnie ręka Czyżewskiego, gładząca moje kolano. Jak za dotknięciem różdżki sparaliżowało mi wszystkie ruchy. Konrad siedział obok mnie niewzruszony. Poczułam narastającą złość – mój żołądek skręcał się w supeł, gdy ciepło jego dotyku rozlało się po ciele. W tym samym czasie on wyglądał, jakby gładził co najwyżej mebel. Dobrze wiedział jednak, że tak zatrzyma mnie przy sobie, a przy okazji nikt nie zobaczy, co się wyrabia pod stołem. 
Zabrał powoli dłoń, ale nie omieszkał musnąć palcami wewnętrznej strony uda. Gdyby ten sam ruch wykonał Czarek, zapewne uznałabym to za coś obcego lub też nieprzyjemnego. Subtelność, z jaką dotykał mnie Konrad, sprawiała, że mogłabym się przekonać do męskiego dotyku na moim ciele, poza tym, co najważniejsze, potrafiłabym odkrywać siebie na nowo.
– Raczej się już nie zobaczymy, więc życzę wam dobrej nocy – pożegnała się Joanna.
– Dobranoc! – zawołała Aga i pomachała wolną ręką. Drugą trzymała mamę za dłoń. Odmachaliśmy jej, ja odruchowo się wyszczerzyłam. Wyszły z kuchni, jedynie pies się zawahał, ale na polecenie Konrada pobiegł za Joanną. Tym samym zostaliśmy sami. Nie wiem, dlaczego myślałam, że obecność psa wpłynie jakoś pozytywnie na naszą rozmowę. Czułam, że taka miała nastąpić.
Odwróciłam się szybko i spojrzałam na Czyżewskiego, on patrzył na mnie już od dłuższej chwili. Nie był pewny siebie, tym samym wyglądał bardziej ludzko niż zwykle, nie sprawiał wrażenia tego pieprzonego ideału. W takim wydaniu podobał mi się jeszcze bardziej.
– Jestem brudna? – zapytałam, brzmiałam śmiertelnie poważnie. Zmarszczył czoło. Kąciki ust Konrada lekko drgnęły, kiedy odpowiadał:
– Nie.
– To dlaczego się tak gapisz? – żachnęłam się.
– Bo mogę. – Uśmiechnął się zawadiacko, po czym pochylił się nade mną, opierając jednym łokciem o stół. Drugą rękę oparł pomiędzy moją nogę, a oparcie krzesła. Znajdował się wystarczająco blisko, abym poczuła jego zapach. Nie przypominałam sobie, aby odwiedzał dzisiaj stajnię, aby jeździł konno, a mimo to pachniał piżmem i skórą. Być może to mój mózg wariował i chciał, abym właśnie te dwa aromaty czuła, ponieważ kojarzyły mi się z Konradem jak z nikim innym. – Jutro też zjemy razem kolację – oświadczył.
– Skąd ta pewność?
– Bo jutro przyjedzie Misiek, a on nie pozwoli ci siedzieć samej w pokoju – odpowiedział z pewnością w głosie. – Poza tym pomyślałem, że jednak we czwórkę będzie weselej.
– We czwórkę? Sara? – Bardziej stwierdziłam, niż zapytałam. Błysk w oczach Czyżewskiego zdradził satysfakcję. No, oczywiście, który facet nie byłby zadowolony, gdyby dwie kobiety zabiegały o jego względy. Ale… zaraz! Przecież ja wcale nie zabiegałam! – To twój gość, możesz zapraszać, kogo tylko zechcesz. Chciałam się tylko upewnić.
Uśmiechnął się półgębkiem, taksując dokładnie moją twarz. Zagryzłam lekko wargę i wciągnęłam cicho powietrze do płuc. Konrad zapewne nie uwierzył w moje słowa, ale najwidoczniej uznał, że nie ma sensu się o to ze mną spierać. Emocje wymalowane na mojej twarzy były na tyle widoczne, że nawet facet potrafiłby je odczytać, a zazdrości przecież nie potrafiłam ukryć.
– W zasadzie chciałem cię zapytać o coś innego – zaczął mówić po chwili ciszy.
Film, pomyślałam w pierwszym momencie, serce podeszło mi do gardła. 
– Zostaniesz na moich urodzinach, prawda?
Odetchnęłam z ulgą. 
To ognisko było chyba dla niego szalenie ważne, skoro pytał mnie już o to drugi raz tego dnia. Chciałam powiedzieć, że potrzebuję więcej czasu do namysłu, ale uznałam, że to zbyt poważna odpowiedź w stosunku do zadawanego pytania. W końcu nie prosił mnie o rękę, jedynie zapraszał na imprezę. W związku z tym wypaliłam pierwsze, co przyszło mi do głowy:
– Nie mam prezentu.
Konrad zaśmiał się, kiedy się na chwilę uspokoił, zapytał:
– Naprawdę myślisz, że zależy mi na prezentach?
– Ja lubię prezenty – powiedziałam ściszonym głosem i uśmiechnęłam się filuternie. – Uwielbiam niespodzianki.
– Niespodzianki, owszem, również lubię. Te pozytywne, rzecz jasna.
– Ja też. Zauważyłeś? Tak wiele nas łączy – powiedziałam, wzdychając teatralnie i opierając się łokciem o stół.
– Zgadza się – przytaknął w podobnym tonie, zaśmiałam się cicho, widząc szczery uśmiech na jego twarzy. – Prowadziłaś mój samochód, to też jest nierozerwalna więź.
– Nie możesz tego przeżyć, co? Gdybym wiedziała, że to mnie z tobą złączy na wieki, to nigdy bym się na to nie godziła.
Śmialiśmy się, rozmowę prowadziliśmy w żartobliwym tonie, jednak wiedziałam, że to tak naprawdę pół żartem, pół serio. Konrad nie mógł znieść faktu, że musiał oddać nam swój samochód – to fakt. Jednak zastanawiałam się, czy z tą więzią miał na myśli to samo co ja – nasz pocałunek. Ja miałam to zapamiętać do końca życia, do tej pory żyło we mnie to wspomnienie, ale ja dla Konrada nie byłam nikim wyjątkowym. Żartując, śmiałam się przez łzy, że nie myśleliśmy o tym samym.
Nawet nie zauważyłam, kiedy znaleźliśmy się stanowczo zbyt blisko siebie. Wystarczyłby jeden jego ruch, aby mnie pocałować. Zamilkłam nagle i odwróciłam wzrok. Wszystko byłoby znacznie łatwiejsze, gdybym wiedziała, co mnie czeka. Nie chciałam skakać w przepaść. Mogłam tak spadać i spadać, a później nikt by mnie nie złapał. Bałam się.
– Jesteś stanowczo za blisko – powiedziałam niepewnie i odchrząknęłam nerwowo. – Wiesz co – zawahałam się – ja pozmywam.
Odsunęłam się gwałtownie, a później poderwałam z miejsca. Konrad nie zatrzymywał mnie, sam wstał i się wycofał. Specjalnie stanęłam do niego plecami. Wiedziałam, że Czyżewski nie opuści kuchni bez słowa. Po chwili usłyszałam jego niezmącony emocjami głos.
– Gdybyś postanowiła zostać na dłużej, daj znać. Misiek na pewno się ucieszy.
– Przemyślę to jeszcze – ucięłam temat, po czym Konrad wyszedł.


