Hanka
Szalenie uprzejmy konduktor pomógł mi z moją wielką walizką, kiedy wysiadałam we Wronkach. Pod pachą dzielnie dzierżyłam kartonowe białe pudełko, w którym znajdowały się ciasteczka na dzisiejsze urodziny Konrada. Gdy tylko wsiadłam w pociąg, przestałam czuć zdenerwowanie spowodowane wizytą siostry, a dopadło mnie podekscytowanie, którego sama nie potrafiłam przed sobą wytłumaczyć. Mimo nieprzyjemnego zachowania Sylwii odzyskałam dobry humor, jednocześnie siedząc jak na szpilkach, gdy mijałam kolejne stacje. Nie potrafiłam się skupić na książce, nie wsadziłam słuchawek do uszu, po prostu całą sobą przeżywałam tę podróż. Z radością stwierdziłam, że towarzyszyły mi jedynie pozytywne emocje, zupełnie odwrotnie, kiedy siedziałam w samochodzie obok Emila. Nie mogłam uwierzyć, że to było tak niedawno! Z drugiej strony wiele zdążyło się wydarzyć w krótkim czasie.
Szłam wzdłuż peronu, kiedy pociąg ruszył. Po chwili moim oczom ukazał się Misiek, sterczący na pierwszym peronie tuż obok remontowanego dworca. Z daleka zauważyłam, że się uśmiecha, odwdzięczyłam się tym samym – nie mogłam pomachać, ponieważ obie ręce miałam zajęte. Kiedy zeszłam już z drugiego peronu, zaczęłam przeklinać pod nosem spartańskie warunki panujące wokół – ogrodzenie i chodnik, który został pozbawiony płytek w kilku newralgicznych miejscach. Z pociągu nie wyszłam sama, przejście dla podróżnych było wąskie, a nikt nie chciał mi pomóc. Kiedy wreszcie znalazłam się przy Michale, głośno wypuściłam powietrze z płuc.
– Dobrze cię znowu widzieć – przywitałam się z nim, a on mnie lekko przytulił. – Dlaczego masz taką niemrawą minę? – zapytałam jeszcze, kiedy odebrał ode mnie różową walizkę i pociągnął ją za sobą.
– Nie wyspałem się.
Jego lakoniczna odpowiedź nieco mnie zaniepokoiła. Przez chwilę miałam nadzieję, że to tylko mój wymysł, ale kiedy podążyłam za Michałem, dostrzegłam Sarę stojącą obok czarnego samochodu. Uśmiechnęła się, tym razem ja mogłam pomachać, ale ograniczyłam się tylko do lekkiego uniesienia dłoni. Jezu, nigdy nie spodziewałam się, że będę w niej mieć kiedykolwiek przyjaciółkę – kiedy tylko ją zobaczyłam kilkanaście lat temu, zawsze myślałam, że jest moją konkurencją (swoją drogą w żadnym wypadku nie miałabym z nią szans), a teraz Sara była do mnie nastawiona bardzo pozytywnie. Aż zaczęłam się zastanawiać, co nagadałam jej po pijaku, kiedy kładła mnie do snu.
Nic jednak nie zaskoczyło mnie tak bardzo, jak widok chłopaka, który stał nieopodal Sary. Opierał się o drzwi auta. Wiedziałam, że go skądś znam, ale w pierwszym momencie nie potrafiłam skojarzyć twarzy z konkretną sytuacją bądź imieniem. Niestety on zauważył, że przyglądałam się przez dłuższą chwilę. Ściągnął okulary przeciwsłoneczne i zaczął mnie taksować swoim świdrującym spojrzeniem. Chyba się wystraszyłam. Nie wyglądał jak żaden z moich znajomych; jedyną wytatuowaną osobą, jaką znałam, był Konrad, ale Czyżewski nie eksponował swoich malunków. Poza tym nie znałam nikogo, od kogo na kilometr byłoby czuć taką nonszalancję. Kiedy podeszłam bliżej, poczułam również zapach wyjątkowo rześkich jak na faceta perfum.
– Wpakuję twoją walizkę do bagażnika – zaproponował Michał, ale nie zwróciłam na niego uwagi, bo wciąż wpatrywałam się w tego krótko ściętego, niewysokiego bruneta. – Haniu, to jest Kowal – powiedział wreszcie Misiek.
Koleś w kapturze, no jasne! Widziałam go przecież na zdjęciach.
– Ja jestem… – wyjęknęłam wreszcie, przenosząc mimowolnie wzrok na Sarę, wsiadającą do auta. To również jej miły uśmiech sprawił, że słowa przechodziły mi przez gardło z trudem.
– Hania. Wiem – oświadczył zuchwałym głosem, a ja natychmiast odnalazłam jego piwne oczy. Zaczęły piec mnie policzki, a po sekundzie również uszy. Cholera, jasna karnacja w tamtym momencie była przekleństwem. Starałam ukryć się za kaskadą moich włosów, ale nie sądziłam, aby moje zmieszanie umknęło jego uwadze.
– A ty masz imię? – rzuciłam nagle w stronę Kowala. Zaprezentował mi uśmiech numer pięć, po czym odparł w podobnym tonie:
– Oczywiście, że mam.
– Wsiadajcie. Teraz ja prowadzę! – krzyknął Misiek, po czym odzyskałam utraconą świadomość. W jednej chwili minęłam nowo poznanego chłopaka i zaczęłam pakować się do auta na tylne siedzenie.
– Przytrzymam ci to pudełko – zaproponowała Sara, ale ja mruknęłam tylko, że nie trzeba. W końcu nie oddałabym czegoś, co przygotowałam specjalnie dla Konrada.