Konrad

Pierwszą rzeczą, która rzuciła mi się w oczy zaraz po wejściu do pokoju, był mój komputer. Leżał na stole kreślarskim tuż przy drzwiach. Wysunąłem taboret spod stołu, spocząłem, opierając brodę o rękę wspartą na łokciu, po czym otworzyłem laptopa.
Ostatnio otwierane pliki – w zasadzie wiedziałem już wszystko. Domyślałem się, ale teraz miałem już pewność. Niewątpliwie Hanka nie ucieszyła się na widok nagiej Marty w moich ramionach. Inaczej nie zachowywałaby się jeszcze dziwniej niż zwykle, a wcześniej nie wyglądała, jakby się mnie bała.
Było mi wszystko jedno, co Hanka sobie pomyślała. Ja obawiałem się innej rzeczy – że zechce opowiedzieć komuś o tym, co zobaczyła. O filmie wiedziało tylko kilka osób: Małecka, mój szef, Emil, ja oraz osoba, która postanowiła wysłać plik do Antoniego. Podejrzewałem, że wiedziała o tym również Joanna, ale w jej przypadku nie musiałem martwić się o dyskrecję. Do tego grona dołączyła właśnie Hanka Wrońska i najgorsze było to, że nie miałem zielonego pojęcia, czego się po niej spodziewać. Szczególnie teraz, kiedy jej nastrój zmieniał się co pięć minut.
Uznałem, że to na tyle delikatna sprawa, że nie powinienem działać pochopnie – delikatna oczywiście ze względu na dziewczynę w emocjonalnej rozsypce, a nie nagranie samo w sobie. Film oglądał mój ojciec, nic bardziej upokarzającego nie mogło mnie spotkać. 
Niewiele myśląc, chwyciłem telefon i wybrałem numer Emila. Być może chciałem, aby podzielił się ze mną jakąś dobrą radą, chociaż spodziewałem się, co usłyszę. Emil odebrał po kilku sygnałach, w tym czasie wstałem od stołu i podszedłem do okna.
– Nie wiem, dlaczego dzwonisz dopiero w niedzielę – odezwał się pierwszy. – Tak długo nie mogliście sobie poradzić z Michałem z tymi meblami? – Nie krył protekcjonalnego tonu. W pierwszej chwili w odpowiedzi westchnąłem. – Wszystko z tymi gratami w porządku? 
– Tak – przytaknąłem, wcale nie siląc się na grzeczny ton.
– Nie mam za dużo czasu na rozmowę, ale możemy pogadać, bo przyjadę jutro wieczorem.
– Nie chcę z tym czekać – odparłem, nieco rozczarowany tym, że Emil miał zamiar zakłócać mój spokój swoim przyjazdem. 
– Czego właściwie chciałeś? – Jak miło, że pytał. Właśnie spłynęła na mnie łaska Emila, poświęcał mi swoje cenne minuty.
– Hanka widziała film – odpowiedziałem. Nastąpiła chwila ciszy. Tym razem to on westchnął. Zrozumiał od razu, o co mi chodziło. Szczęśliwie nie musiałem tracić jego cennego czasu na wyjaśnienia, że Hanka trafiła na bardzo nieprofesjonalny film pornograficzny ze mną w roli głównej. 
– I co? Obraziła się? – zapytał kostycznie. Wzruszyłem ramionami, chociaż przecież nie mógł tego zobaczyć.
– Nie wiem. Czy to ważne?
– Więc nie rozumiem, po co do mnie dzwonisz – zaśmiał się nieszczerze. Więc było nas dwóch, bo ja też nie do końca wiedziałem. – Może po to, żeby zapytać mnie, po co trzymasz to nagranie?
– Nie wiem – odparłem. – Ku przestrodze – dodałem po sekundzie.
– Sam się sobie dziwię, ale akurat w to jestem w stanie uwierzyć – stwierdził już znacznie łagodniej. – Naiwnie liczę na to, że wyciągnąłeś z przygody z Małecką daleko idące wnioski.
– Do rzeczy – przerwałem mu. Moralizatorska gadka Emila była ostatnią rzeczą, jakiej potrzebowałem. – Nie chcę, żeby Hanka komuś o tym powiedziała. Nie jestem dumny z tego, co się stało. Babcia albo matka nie powinny o tym wiedzieć. Powiedzmy, że dbam o ich dobry sen. Jesteś to w stanie zrozumieć?
– Teraz rozumiem. Po prostu dzwonisz, abym ci powiedział, że masz z Hanią porozmawiać, tak? – Westchnął ponownie, najwidoczniej zmęczony tą dyskusją. – Więc tak, Konrad, porozmawiaj z nią. Powiedz szczerze, że zależy ci na dyskrecji. Zaczaruj ją trochę swoim urokiem, to powinno też pomóc – zażartował i zaśmiał się ponownie. Znów nieszczerze. 
– Żaden mój urok na nią nie działa – stwierdziłem sceptycznie. Ku mojemu zaskoczeniu odkryłem, że to bolesna prawda. 
– Konrad. – Emil zrobił znaczącą pauzę, po czym powiedział stanowczo: – Mam nadzieję, że twoja opieka nad naszą sierotką ogranicza się do głaskania po głowie.
– Spokojnie – odrzekłem zuchwale. Wypuścił ze świstem powietrze, wiedziałem, że nie uwierzył. Właśnie wtedy kątem oka dostrzegłem Hankę przechodzącą wolnym krokiem przez plac. Przebrała się w coś cieplejszego, najwidoczniej wybierała się na wieczorny spacer. – Okej, masz rację, powinienem porozmawiać z naszą biedną sierotką. Dzięki za radę, tato – dodałem z emfazą, po czym się rozłączyłem.
Z powodu gęstych chmur tego dnia było znacznie ciemniej niż wczoraj o tej samej porze. Temperatura również znacznie spadła. Taka aura nie sprzyjała zbyt długim spacerom, więc postanowiłem wyjść od razu, wtedy było większe prawdopodobieństwo, że gdzieś spotkam Hankę.