– Twój pokój wciąż na ciebie czeka – powiedział Michał, kiedy już ruszaliśmy spod dworca. Zdążyliśmy minąć kilkanaście kasztanowców rosnących przy ulicy, zanim zorientowałam się, że mówi do mnie.
– Cieszę się – bąknęłam. Miałam ochotę zapytać o urodziny, ale jakoś nie potrafiłam ponownie się odezwać. Może nawet dobrze się stało, że zostałam zupełnie zignorowana przez chłopaków. Na szczęście w żadnym lusterku nie mogłam oglądać Kowala siedzącego na fotelu przede mną, podejrzewam, że gapiłabym się na niego, chociaż sama nie wiedziałam dlaczego. Już sama świadomość, że znajdował się tak blisko, przyprawiała mnie o pewien dyskomfort. Na zdjęciach wydawał się tajemniczy, a to pół minuty, które spędziliśmy, gapiąc się na siebie i udając rozmowę, nie spowodowało, że to wrażenie minęło.
– Coś pięknie pachnie. – Sara patrzyła na mnie. Uśmiechnęłam się nieśmiało.
– Upiekłam ciasteczka – szepnęłam konspiracyjnie. Zaczęłyśmy się cicho śmiać, to sprawiło, że napięcie ze mnie zeszło i potrafiłam się rozluźnić. Zaczęłyśmy rozmawiać, Sara mówiła coś o pracy, w każdym razie ta wymiana zdań nie miała większego znaczenia, ale przynajmniej nie siedziałam w samochodzie jak na szpilkach. Nawet przez chwilę pomyślałam, że osoba, którą kiedyś uważałam za wroga publicznego numer jeden, może być sympatyczna.
Gdy dotarliśmy na miejsce, zaparkowaliśmy pod hotelikiem, od razu dostrzegłam samochód Konrada. Był tam, był tak blisko! Bałam się rozejrzeć dookoła, nie chciałam, aby ktokolwiek zarejestrował, że to robię. Po chwili drzwi otworzyły się, zauważyłam, że od zewnątrz stał Kowal.
– Ojej, dziękuję! – roześmiałam się, wysiadając z auta. – Cóż za maniery, nie spodziewałam się – powiedziałam trochę teatralnie, ale wciąż z rozbawieniem.
– Nie? Ale dlaczego? – zapytał Kowal, czym zupełnie mnie zaskoczył. Zrzedła mi mina. Cholera, poznałam go dziesięć minut temu, w zasadzie w ogóle go nie znałam, dlaczego miałabym się po nim czegokolwiek spodziewać? – Spokojnie, droczę się z tobą – dodał łagodnym tonem.
– Okej, dżentelmenie – głośno westchnęłam – to może pomożesz mi z walizką?
– A który to twój pokój?
– Na piętrze, pierwszy od razu przy schodach – odpowiedziałam, wciąż się uśmiechając.
– Na pewno zapamiętam – oznajmił Kowal i posłał mi przydługie spojrzenie. Zrobił trzy kroki do bagażnika i rzeczywiście zajął się moim różowym bagażem. Patrzyłam, co robił. Dopiero po chwili zorientowałam się, że chyba ze mną flirtował.
– Plusujesz sobie u mnie – zauważyłam lekko.
– Nie daj się zwieść, Hania – wtrącił się Michał, wyraźnie zainteresowany poczynaniami Kowala. – W bagażniku jest też alkohol i to najbardziej go interesuje – zaśmiał się.
– Wypraszam sobie – zaprotestował Kowal wyraźnie rozbawiony. – Nie słuchaj Miśka – zwrócił się ponownie do mnie, po czym jednym szybkim ruchem wyciągnął walizkę tak, jakby nic nie ważyła i postawił ją przed sobą. – Dlaczego nie mógłbym bezinteresownie pomóc kobiecie?
– Bo nigdy tego nie robisz.
Głos Konrada Czyżewskiego spowodował, że zamarłam. Przez cały czas stałam w jednym miejscu, a teraz kiedy powinnam się odwrócić i przywitać z nim, sterczałam jak skamieniała. Jak zaklęta. Znowu rzucił na mnie pieprzony urok. Serce podeszło mi do gardła, na początku stanęło, później ruszyło z impetem; co sekundę umierałam, by ponownie wrócić do życia.
Nie wiem, jak długo to trwało, może tylko ułamek sekundy. Michał i Kowal nie spojrzeli na mnie w dziwny sposób, nie zrobiła tego również Sara, która zdążyła wysiąść z samochodu i zaczęła wypakowywać zakupy z bagażnika. Zauważyłabym, że oni dostrzegli nadmiar emocji malujący się na mojej twarzy. Tym razem miałam cholerne szczęście, a może po prostu potrafiłam już się kontrolować.
Odwróciłam się powoli, zanim ktokolwiek zechciał przerwać panującą ciszę. Konrad już stał jedynie krok ode mnie. Starałam się patrzeć na niego, nie pokazując żadnych zbędnych uczuć. Lepiej, gdybym je zostawiła, kiedy byłoby nam dane przebywać przez chwilę sam na sam, prawda? On natomiast nie musiał niczego udawać – jego opanowanie aż biło po oczach, wyglądał, jakby nic nie mogło wyprowadzić go z równowagi. Poczułam ucisk w żołądku. To, co zobaczyłam, wcale mi się nie podobało. Powinien przywitać mnie tym samym uśmiechem, którym żegnał mnie kilka dni temu na dworcu!
– Nie wyglądasz na zaskoczonego – pozwoliłam sobie zauważyć. – Michał się wygadał?
– Nie pisnął ani słówkiem, bo to lojalny przyjaciel – odparł chłodnym tembrem głosu, spoglądając znacząco na swojego brata. Łypnęłam okiem na Miśka, zamiast cieszyć się z takiego komplementu, jedynie przewrócił oczyma. – Domyśliłem się. – Konrad uśmiechnął się jednym kącikiem ust, będąc wyjątkowo zadowolonym z siebie. Kamień spadł mi z serca! Przede mną stał ten prawdziwy Konrad i nikt go nie podmienił. – Ty za to wyglądasz na nieco wystraszoną.
– Ja? Skądże – żachnęłam się, ale też trochę zawahałam, Czyżewski nie potrzebował już zbędnych słów, żeby utwierdzić się w swoim przekonaniu.
Czymś się denerwowałam – przypominało to tremę. Podświadomie czułam, że w ten wieczór odbędzie się jakiś teatrzyk. Mimo wszystko widziałam w głównych rolach mnie i Konrada, chociaż czując na plecach wzrok trzech osób, nie mogłam być pewna tego w stu procentach.
– To dla mnie? – zapytał nagle, przyglądając się pudełku, które prawie zgniotłam z nerwów. Mimowolnie na nie spojrzałam.
– Tak, dla ciebie – przytaknęłam. – Ale zrobiłam to z myślą, że podzielisz się ze wszystkimi.
Ostrożnie przejął ode mnie kartonik i otworzył, patrząc mi prosto w oczy. Kiedy zajrzał do środka, na jego twarzy pojawił się promienny uśmiech. Wyglądał cudownie, takiego chciałam oglądać go już zawsze. Rzadko Konrad Czyżewski był naprawdę zadowolony w taki prozaiczny, ludzki sposób. Zwykle towarzyszył mu cynizm wymalowany na twarzy.
Kiedy wreszcie ponownie spojrzał na mnie, tak bardzo żałowałam, że stoimy wśród ludzi. Czułam, że ktoś zabiera nam jedną z nielicznych chwil, która powinna należeć wyłącznie do nas. Nie dla mnie i dla niego osobno, ale to właśnie miało stanowić jedną z nielicznych wspólnych rzeczy.
– Jesteś urocza.
Zanim jego słowa zdążyły dobrze wybrzmieć w mojej głowie, Konrad minął mnie i podszedł bliżej reszty towarzystwa. Rzucił okiem na zawartość bagażnika, skinął głową, a później przywitał się z Sarą buziakiem w policzek. Widocznie to ognisko naprawdę było na tyle ważne, że Konrad mógł poświęcić mi jedynie krótką chwilę ze swojego życia. Czyli między nami nic się nie zmieniło? Nasze pożegnanie na dworcu było ważne jedynie dla mnie?
– Hej, zaprowadź mnie do twojego pokoju, bo za pierwszym razem mogę nie trafić – odezwał się do mnie Kowal, czym wyrwał mnie z chwilowego marazmu. Posłał mi filuterne spojrzenie, tym razem nie wywołało to we mnie żadnych pozytywnych emocji. – Tylko nie zabij mnie wzrokiem, piękna.
– Chodź, nie marudź.
Odwróciłam się na pięcie i ruszyłam żwawym krokiem w stronę wejścia do hoteliku. Przyszła mi do głowy myśl, żeby wieczorem upić się, chociaż ostatnim razem nie skończyło się to najlepiej. „Jesteś urocza” – serio, nie zasługiwałam na coś więcej? Nawet na całusa w policzek? Ten dzień powoli doprowadzał mnie do szału przez te ciągłe wahania nastrojów. Przecież od rana miałam wyśmienity humor, krzątając się po kuchni i piekąc te pieprzone ciasteczka. Widocznie dobre chwile nie trwają wiecznie, a moje oczekiwania nie znalazły odzwierciedlenia w rzeczywistości. Tak bardzo zawiodłam się na sobie – ponownie snułam w głowie plany, które przecież nie miały punktu zaczepienia w realnym życiu.
Dopiero gdy weszłam do hoteliku, zacisnęłam dłonie w pięści. Chciałam walić nimi o ścianę, dołączając do tego głowę – może wtedy wbiłabym do niej trochę rozumu. Kowal podążał wciąż za mną, zaczekałam na niego u podstawy schodów. Pozwoliłam mu podejść, zatrzymał się bardzo blisko mnie.
– Złość piękności szkodzi – powiedział z animuszem, prychnęłam mu prosto w twarz.
– Wcale nie jestem zła – odparłam ściszonym głosem, ruszając na górę.
– Zazdrosna na pewno. – Odwróciłam się jeszcze na moment. Poczułam, jak na twarz ponownie spływa zdradliwy rumieniec, chociaż nie byłam do końca pewna, czy to aby właśnie nie ta wściekłość go wywołała. – Nie zaprzeczaj.
– Nie znasz mnie, a oceniasz – warknęłam, po czym odchrząknęłam, bo miałam wrażenie, że głos mi drżał.
Szlag, Kowal chyba trafił w dziesiątkę, w końcu już raz musiałam się zmierzyć z zazdrością, kiedy w grę wchodził Konrad. Pamiętam, że nie znosiłam tego dobrze, po prostu najmniejsza rzecz potrafiła wywołać atak furii, w dodatku zachowywałam się podobnie do bezmózgiej ameby – logiczne myślenie raczej nie wchodziło w grę.