Z jednego kartonu wyciągnąłem moją czarną bluzę z kapturem, gdy jej szukałem, stwierdziłem, że czas się rozpakować. W pokoju Miśka na stoliku obok łóżka leżało frisbee, zabrałem je ze sobą. Zszedłem na dół, zagwizdałem i zanim wyszedłem na zewnątrz, Szarlej już był przy mnie.
– Czas na męski spacer, kolego.
Pies skakał i szczekał, więc aby go trochę uspokoić, oddałem mu zabawkę. Poszedłem jeszcze do swojego samochodu, bo w schowku trzymałem papierosy. Kiedy wsadziłem je do kieszeni bluzy, byłem gotowy. Paczka ćmików na „czarną godzinę” – głupi nawyk podpatrzony od Emila. Lubiłem czuć się bardziej dorosły, poważniejszy ze szlugiem w ręku. On też to lubił. Dwaj pozerzy, ta sama krew. 
Szarlej oczywiście domagał się, abym rzucił mu frisbee. Skierowałem się na południe, wzdłuż padoków ścieżką prowadzącą do lasu. Obszedłem posesję w jakieś dwadzieścia minut – dużo biegałem i bawiłem się z psem, więc droga szybko minęła. Wyszedłem z lasu do parku, skierowałem się na wprost, w kierunku pałacu rzuciłem również frisbee.
Odpaliłem papierosa. Szedłem powoli. Pies ponownie do mnie podbiegł, kiedy zza budynku wyszła Hanka. Zauważyłem ją wcześniej, a gdy ona mnie dostrzegła, zatrzymała się w pół kroku. Nie spodziewała się mnie w tym miejscu. Obejrzała się za siebie, jakby chciała się cofnąć, ostatecznie jednak ponownie ruszyła przed siebie.
– Nie wiedziałam, że palisz – powiedziała. Schowała ręce do kieszeni, rozglądała się na boki, zamiast spojrzeć prosto na mnie. Szarlej trącił jej nogę mokrym nosem, więc Hanka pogłaskała go za uszami.
– Rzadko, ale zdarza się – wyjaśniłem. – Mówią, że to pomaga się odstresować. Chcesz?
– Nie, nie – jęknęła. – Ja palę tylko czasami, ale kiedy to robię, to się nie zaciągam. Poza tym tylko po alkoholu. Rozumiesz? Szkoda papierosa – dodała na koniec.
Mówiła niepewnie, jakby czuła się nieswojo w moim towarzystwie. Albo domyśliła się, że już wiem, co oglądała na moim komputerze, albo starała się to za wszelką cenę ukryć, co ostatecznie przynosiło zupełnie inny skutek. Nigdy wcześniej nie zachowywała się tak nienaturalnie.
– Czyli gdybym cię upił, to byś nie odmówiła. – Hanka popatrzyła, nie ukrywając zdziwienia, chyba nie zrozumiała, że żartowałem.
– Bardzo prawdopodobne – zaśmiała się po chwili nerwowo. – Kiedy się upiję, w ogóle jestem łatwiejsza w obsłudze. – Zaczerwieniła się, nie sądzę, abym się przewidział. – Przepraszam, zabrzmiało to dosyć dwuznacznie.
– Bardziej zabrzmiało jak zachęta, abym cię upił. – Nie wiem, czy nie spodobało jej się to, co powiedziałem czy może wesoły ton mojego głosu, ale zacisnęła usta i zmarszczyła czoło.
– A później zaciągnął do łóżka – prychnęła i ruszyła do przodu, aby mnie wyminąć. Szarlej, siedzący teraz spokojnie przy mojej nodze, poderwał się, ale kazałem mu ponownie usiąść. Nie pozwoliłem odejść Hance, przytrzymałem ją za nadgarstek i przyciągnąłem lekko do siebie. Straciła równowagę, oparła się dłonią o moją klatkę piersiową. Cofnęła rękę jak poparzona. – I nakręcił mnie – wycedziła przez zęby w złości.
– Dobrze, że poruszasz ten temat – przyznałem. – To może zabrzmi patetycznie, ale naprawdę musimy porozmawiać. – Widząc grymas na jej twarzy, dodałem: – Tylko nie upieraj się przy tym, że nie masz pojęcia, o który film chodzi. Swoją drogą nie wiedziałem, że gustujesz w domowych porno. Nie sądziłem, że zechcesz przejrzeć coś więcej niż tylko zdjęcia, które pstrykaliśmy z Miśkiem w czasie ogniska.
– To ty trzymasz na dysku… 
– To jest najmniej ważne – wszedłem jej w słowo. – Nie chciałem z tobą rozmawiać, aby cię pouczać. Przekroczyłaś pewną granicę prywatności. Nie obchodzi mnie, co na to twoje sumienie. Tak szczerze jest mi wszystko jedno, co o mnie pomyślałaś – przyznałem zgodnie z prawdą. Hanka szarpnęła się lekko, więc przytrzymałem nadgarstek mocniej. – Masz już i tak o mnie złą opinię, chociaż zupełnie nie wiem, z jakiego powodu.
– Pff, teraz już nawet dokładnie wiesz, z jakiego… 
– Nie przerywaj mi – poleciłem. – Mam tylko jedną prośbę. Nic więcej. Dla ciebie to nic wielkiego, a dla mnie znaczy bardzo wiele.
Hanka posłała mi złowrogie spojrzenie, kilka sekund patrzyła mi w oczy. Zapewne to był szczyt jej odwagi. Speszyła się pierwsza, wbiła wzrok w swoje buty. Kiedy podniosła głowę, nie odważyła się ponownie na mnie spojrzeć. Starałem się odwrócić Hankę przodem do siebie, chociaż zdawało mi się, że mówiłem do kukły.
– Jaka to prośba? – zapytała cicho.
– Po prostu nikomu nie mów o tym filmie ani o tym, co tam zobaczyłaś.