– Zatem jesteśmy kwita – wymamrotał pod nosem, jednak na tyle głośno, żebym usłyszała. Nie chciałam już się odwracać, wpadłam impetem do pokoju.
Od mojego wyjazdu nic się tutaj nie zmieniło. Usiadłam ciężko na łóżko, pogłaskałam miękki koc, którym je przykryłam i przez chwilę poczułam się bezpiecznie. Podświadomość podpowiadała, że to rzeczywiście moje miejsce. Kowal w końcu doczłapał się, stanął na środku i obdarzył mnie wesołym spojrzeniem. Wsadził ręce do kieszeni swoich ciemnych dżinsów i wbił we mnie swój wzrok. Przez chwilę odnosiłam wrażenie, że czeka na dalsze polecenia, gotowy paść mi do stóp, kiedy tylko o to poproszę.
– Przytulnie tutaj – ocenił, rozglądając się ostentacyjnie. – Pokoje na dole nie są tak ładnie urządzone. Poza tym ten jest blisko Konrada, prawda?
– Możesz zostawić walizkę, chciałabym się rozpakować – oświadczyłam nieprzyjemnie. – Jestem trochę zmęczona – dopowiedziałam już łagodniejszym tonem. – Być może zauważyłeś właśnie to, a nie tę domniemaną zazdrość.
– A zrobiłaś na mnie takie dobre pierwsze wrażenie – zaśmiał się bezgłośnie. – Dobrze – klasnął w dłonie – gdybyś jednak mnie potrzebowała, wystarczy zapukać w rynnę – zażartował i się wyszczerzył. Po chwili dostrzegł, że z naszej dwójki jedynie jemu było do śmiechu. – To jak?
– Okej. – Wzruszyłam ramionami.
Kowal wychodził z pokoju z miną zbitego psa. Nie wiedziałam, o co mu dokładnie chodziło. Uśmiechnęłam się delikatnie, kiedy zostawił mnie samą, mimo wszystko swoim zachowaniem próbował poprawić mi humor, a przede wszystkim nawiązać jakiś kontakt. W tamtym momencie myślałam poważnie o upiciu się, przynajmniej nie miałabym problemu z rozmawianiem jak człowiek z innymi ludźmi. Zauważyłam, że ostatnio sprawiało mi to niemałą trudność, co stało się wręcz męczące nie tylko dla mnie, ale również dla otoczenia.
Wypakowałam z walizki najważniejsze rzeczy. Uznałam, że będzie lepiej, jeśli zejdę na dół i odszukam kogokolwiek, nie powinnam siedzieć w pokoju, bo to nie świadczyło o mnie dobrze. Spięłam włosy w luźnego koka i wyszłam. Na korytarzu nikogo nie spotkałam, uznałam więc, że zajrzę do kuchni. Tuż przed wejściem usłyszałam swoje imię, co kazało mi się zatrzymać. Może to był tylko przypadek, a może rzeczywiście ktoś o mnie rozmawiał.
– A Hania? – To był Kowal. Zamieniłam się w słuch.
– Co z nią? – Tym razem odezwał się Misiek. Stanęłam na tyle blisko, że wszystko dobrze słyszałam, ale tak, aby nie zorientowali się, że czaiłam się na korytarzu.
– Tak po prostu o nią pytam – odparł beztrosko mój nowo poznany kolega. Stwierdziłam, że nikt nie pytałby o mnie „tak po prostu”. – Nie powinienem?
– Hania to moja przyjaciółka.
– Serio? – zaśmiał się Kowal.
– Serio – odpowiedział Michał z naciskiem. Uśmiechnęłam się lekko, on zawsze się denerwował, kiedy ktoś próbował mu wmówić, że nasza przyjaźń to tylko ściema. Po tylu latach ja traktowałam Miśka jak członka rodziny, nie wyobrażałam sobie, żeby mogło być między nami coś więcej. – Zaprosiliśmy ją do Pożarowa, tyle – skwitował.
– Ach, okej – mruknął po chwili Kowal. – Myślałem, że może łączy ją coś z Konradem. W końcu zjawia się tutaj w dniu jego urodzin – zaczął sugerować.
Michał przez moment milczał, co bardzo mnie zdziwiło. Zacisnęłam zęby. Przecież powinien zaprzeczyć, że nie miałam nic wspólnego z jego bratem! Zamiast tego dotarł do mnie dźwięk przydługiego westchnięcia.
– Też tak przez pewien czas myślałem – odpowiedział, a ja otworzyłam buzię, usilnie starając się, aby nie wydostał się z niej żaden jęk. – Po ostatniej nocy jednak zmieniłem zdanie, bo mój brat ani trochę na nią nie zasługuje.
– Przesadzasz – dodał Kowal nieco lekceważąco, co stanowiło ogromny kontrast do poważnie brzmiącego Michała. – Nie myśl czasami, że Olę i Konrada łączy jakieś głębsze uczucie. To już dawno się wypaliło, została im tylko dobra znajomość i może sentyment. A seks? Daj spokój, twój brat jest dorosły, może sypiać, z kim zechce. Zresztą ona też. Może po prostu przyjechała za potrzebą.
Ola?
Konrad sypia z Olą?
Nie do końca rozumiałam sens tej rozmowy. Wszystkie informacje połączyłam w jedną spójną całość, dopiero gdy dostrzegłam kątem oka, że niedaleko mnie otwierają się drzwi do jednego z pokoi. Oderwałam się od ściany, chciałam zachować pozory – miało wyglądać, że wciąż zmierzam do kuchni, a nie stoję w miejscu i w dodatku podsłuchuję własnego przyjaciela. Właśnie – przecież zawsze mogłam liczyć na jego lojalność, Konrad również. Pomyślałam, że to ja ze starszym Czyżewskim stawiamy Michała w niekomfortowej sytuacji.
Ola nie spodziewała się mnie w takim samym stopniu jak ja jej. Zamrugałam szybko oczyma, wszystko wskazywało na to, że nie miałam omamów. Znowu poczułam się gorsza od innej kobiety. Ola wyglądała zbyt dobrze w jasnej, zwiewnej koszuli oraz dżinsowych szortach odsłaniających jej zgrabne nogi. Włosy puściła wolno, falowały lekko w okolicy szyi i opadały delikatnie na ramiona. W bezkształtnych haremkach i koszulce na ramiączkach z Atomówkami wyglądałam jak jej młodsza, niedorozwinięta siostra.
– Hania – zawahała się. – Cześć. Nie poznałam cię. – Uśmiechnęła się nieszczerze. – Nie wiedziałam, że wpadniesz.
– Ja się ciebie również nie spodziewałam – odpowiedziałam przez ściśnięte gardło.
– Konrad mówił, że wyjechałaś w zeszłym tygodniu.
Rozmawiali o mnie. Poczułam gorycz w ustach.
Ola podeszła bliżej, ja wciąż stałam w miejscu, w dodatku z rękoma schowanymi w kieszeniach. Nie wiedziałam, co powinnam z dłońmi zrobić, nawet jeśli wyglądałam gburowato i niegrzecznie.
– Tak, ale wróciłam – podkreśliłam.
– Tylko na urodziny? – zapytała, a w jej głosie usłyszałam nadzieję, że przytaknę.
Czy według niej byłam aż tak nieproszonym gościem? Nie wiedziałam, co ona o mnie myśli. Nie zapowiadało się, aby zaczęła mi okazywać przyjaźń jak w przypadku Sary. Z Olą właściwie nigdy nie rozmawiałam, widziałyśmy się raz – w ten cholerny listopadowy wieczór. Nie wiem, jakie miała zdanie na temat dziewczyn całujących się z cudzymi chłopakami, bo dla niej mogłam być tylko kimś takim. W końcu Konrad miał wtedy dziewczynę – oczywiście ona była jego dziewczyną, która razem z Miśkiem przyłapała nas w dosyć jednoznacznej sytuacji. Samego pocałunku nie widziała, ale na pewno się wszystkiego domyśliła.
– Nie, przyjechałam na dłużej – odpowiedziałam wreszcie. – W zasadzie na całe wakacje.
– O! O tym Konrad nie wspominał w ogóle – zdumiała się. Popatrzyła na mnie wyjątkowo protekcjonalnie. Jeśli powinnam tego dnia kogoś zabić wzrokiem, to tylko Olę!
– Nie jestem gościem Konrada – odparłam z goryczą. W innym przypadku przespałby się ze mną już pierwszej nocy, dodałam w myślach.
Nie wiem, jak skończyłaby się nasza wymiana zdań, gdyby nagle z kuchni nie wyszedł Michał. Stanął jak wryty. Obie spojrzałyśmy na niego, on zacisnął usta, po czym wydobył z siebie nieartykułowany dźwięk, a na koniec mruknął:
– W sumie mam prośbę, Hania. Może zajmiemy się jedzeniem na wieczór, mimo wszystko musimy coś jeść – oświadczył.
– Jasne – zgodziłam się natychmiast, ciesząc się, że będę mogła spożytkować czas w dosyć przyjemny sposób. Oczywiście pomyślałam, że skoro to ognisko, to wystarczą nam kiełbaski i pieczone ziemniaki, ale czmychnięcie do kuchni było lepsze, niż dalsze wpatrywanie się w Olę. Niestety ona również zmierzała do kuchni, ale tam przynajmniej towarzyszyli nam Misiek i Kowal.
– Michał powiedział, że zrobisz dla mnie coś dobrego – powiedział ten drugi, kiedy stanęłam przy lodówce i zastanawiałam się, za co właściwie powinnam się zabrać.
– Przyprawię ci kiełbasę? – zapytałam przekornie, on zaśmiał się szczerze. Może zabrzmiałam dwuznacznie i skojarzył sobie to tak, jak nie powinien? Zauważyłam, że mój przyjaciel również się delikatnie uśmiechnął.
– Coś wegańskiego, poproszę – oświadczył, a ja zrobiłam wielkie oczy. – Jeśli mnie nie nakarmisz, będę chodził cały wieczór głodny.
On chyba cały czas ze mną flirtował. Może nie słyszałam tego w jego głosie, ale widziałam to w piwnych oczach. I chociaż to było bardzo zaskakujące, bo poznaliśmy się tego dnia, to nagle zaczęło mnie to cieszyć. Powiedziałam sobie, że każdy inny dzień spędzę w Pożarowie przez Czarka, ale dziś przyjechałam tylko dla Konrada. Tylko gdzie on się podziewał? Nawet nie zainteresował się mną specjalnie. Może powinnam znaleźć sobie na dziś inny powód?
– Spokojnie, możesz na mnie liczyć – odpowiedziałam i usiadłam przy stole obok Kowala. – Tylko musisz mi trochę podpowiedzieć, bo kuchnia wegańska nie jest moją specjalnością.