– Dlaczego? – Spoglądała gdzieś w las, więc ująłem jej podbródek i delikatnym, ale pewnym ruchem zmusiłem do spojrzenia na mnie. Zamrugała kilkukrotnie.
– Hanka, nie powiem ci więcej – odparłem stanowczo. Wziąłem głęboki oddech. – Po prostu proszę, abyś nie zwierzała się nikomu z tego, co zobaczyłaś.
– Ale to ty nagrałeś ten film, prawda? – zapytała drżącym głosem. Zaprzeczyłem tylko ruchem głowy. – To kto? Ona?
– Hanka… – westchnąłem.
– To chyba możesz mi powiedzieć – prychnęła, po czym dodała nieśmiało: – Może dla mnie to ma znaczenie?
– Tak, ona – odpowiedziałem wreszcie, opuszczając dłoń. Hanka odetchnęła, nie wiem, czy to przez to, że uwolniłem ją od swojego dotyku, czy przez moją odpowiedź. Wyprostowała się i zapytała poważnym tonem:
– Kim jest ta kobieta?
– Skarbie, proszę – mruknąłem. – Im mniej wiesz, tym lepiej. Uwierz, że naprawdę zależy mi na dyskrecji, inaczej o nic bym cię nie prosił.
Przewróciła oczyma, nie wyglądała na przekonaną.
– Po prostu chcę zrozumieć – odparła. – Chciałabym wiedzieć, dlaczego taki egoistyczny dupek jak Konrad Czyżewski się przede mną płaszczy.
Całkiem mnie to rozbawiło, uśmiechnąłem się. Hanka i pokazywanie pazurków. Czasami jej to wychodziło, zwykle jednak wypadała w tej roli zabawnie. Może pomyślała, że skoro zobaczyła to nagranie, to będzie mogła mnie szantażować lub miała przewagę nade mną. Ja chciałem tę sprawę załatwić polubownie, ale jeśli nie wystarczyłaby zwykła prośba, to przecież znalazłbym sposób, aby zamknąć jej buzię. 
Mogłem się domyślić, że Hanka zacznie się stawiać i wywlekać milion innych spraw. Już miałem przed oczyma obraz, jak za minutę odchodzi obrażona, bo powiedziałem coś, co niekoniecznie jej się spodobało. To było takie w jej stylu.
– Płaszczę się, bo jesteś małym, wrednym blond trollem, który myśli, że jest księżniczką.
– Słucham!? – oburzyła się. – Że niby… że jak mnie nazwałeś?! Wcale nie jestem trollem! – wrzasnęła.
– Właśnie, że jesteś – zaśmiałem się. Zacisnęła szczęki, zdawało mi się, że słyszę zgrzytanie jej zębów. Hanka wściekła się, jeszcze chwila i tupnęłaby nogą, abym odszczekał swoje słowa.
– Jakim prawem śmiesz mnie obrażać?!
– Takim samym prawem jak ty mnie, trollu.
Roześmiałem się w głos, co zdenerwowało ją jeszcze bardziej. Chciała uciekać, ale ponownie ją złapałem, tym razem mocniej się szarpała, więc musiałem przytrzymać ją drugą ręką w pasie. Bałem się, że przypalę ją przypadkiem odpalonym papierosem, więc rzuciłem go na ziemię i zadeptałem. Odwróciłem Hankę, przylgnęła do mnie swoimi plecami. Szarlej wyglądał, jakby uznał tę sytuację za zabawę – siedział dość spokojnie, przyglądając się nam i trzymając swoje frisbee w pysku. 
– Uspokój się – poleciłem rozbawiony. – Dlaczego ty jesteś taka uparta jak osioł? Przecież żartowałem z tym trollem, nie bierz wszystkiego tak serio!
– A mimo to chciałeś zaciągnąć tego trolla do łóżka – warknęła na mnie, szarpiąc się mocniej.
– Wiedziałem, że ta rozmowa się tak skończy – westchnąłem znowu, już nie wiedziałem, który to raz. Wtuliłem twarz w jej blond włosy i szepnąłem do ucha. – Dlaczego w naszym przypadku i tak wszystko się sprowadza do jednego? – Puściłem ją, zaskoczona znowu prawie straciła równowagę. Przytrzymałem Hankę za rękę i odwróciłem do siebie przodem. – Ten mały, wredny troll chyba nie zdaje sobie sprawy, że jest bardzo ładny. Mam rację?
– Jasne – prychnęła oburzona. Nie chciała zauważyć, że mówiłem całkowicie szczerze. – Tak tylko mówisz, żeby… 
– Żeby co? – przerwałem jej i posłałem uśmiech. – Ja jestem otwarty na propozycje.
– Przestań – poleciła. – Nie mam ochoty, abyś mnie czarował swoim urokiem i karmił słodkimi słówkami, rozumiemy się?
– Przecież cię nie czaruję, tylko mówię prawdę – odparłem stanowczym tonem. – Straszną krzywdę zrobił ci Czarek. Powinien ci udowodnić, że jesteś piękna.
– Skąd wiesz, że tego nie zrobił? – zapytała z zaciśniętym gardłem. Głos jej się załamał, jeszcze tego brakowało, żeby się rozryczała. Zniósłbym wszystko, ale nie to.
– Nie wydaje mi się, aby twoje zachowanie wynikało z fałszywej skromności.
Zamilkliśmy oboje na dłuższą chwilę. Hanka patrzyła na mnie ze smutkiem w wielkich jak dwa księżyce oczach. Czekałem na jakąkolwiek jej odpowiedź. W końcu przerwała cisze, ale porzuciła poprzedni temat.
– Nie powiem nikomu o tym filmie. To nie jest moja sprawa, więc nie będę się w to wtrącać. – Wzruszyła ramionami, a ja w duchu odetchnąłem z ulgą. Hanka zrobiła jeden krok do przodu i dodała jeszcze z nadzieją w głosie: – Może kiedyś mi opowiesz.
– Może. Dziękuję.
– Wracam do pokoju – oświadczyła słabym głosem.
– My też. – Wskazałem ruchem głowy na Szarleja. – Odprowadzimy cię.

19 komentarzy:

  1. Dlaczego on, do stu gromów, nie przyzna się, że tak naprawdę to chce, żeby została w Pożarowie, zamiast zakrywać się cały czas Miśkiem? No tak, to Konrad, który myśli, że wie już wszystko, a jednak nie do końca kontroluje to co się z nim dzieje. Czekam na moment, w którym przyzna, że zależy mu na Hance. Tylko wtedy to ona powinna kopnąć go w dupę i pokazać, jak to jest być olanym i wodzonym na pokuszenie. Czasami tak bardzo irytuje mnie jego zachowanie; pewnego siebie gnojka, który zjadl wszystke rozumy, ale potem, tak nagle, staje się takm cudownym, wspaniałym człowiekiem, z którym można spędzić cały wieczór tylko na rozmowie. Tylko gdyby nie był tym dupkiem, chyba nie byłby do końca aż tak pociągający. Serio, co jest z nami nie tak, że wolimy właśnie takich? Ostatnio rozmyślam nad tym niemal przy każdym czytanym opowiadaniu i serialach.
    Przechodząc do Hanki, wydaje mi się, że i tak całkiem dobrze zniosła tą rozmowę z Kondradem i sam fakt obejrzenia tego czegoś. No i w końcu nie przelała hektolitrów łez, Hania, dojrzewasz! :D Wiem, że jestem dla niej okrutna i pewnie mało empatyczna, bo niewiele łez wylałam w swoim już dorosłym życiu, ale czasami doprowadza mnie niemal do szału jest emocjonalne zachowanie. Może powinna strzelić mu w twarz tak pożądanie? I jeszcze ten nieszczęsny Czarek; no smutne poniekąd, że Konrad jest jedynym lekarstwem na rany, które zrobił Cezary. Z deszczu pod rynnę. Ech, i znowu zrobiło mi się szkoda Hanki. Chyba jestem tak samo neistabilnie emocjonalnie jak ona.
    Czekam na przyjazd Sary! :D
    Pozdrawiam ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dlaczego? Hm, bo to facet? XD Innego wytłumaczenie nie potrafię znaleźć. Chyba sprawdza się to, co Konrad sam powiedział, że faceci mają problem z wyrażaniem uczuć. I tak jest. A nam, biednym kobietom, czasami nie wystarczy to, co facet robi, ale też chcemy to usłyszeć na własne uszy. Trudno się dogadać XD Coś w tym jest, że wolimy dupków, którzy posyłając nam jeden uśmiech potrafią złamać serce i sprawić, że miękną kolana. Może ciągnie nas do nich jakiś rodzaj adrenaliny i chęć przeżycia szalonego romansu? Dlaczego nie potrafimy zakochiwać się w tych cudownych, "zwykłych" mężczyznach, którzy nigdy nie złamaliby nam serca? Nie mam pojęcia... Trochę to smutne, że komplikujemy sobie życie czasami mając szczęście na wyciągnięcie ręki.

      Nie, ja myślę, że nie jesteś mało empatyczna, jedynie Hanka momentami przesadza. Ja czasami chciałabym, aby ona się szybciej ogarnęła, ale trudno kiedy emocje wciąż w niej buzują i niektóre "blizny" są stosunkowe świeże. Ale z drugiej strony może to lepiej, że przejmuje się czasami błahostkami dotyczącymi Konrada, a nie Czarkiem, przez którego się załamała. No i widzisz, Ciebie Hanka "rozwala" emocjonalnie, a jak ma sobie z nią poradzić Konrad, który w ogóle nie potrafi jej zrozumieć? :P

      Sara już niedługo :) Również pozdrawiam! :D

      Usuń
  2. Boże... jestem tak tragicznie złą czytelniczką, że to aż miło :p Czytam każdy rozdział w terminie, ale nigdy nie jestem w stanie ruszyć dupy i pobawić się klawiaturką. Może to przez ilość komentarzy, które znajdują się pod postem? Myślenie, że już inni powiedzieli wszystko, a ja tylko będę niepotrzebnie się powtarzać? Strach przed dołączeniem do grupy ludzi, którzy już ciut się znają?

    (albo zwykły leń... :p)

    Zresztą, nieważne. Dzisiaj powiedziałam : dosyć. Zobaczymy na ile starczy mi determinacji, ale mam nadzieję, że na długo.

    Do rzeczy.

    Szczerze, jestem lekko zdziwiona zachowaniem Hanki i Konrada. Jej, bo jest trochę za bardzo (moim zdaniem) rozbita, a jego, że przyjmuje to tak lekko. Chociaż to Konrad, więc co ja się czepiam :p Ale co do Hanki... ja rozumiem, że to był dla niej szok, straszne przeżycie i tak dalej, potrafię to sobie wyobrazić... ale wg mnie za bardzo dramatyzuje. W zasadzie nie ma powodu do aż takiego smutku. Ona go nie kocha, tylko jest zauroczona, więc przyjmowanie tego jako zdrady jest trochę bez sensu. Tak myślę, ale nie zamierzam Cię pouczać, bo to Twoja wizja pisarska, a ja nie jestem oceniającą z ocenialni :p

    Twój kunszt pisarski nadal mnie zadziwia (pod względem pozytywnym oczywiście), ale mam nadzieję, że to już wiesz, więc nie będę się nad tym specjalnie rozwodzić ;) Ortografów nie zauważyłam, więc chyba powoli będę dochodzić do końca tego (mało) ogarniętego komentarza :p

    Życzę weny, czekam na przyjazd Sary, a przede wszystkim poukładania sobie wszystkiego w życiu (przypadkiem wpadłam na prywatny). Szczerze, czytając tylko Twoje opowiadania nawet bym nie pomyślała, że może Ci się coś gorzej układać. Współczuję, bo niedawno miałam podobną, uczuciową rozbitkę, że się tak wyrażę.