Podparłam brodę o łokieć i uśmiechnęłam się pięknie. W zasadzie zupełnie zapomniałam, że w kuchni znajdował się jeszcze ktokolwiek inny. Ta chwila mogła trwać bardzo długo, szczególnie że zaczęłam rozmawiać z Kowalem na poziomie, na którym on tego chciał od samego początku. Nie zawracałam sobie głowy tym, co on knuje, domyślałam się jedynie, że zauważył, jak patrzyłam na niego na dworcu. Tak bardzo skupiłam się na skojarzeniu jego twarzy z imieniem, że zupełnie zapomniałam, aby nie gapić się z otwartą buzią. Poza tym zrobił na mnie naprawdę niezwykłe wrażenie.
Mogliśmy siedzieć tak i wpatrywać się w siebie w nieskończoność, gdyby nie kolejne osoby, które zjawiły się w kuchni. Sara i Konrad zaszczycili nas wreszcie swoją obecnością.
– Gdybyś kiedyś chciała pojeździć, możesz wpaść w każdej chwili. – Konrad kontynuował rozmowę z brunetką. Przeniosłam na niego wzrok. Żołądek ścisnął się ponownie. Cholerny dupek.
– Ech, w każdej chwili to chyba nie – zaśmiała się Sara. On chyba już jej nie słuchał, bo zaczął taksować mnie i Kowala wzrokiem. Może wgapiałam się w Czyżewskiego, ale on nie mógł nie zauważyć, że siedzę skierowana w stronę jego kolegi.
– Pomóżcie mi z drewnem, jeśli chcecie mieć ognisko – zwrócił się do chłopaków, którzy niechętnie ruszyli się ze swoich miejsc. W głosie Konrada wybrzmiała wyraźna nuta niezadowolenia, to samo malowało się na twarzy. Ola z Sarą przysiadły się do stołu, natomiast Kowal niechętnie podniósł się z krzesła. Zanim odszedł, chwyciłam go za nadgarstek. Zerknął na mnie zdezorientowany. Pomiędzy naszymi ciałami przeszedł prąd.
– Pukanie w rynnę aktualne? – zapytałam. Kowal odpowiedział mi szerokim uśmiechem. Poczułam cholerną satysfakcję, kiedy kątem oka dostrzegłam, że Konrad nam się przygląda z grymasem wściekłości na ustach.
– Wystarczy zapukać – zaśmiał się, ale zgromiony wzrokiem przez Czyżewskiego ruszył za nim do wyjścia.
Zerknęłam z nadzieją na Sarę.
– To może kawy? – zagaiła, a ja odetchnęłam z ulgą. Wieczór zbliżał się wielkimi krokami, ale szykowała się długa noc, więc przystanęłam na tę propozycję.
– To ja wstawię wodę.
Prawie godzinę krzątałyśmy się po kuchni, a ja wtedy poczułam się odrobinę lepiej. Przestało mi przeszkadzać, że zostałam sama z Sarą i, o zgrozo!, Olą. O dziwo przez ten cały czas nie rzuciłyśmy się sobie do gardeł, nie wbiłyśmy paznokci w aorty ani nie wyrywałyśmy włosów. Żadnej z nas nie stała się krzywda, nawet kiedy Ola zaproponowała pomoc przy przygotowaniu sałatki. Może to i lepiej, że każda z nas czymś się zajęła, bo zawiązała się jakaś rozmowa. Dokładniej na temat jedzenia. To trochę tak jak o pogodzie, tyle że z nożami w dłoniach.
Wszystko byłoby normalne, gdyby nie kolejne absurdalne uczucie. Fakt, że obie moje towarzyszki były w przeszłości dziewczynami Konrada, nie dawał mi spokoju. Kiedyś zazdrościłam Sarze, że może mieć Konrada, obserwowałam ich ukradkiem, gdy przebywali razem, rozmawiali, uśmiechali się do siebie, patrzyłam, jak ona chwyta go za dłoń, a ich nastoletnia miłość kwitnie. Później czułam coś podobnego w stosunku do Oli, chociaż w tym przypadku musiałam sobie wszystko wyobrazić, bo wcześniej widziałam ją tylko raz w życiu i to przez niezbyt długą (i nieprzyjemną) chwilę. Oczywiście moje wyobrażenia były daleko idące, w końcu nie myślałam o tym, że spacerują w parku ze splecionymi palcami, ale przed oczami miałam sceny, jak to Konrad rozbiera Olę i razem lądują w łóżku.
Dziś przebywając z nimi w jednym pomieszczeniu, również towarzyszyło mi to uczucie – one stanowiły część historii Konrada i w pewien sposób wpisały się w jego życie. Zazdrościłam im przeszłości, nawet nie spodziewając się, że kiedyś urodzi się we mnie takie uczucie.
Hanna-męczennica znalazła sobie kolejny powód do zmartwień, nie ma co. Jakaś część mnie śmiała się w duchu, powtarzając, że Hanna jest idiotką, natomiast mniejsza, ta bardziej ukryta cząstka, łkała cichutko, stukając malutkim młoteczkiem w serce, by to mogło się potłuc. Nie potrafiłam nic zaradzić na to, że wciąż byłam zakochana w wyobrażeniu o Konradzie, a każde odstępstwo od mojej wizji prowadziło do kolejnego uderzenia młoteczkiem. W moich oczach widziałam Czyżewskiego jako samotnego, wrażliwego mężczyznę, romantyka szukającego prawdziwej miłości.
Samotny? Wrażliwy? Romantyk? Miłość? Żyłam w innym świecie.