    Pozdrawiam serdecznie :*
    Lisiak

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pomijając lenistwo, nie mam pojęcia skąd wynika komentowanie lub nie ze strony czytelników. Ja lubię skomentować to, co przeczytałam i podzielić się swoimi emocjami, doceniam wysiłek autora, bo sama wiem ile pracy trzeba włożyć w napisanie rozdziału. Ja się bardzo cieszę, jeśli ktoś napisze mi, że przeczytał, a jeśli dodatkowo zechce podzielić się swoją opinią, jest mi wtedy bardzo miło :) Nie komentujesz, więc tym bardziej się cieszę, że dałaś znać w komentarzu ;)

      Kurcze, raz czytam, że Hania się ogarnęła, raz, że za bardzo dramatyzuje. Ilu ludzi, tyle opinii ;P I absolutnie mnie nie pouczasz, każdy ma swój punkt widzenia, takie uwagi przydają się w pisaniu dalszych rozdziałów :) Ja myślę, że właśnie dlatego, że nie łączy jej z Konradem nic poza silnym zauroczeniem, zdaje sobie sprawę, że tak naprawdę jej uczucie do niczego nie prowadzi. Stwierdziła, że nie ma sensu rozpamiętywać sprawy z filmem, bo jej to aż tak bardzo nie dotyczy. Nie będzie łatwo, ale przejdzie z tym do porządku dziennego i pocierpi sobie w duchu, bo miała nadzieję, że Konrad jest innym facetem.

      Kurcze, prywatnego bloga piszę bardziej dla siebie i wrzucam notki, kiedy czuję potrzebę wyrzucenia z siebie wszystkiego, więc czasami może się wydawać, że są bardzo negatywne. Każdy ma jakieś gorsze dni, ale dziękuję :) Nastrój chyba może się przełożyć na moje pisanie, chociaż staram się, żeby znalazły się w teksie emocje, które chcę przekazać, a nie te, które aktualnie mną targają ;P A co do pisania samego w sobie, chyba jestem już na tyle ogarnięta, że ortów nie robię, ale literówki zawsze, nawet jeśli sprawdzam, to zawsze czai się ich dużo.

      Również pozdrawiam! ;*

      Usuń
  3. Witam!
    Proszę, proszę, nowa twarz Konrada. Konrad negocjator. Troszkę się nagimnastykował ale w sumie dobrze "podszedł" do Hani. A ona nie płakała! Niesamowite wręcz :D
    Choć , jak już Ci pisałam, jemu się wydaje, że ją rozgryzł. Ta pewność go zgubi. Bo mam takie przeczucie, że Hania go jeszcze nie raz wprowadzi w osłupienie.Na pewno wie jak ją zdenerwować ( to wychodzi mu po mistrzowsku świadomie czy też nie xd ).
    I dlaczego jej tak po ludzku nie powie aby po prostu została na jego ognisku? Tylko kluczy? Niby zaprasza a potem się tłumaczy.
    W tym rozdziale Hania , jak dla mnie, dojrzewa i nabiera dystansu. Panna z pierwszych rozdziałów po obejrzeniu "takiego" nagrania dramatyzowała by na całego. Teraz nie dość, że trzyma język za zębami to jeszcze wie, że nie postąpiła etycznie.
    I ta ich rozmowa na spacerze - bez oskarżeń. Chyba jedna z pierwszych gdzie po prostu porozmawiali. Do momentu tekstu z trollem xd. A wcześniejsze "łatwiejsza w obsłudze" w ogóle mnie powaliło. Konradowi po takim oświadczeniu nie pozostaje nic innego jak sprawdzić w praktyce tą deklarację :P
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podobno to kobieta zmienną jest... może Konrad jest kobietą? :D A może to po prostu dowód na to, że jeśli mu na czymś zależy potrafi się ogarnąć, chociaż w minimalnym stopniu. Rozgryzanie Hanki, hm, no nie oszukujmy się - któremu facetowi udało się rozgryźć kobietę? XD A zdenerwować każdy facet potrafi, właśnie chyba większość denerwuje kobiety przez przypadek :D Haha, Konrad najpierw sam przed sobą musiałby przyznać, że mu na Hani zależy, a dopiero później powiedzieć, czego tak naprawdę chce :)

      Hm, Hania chyba powoli dochodzi do siebie, a przez Czarka stała się trudną do zniesienia marudą. Myślę, że jej samej nie podoba się jej płaczliwa wersja. A jeśli chodzi o film, może zrozumiała, że to wcale nie dotyczy jej tak bardzo? No i chyba jest na tyle zauroczona Konradem, aby zgodzić się na jego prośbę :)

      Ja myślę, że będzie niejedna okazja, aby Konrad mógł zobaczyć, co oznacza ta "łatwiejsza w obsłudze" i czy nazwa stanu upojenia jest rzeczywiście adekwatna XD No i w zasadzie już bardzo niedługo będzie mógł przekonać się w praktyce :) I nie wiem, czy wtedy kolejne rozmowy będą bez oskarżeń ;>

      Również pozdrawiam! :)

      Usuń
  4. Emil<3
    Hania ma naprawdę przesrane z tymi facetami, bo jeden ją skrzywdził i to dość poważnie, a drugi teraz igra jej na nerwach, które naprawdę są w opłakanym stanie. Konrad powinien uważać na to, co robi, jeśli nie chce, żeby Hania przy nim płakała. Jeśli już chciał z nią poważanie porozmawiać, to nie powinien się z nią droczyć lub po prostu zrobić to delikatnie, dla "smaku". Ja na miejscu Hani po tym, co powiedział Konrad zagrałabym mu na nerwach. Jestem z natury mściwa, więc szantażowałabym go tym videłem :)
    Hahaha, parsknęłam śmiechem, gdy czytałam fragment o trollu xD

    Pozdrawiam<3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie posądzałabym Konrada o specjalną delikatność, to chyba nie leży w jego naturze, no cóż :P Nawet jeśli spawa videła była właśnie delikatna. Chociaż wiesz, z drugiej strony ja mu się trochę nie dziwię, bo on jeszcze nie nauczył się rozmawiać z Hanką tak całkowicie otwarcie, tutaj rzeczywiście postawił na szczerość, ale bardzo mu zależało. Nie wie jeszcze, jak rozmawiać z dziewczyną, aby ona się nie rozpłakała, a kiedy już się rozpłacze... Uch, dla mężczyzn to prawdziwy koszmar XD

      Hohoho, szantaż. No nie wiem ;) Hanka chyba właśnie nie jest mściwa :D A mnie pasuje też pasuje określenie troll do Hanki :D

      Pozdrawiam Kochana <3

      Usuń
  5. Lubię Konrada za szczerość, ale czasem jest przez nią strasznym dupkiem.
    Jak trzeba być niedomyślnym, by nie zauważyć, że Hania płakała po tym jak zobaczyła wideo? Jego sex-wideo! Zrozumiałabym, gdyby znalazła je osoba mniej uczuciowa od Hanki i niezauroczona Konradem, ale ten facet jest naprawdę głupi albo po prostu udaje. Podszedł do niej tak sobie i zaczął gadać o filmie. Na jego miejscu wolałabym trochę delikatniej podejść Hankę... Halo! Przecież to Hanka!
    Podobały mi się ich przekomarzania przy kolacji i w ogóle ta akcja w kuchni... :)
    Pozdrawiam gorąco! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cofnęłam się specjalnie do poprzedniego rozdziału, może ja o czymś zapomniałam i/lub napisałam to niezrozumiale. Hanka tam wcale nie płakała rzewnymi łzami, aby po kilku minutach Konrad mógł zauważyć, jakąś zmianę na twarzy. Poza tym - właśnie Konrad się domyślił, ale porozmawiał z nią dopiero wtedy, gdy był już tego pewien. Co do delikatności - z jego strony raczej nie można na to liczyć. Chociaż może gdyby w grę wchodziły jakieś głębsze uczucia, może, może, kto wie ;)

      Również pozdrawiam! :)

      Usuń
  6. Jeny, emocje, emocje! Napiszę tak...miałam takiego nerwa jakbym to ja obejrzała ten film i teraz Konrad o tym wiedział. Siedziałam jak na igłach, wie, czy nie wie i tak w kółko. Aż nie mogłam! Wiem, co czuła Hanka i naprawdę dyplom uznania dla niej - NIE POPŁAKAŁA SIĘ. Brawo, naprawdę. :D
    Konard...on jest...czemu brakuje mi słów, żeby opisać jego zajebistość? Jego pewność siebie...te słowa, myśli, gesty (matko, to z tym pod stołem, UMARŁAM) i w ogóle..jest taki..idealny ale zarazem ma za uszami kilometr zła. Uwielbiam go. Nie wiem, ale Twoje męskie kreacje mają do tego, że nawet jeśli mają pod skórą diabła to i tak trzeba ich kochać, bo inaczej serce pęknie, że taki mężczyzna jest sam. ;C Chcę go. <3
    Ogólnie...tak dziwnie denerwuje mnie Hanka. Co zacznie się rozmowa, co jakieś słowa do naprawdę dobrej rozmowy w końcu o nich, o czymkolwiek związanych to ona wyskakuje z tym łóżkiem. Matko, a może ona tak skrycie naprawdę chcę, żeby się z nią przespał i tak rzuca mu fałszywe aluzje..bo to się robi denerwujące. I momentami zachowuje się jakby była od 15 lat jego żoną. Serio? Dobija mnie ona. Jednak Konrad będzie musiał sobie ją utemperować. Nie tak jak Czarek, ale...NIECH ONI BĘDĄ W KOŃCU RAZEM! <3
    Czekam na dalej.
    Pozdrawiam! <3.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kurcze, chyba naprawdę zrobiłam z Hanki bardzo wielką płaczkę, skoro wszyscy tak jej gratulują tego braku łez. Pomyślałabym nad jakimś dyplomem, tylko nie wiem, czy w najbliższym czasie się znowu nie rozpłacze XD Podejrzewam, że Hania również siedziała jak na szpilkach, w końcu nie chciała, aby Konrad wiedział, że oglądał ten film. Jej z tym faktem nie było przyjemnie. Haha, rozwaliłaś mnie z tą żoną :D Ale masz rację, Hanka wmawia Konradowi (i sobie), że to takie złe z jego strony, że chciał ją po prostu przelecieć, a tak naprawdę na pewno marzy o tym, żeby się w końcu z nim przespać.

      Ha, no widzę, że Konrada również można lubić! :D I wiesz co, cieszę się, bo po tych kilku rozdziałach, kiedy nie potrafiłam sobie z nim poradzić i jego zachowanie mnie denerwowało, w końcu dochodzę do momentu, gdzie znowu dobrze mi się z nim współpracuje i... cóż mogę więcej powiedzieć, po Twoim komentarzu widać, że nie jest ze mną tak źle i potrafię wykrzesać z Konrada "to coś", co sprawia, że miękną kolana :P A że Konrad swoje za uszami ma... Ech, no taka już jego natura. Aleks przy nim jest czysty jak łza :D

      Oj, no... Nie wyprzedzajmy faktów z tym byciem razem ;) Również Pozdrawiam! <3

      Usuń
  7. Jak ten Konrad mnie maltretuje. Bo już jestem przekonana, że on jest zły, że Hania pewnie lepiej, by zrobiła, odpuszczając sobie, ale w ostatniej chwili uznaję, że przecież wcale tak nie musi być. Bo to wszystko przez to, że mimo tej jego trochę irytującej strony, ma w sobie coś takiego, co nie pozwala człowiekowi go nie lubić czy życzyć mu źle. I tak jednocześnie chcesz w niego rzucić butem i się przytulić :D W sumie, nie dziwię się Hani, że biedna przeżywa takie rozstroje emocjonalne. Chociaż akurat w tym rozdziale była bardzo dzielna. Chyba się wyrabia :D Bo Czarek powoli odchodzi w niepamięć, a i sprawa filmiku wydaje się być odrobinę „okrzepła” (dziwnie to określiłam, ale odnoszę mgliste wrażenie, że ten pierwszy szok i największe emocje się zmniejszyły, ustępując miejsca właśnie ot choćby zaciekawieniu). No i w związku z tym pojawia się szansa, że zostanie dłużej <3 (tak, tak, tak)
    I powoli zaczyna mi się wydawać, że na swój sposób zaczynają się do siebie przyzwyczajać. Może to trochę małe nadużycie w kwestii doboru określenia, ale naprawdę, kiedy wyciągam z pamięci ich pierwsze rozmowy, wydawały się być bardziej hmm… nerwowe (chociaż to może wyłącznie przez Hanię i jej kiepską kondycję psychiczną). Tak czy inaczej, dochodzi już do tego, że potrafią się przekomarzać i traktować względnie po ludzku :D
    Bardzo dobrze, że Konrad porozmawiał z nią tak otwarcie. Na Hanię to chyba jeden z najlepszych sposobów. W sumie może nawet byłby z niego niezły strateg bądź negocjator. Poradził sobie całkiem nieźle. Tylko tym „trollem” trochę namieszał, ale skoro to nie była negocjacja z terrorystą czy porywaczem, jedynie z Hanią, to wiele szkody nie wyrządził. Co najwyżej rozluźnił atmosferę :D
    I na moment pojawił się Emil :) On to ma autorytet, nawet Konrad dzwoni do niego, by upewnić się, co do słuszności swoich zamiarów :D
    Świetny rozdział. Uwielbiam te ich rozmowy, zwłaszcza, gdy tak jak teraz Hania stała się odrobinę bardziej stabilna pod względem emocjonalnym.
    Przepraszam, że dopiero teraz, ale jakoś tak, chociaż przeczytałam od razu, musiałam wyczekać dłuższą chwilkę spokoju, żeby dać radę się wypowiedzieć ;)
    Pozdrawiam <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spoko, ja mam ostatnio spore problemy z czytaniem i komentowaniem na bieżąco, nie będę wymagać od innych tego, czego nie wymagam od siebie :)