– Zostaniesz teraz w Pożarowie na dłużej? – zapytała Sara, kiedy temat żarcia został wyczerpany. Rozbawiła mnie tym, że kiedy krojąc cebulę, płakała i śmiała się jednocześnie, a teraz zainteresowała się czymś, na co nie potrafiłam reagować bez emocji. Z drugiej strony trochę się ucieszyłam, bo ile można rozmawiać o sałacie i serze, ale kiedy poczułam na karku lodowaty wzrok Oli, siedzącej już od dłuższej chwili przy stole i popijającej sok pomidorowy, zmieniłam zdanie – temat powinien być neutralny. Z łatwością mogłam sobie wyobrazić, że soczek pity przez blondynkę, to krwawa Mary, bo to bardzo do niej pasowało. Wiedziałam, że ta zimna jak lód osoba nie chciała ponownie usłyszeć, że…
– Zostanę tutaj do końca wakacji.
…w dodatku z moich ust. Skąd to wiedziałam? Może intuicja?
Starając się zupełnie zignorować obecność Olki, uśmiechnęłam się blado do Sary i starałam się skupić na naszej rozmowie. Zapewne chętnie dodałaby, że zobaczymy się tego lata nie jeden raz (w końcu ona miała błogosławieństwo Konrada), ale naszą uwagę skradł Misiek, który wpadł z impetem do kuchni. Speszył się trochę, orientując, że trafił chyba na jakiś szabat czarownic. Sara ze swoją burzą brązowych loków, Ola z nienawiścią wypisaną na twarzy i ja, czująca ciągłe rozczarowanie wobec całego świata, bardzo pasowałyśmy właśnie na wiedźmy. Na jego miejscu uciekłabym, gdzie pieprz rośnie.
– Pali się – powiedział z szerokim uśmiechem przyklejonym na twarzy. Tak, od razu pomyślałam, że spalą nas na stosie zaraz po tym, jak wbiją kołek w serce i ogolą na łyso. Michał podszedł do lodówki i wyjął dwie butelki wódki. Jedną chwycił pod pachę, drugą wdzięcznie dzierżył w dłoni. Przyjrzał się etykietce i mruknął: – Na jak długo to starczy?
– Wolę swoje wino – westchnęła Sara, kiedy Michał przeniósł na nią pytający wzrok.
– Ja coś lżejszego – jęknęłam, przypominając sobie wieczór, który spędziłam w towarzystwie Monopolu i ognistej wody. Na twarzach moich towarzyszy pojawił się podobny, znaczący wyraz twarzy. No tak, w końcu oni pamiętali, co się wtedy działo znacznie lepiej ode mnie. Dobrze, że żadne z nich nie polazło wtedy za mną i Konradem, bo nie byłam dumna z tego, co Czyżewski ode mnie usłyszał. Chociaż musiałam przyznać – większość słów powiedziałam szczerze, a wyrzucenie tego z siebie przyniosło mi ulgę.
Michał jeszcze zerknął na Olkę, ściskającą w dłoniach szklankę z pomidorowym sokiem. Na próżno szukał w jej niebieskich oczach nadziei, ba, trudno było w nich szukać jakiegokolwiek przychylnego uczucia.
– Z lekami nie mogę – oświadczyła chłodnym głosem.
Jej odpowiedź zapewne zdziwiła nas wszystkich. Mnie na pewno. Zaczęłam Oli nawet współczuć, w końcu z założenia alkohol miał być główną atrakcją. Impreza, no nie? Dobrze ci tak, pomyślałam po chwili. Widocznie ta część mnie, która pałała nienawiścią do tej dziewczyny, krzyczała w głowie bardzo głośno. Ona nie dała mi odczuć, że mnie lubi, nie było na to nawet cienia szansy, więc uznałam, że nie muszę przed sobą ukrywać braku podobnych odczuć w stosunku do niej. Podejrzewałam jednak, że w oczach Oli wyglądałam po prostu na zahukaną dziewczynkę. Biorąc jednak pod uwagę wydarzenia z mojego ostatniego, niedawnego pobytu w Pożarowie, na pewno nie pomyliłaby się w tym osądzie.
Misiek chwilę przyglądał się blondynce, nie wiedząc, co powiedzieć. Ola nie drgnęła, wyglądała na odciętą od rzeczywistości. Po chwili Michał bezradnie wzruszył ramionami, zaczął szukać szklanek, wyciągnął jeszcze sok z lodówki. Przez tę chwilę, gdy przebywał z nami w kuchni, zauważyłam, że miał trochę lepszy humor, niż kiedy witał się ze mną na dworcu. Może wyczuwał atmosferę, której ja zupełnie nie zauważałam. A może już coś łyknął na zewnątrz, chociaż wyczułabym to po jego zachowaniu i spojrzeniu. Dla mnie niestety nie było innego wyjścia, więc planowałam wypić odpowiednią ilość wina od Sary – taką, żeby się zbyt szybko nie upić, ale móc się zrelaksować i rozluźnić.
– Zostaw to na razie – powiedział Misiek, kiedy to, niewiele myśląc, chwyciłam półmisek z kiełbaskami i chciałam ruszyć na zewnątrz. Byłam święcie przekonana, że zaczynamy. – Nie pali się – dodał, po czym uśmiechnął się głupkowato. – Znaczy pali się, ale nie z tym. Chyba że jesteś już głodna – zakończył, śmiejąc się, po czym wyszedł z kuchni.
Czy byłam głodna? Tak. Problem jednak polegał na tym, że to, co włożyłabym do ust, nie chciałoby przejść przez przełyk. Tym bardziej potrzebowałam czegoś na rozluźnienie. Sara wyciągnęła z lodówki wino, jakby czytała mi w myślach. Bez większego namysłu przejęłam od niej butelkę i skupiłam się na etykiecie. Czerwone, półsłodkie, powiedziałabym, że idealne.