      Najpierw rzucić butem, później przytulić - wiesz co, genialne! To pasuje do Konrada, a właściwie do jego relacji z Hanką. Tylko że ona jest na razie na etapie tylko rzucania butem i wmawiania sobie, że przecież nigdy w życiu nie będzie przytulać Kondzia. Jednak z drugiej strony ona bardzo chce go przytulać, bo już wie, jakie jest to przyjemne. Opisałabym to tak metaforycznie, że Hanka zna już smak Konrada, zasmakowało jej, stąd mogą brać jej rozterki - ona przecież bardzo nie chce, ale w głębi serca chce bardzo mocno. A poza rozterkami, tak, była dzielna! Oby jak najdłużej :D

      Przyzwyczajenie to bardzo dobre słowo, sama bym tak określiła ich relacje. Konrad chyba trochę Hanię rozgryzł, a ona myśli raczej, że skoro zostanie tam tylko jeszcze kilka dni, to przeżyje, ale chce to przeżyć spokojnie. No i mimo wszystko Hania trochę odpoczęła, wydaje się, że poukładała sobie sprawę z Czarkiem, więc jej relacje z innymi są znacznie łatwiejsze.

      Porozmawiał z nią szczerze i jaki to przyniosło rezultat :D Myślę, że Konrad wyciągnie z tego wnioski, zapewne w przeciwieństwie do Hani, która będzie jak zawsze szła w zaparte, że Kondziu to całe zło świata (zaraz po Czarku, rzecz jasna). Ten troll... to przecież tak bardzo pasuje do niej, a Konrad chyba już nie wytrzymał napięcia, no przecież ile można, prawda? :P

      Emil w końcu głowa rodziny, haha. Tak serio, to myślę, że Konrad dzwonił do niego bardziej jak do przyjaciela, który zna całą sytuację i nie trzeba mu niczego specjalnie tłumaczyć.

      Cieszę się, że się podobało :) Również pozdrawiam! <3

      Usuń
  8. Dziwna zamiana ról, kiedy to Konrad płaszczy się przed Hanką. Nie żeby kiedykolwiek ona płaszczyła się przed nim, ale trzeba przyznać otwarcie, że szalenie podobał jej się i dzięki temu to on był tutaj numerem jeden. To musiało być niezbyt fajne, zobaczyć ten filmik. Ciekawi mnie, czy Kondziu opowie jej całą tę historię. Bo że ona zatrzyma to, co widziała, dla siebie, nie mam wątpliwości. Zresztą, miałaby podejść do kogoś i wyparować z tekstem "Wiesz, widziałam ostatni porno z udziałem Kondzia i jakiejś babeczki, chcesz zobaczyć?".
    Heh. Ładnie i zgrabnie jak zawsze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba jestem idiotką, bo nie zrozumiałam XD Że Konrad podobał się Hani, kiedy się przed nią płaszczył i dlatego miał nad nią pewnego rodzaju przewagę? W tej konkretnej sytuacji jakakolwiek przewaga wynikała raczej z tego, że Hanka nie chciała zdradzać, że widziała film, a nie dlatego, że Konrad jej się podoba.

      Konrad w ogóle nie jest chętny, żeby opowiadać komukolwiek o sobie. Gdyby nabrał zaufania do Hani, kto wie, ale widać, że jej jakoś specjalnie nie ufa, skoro poprosił ją o dyskrecję. Jakoś sobie nie mogę wyobrazić Hani, która wypowiada takie zdanie, chyba jest zbyt skryta, aby wypalić tak komuś prosto z mostu :P

      Usuń
  9. Wracam!
    Zostawiłam Ci mały "prezent" pod poprzednim rozdziałem. A propos motywacji... mission impossible :D Mam nadzieję, że chociaż na Ciebie to działa, bo ja jestem niereformowalna.
    Do rzeczy.
    Muszę przyznać, że sądziłam, że trochę trudno będzie wybrnąć Ci z tego całego zamieszania z filmem, ale najwyraźniej (czasem) jestem osobą małej wiary. Na szczęście. A już tak całkiem na poważnie, to cieszę się, że miła, żartobliwa rozmowa, w ich przypadku, wystarczyła. Że obyło się bez łez i dramatu. Takich ich lubię. Żartujących nawet z najbardziej patowych sytuacji. Swoją drogą, nie będę ukrywać, że spodziewałam się tego, że Konrad wpadnie na to, iż Hanka zajrzała tam gdzie nie trzeba (tak, tak - historia ostatnio przeglądanych plików:D). Oj, nie ma on do niej zaufania. Nie ma. Tak samo jak do siebie. Jakby nie patrzeć, to po coś trzyma ten film. "Ku przestrodze". Ten rozdział jeszcze bardziej utwierdził mnie w przekonaniu, że Konrad i Hanka, razem, mogliby stworzyć coś wartościowego. Potrafią ze sobą rozmawiać i śmiać się z siebie, a to już są pierwsze dwa kroki do sukcesu.
    Wybaczysz, że tak krótko?
    Obiecuję zrehabilitować się następnym razem (tym razem już bez takiej gigantycznej obsuwy czasowej).
    Pozdrawiam ciepło, usatysfakcjonowana bardzo dobrym rozdziałem, i lecę dalej :*

    OdpowiedzUsuń
  10. Puk, puk, można zapytać jak praca nad rozdziałem? :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za komentarz!

Jeśli nie chcesz się logować lub po prostu nie posiadasz konta, użyj opcji "Nazwa/adres URL"