Ola w tym czasie bez słowa wstała i wyszła z kuchni. Sara cały czas stała przy mnie, przysunęła się bliżej, a niesforny pukiel brązowych loków ułożył się delikatnie na moim ramieniu. Wymieniłyśmy porozumiewawcze spojrzenia. Chciałam powiedzieć coś niemiłego na temat lodowej księżniczki, bo denerwował mnie sam jej widok. Widocznie Sara miała podobne odczucia, bo po chwili ciszy, mruknęła mi do ucha:
– A tej co jest?
Nie minęła sekunda, kiedy obie ryknęłyśmy śmiechem. Myślałam, że tylko ja widziałam powody, aby nie lubić Oli, ale najwidoczniej się myliłam i już samo towarzystwo blond-księżniczki było trudne do zniesienia również dla Sary. Dlatego nie przejęłam się faktem, że Ola pewnie jeszcze szła korytarzem i mogły do niej dotrzeć odgłosy naszej radości. W takim momencie na pewno by pomyślała, że śmiejemy się z jej powodu.
– Nie przejmujmy się tym – zaproponowałam, ale na mojej twarzy musiał wymalować się grymas sugerujący coś zgoła innego. Sara lekko przytrzymała mnie za nadgarstek. – Okej, stresuje mnie jej obecność – przyznałam w końcu. – Patrzy na mnie w taki dziwny sposób.
– To chyba taki typ – zawyrokowała Sara z westchnieniem. Obie przeniosłyśmy wzrok na wciąż trzymanej przeze mnie butelce wina. – Co powiesz na to, żeby otworzyć je już teraz?
Oczywiście nie protestowałam. Wiedziałyśmy, że kieliszki w tej sytuacji odpadają – trudno byłoby elegancko trzymać je, siedząc przy ognisku i nie wylać na ziemię albo, co gorsza, oblać siebie, więc wyjęłam z górnej szafki duże szklanki, które Sara napełniła do połowy ich wysokości. Było to na pewno więcej niż standardowy kieliszek. Nie przejmowałam się tym zupełnie, tylko z przedwczesną rozkoszą wzięłam pierwszy, dosyć spory łyk. Samo wino było trochę za zimne, nie poczułam też przyjemnego ciepła rozpływającego się po ciele, ponieważ temperatura otoczenia była i tak już dosyć wysoka.
– Lepiej? – usłyszałam Sarę, ale żeby się przekonać, czy miała rację, musiałam wziąć jeszcze jeden łyk. Nie różnił się niczym od poprzedniego, w dodatku boleśnie schłodził mi podniebienie.
– Lepiej – odparłam, ale otarłam się o drobne kłamstwo, bo nie poczułam żadnej różnicy w swoim samopoczuciu. Dziewczynie na pewno nie chodziło o to, czy wino zaczęło działać, bo to przecież niemożliwe po kilkunastu sekundach. Zerknęłam na nią niepewnie, wpatrywała się we mnie z delikatnym uśmiechem na twarzy. – Cóż, nie wiem – jęknęłam cicho.
– Na pewno gryzie cię tylko Ola? – zapytała prosto z mostu. Zamrugałam kilkukrotnie. Jej bezpośredniość zbiła mnie z tropu. Biłam się z myślami, czy potwierdzić, bo jeśli zaczęłaby drążyć, na pewno w końcu wypłynąłby temat Konrada, a o nim nie zamierzałam rozmawiać z Sarą z wiadomych powodów. – Jeśli nie chcesz mówić, nie zmuszam cię – dodała niepewnie, kiedy dostrzegła moją reakcję i zmieszanie.
– W porządku – przerwałam jej, starając się zebrać myśli. Postanowiłam odpowiedzieć nieco wymijająco, nie zdradzając się z większością uczuć, które mi towarzyszyły, szczególnie jeśli chodziło o Czyżewskiego. Swoją drogą nie chciałam też wspominać o Czarku, jego imię z trudem przeszłoby mi przez gardło. – Dużo się działo ostatnio i – zawahałam się – jeszcze nie doszłam do siebie.
Sara odłożyła swoją szklankę i wyciągnęła do mnie ręce. Przytuliła mnie mocno, co było dla mnie zupełnym zaskoczeniem, w ogóle nie spodziewałam się takiej reakcji z jej strony. Moment skrępowania minął bardzo szybko, oparłam głowę o jej ramię.
– Gdybyś…
– Ale nie dziś – weszłam jej w słowo ponownie.
Kolejna gonitwa myśli ruszyła jak lawina. Szczerze powiedziawszy, nie wyobrażałam sobie, abym zwierzała się Sarze, jednak doceniałam sam fakt, że była chętna do pomocy. Nie mogłam złościć się na ludzi, że starali się o mnie zadbać. Jednak z drugiej strony Joanna też pragnęła mi pomóc, ale ja sama nie wiedziałam, czy chcę z takiego wsparcia skorzystać. Nie potrzebowałam słów i gestów, które jedynie miały mnie uspokoić, potrzebowałam jakiegoś mocnego wstrząsu, inaczej tylko usypiałam mój strach i nieprzyjemne wspomnienia.
Nie do końca wiedziałam, jak powinnam reagować w sytuacjach takich, jak ta z Sarą. Na wszystko było jeszcze za wcześnie. Nie potrafiłam zapomnieć o Czarku, a raczej o tym, jak mnie potraktował. Chociaż bardzo się starałam, to nie było możliwe. Odnosiłam wrażenie, że jedynie myśli o Konradzie potrafiły odpędzić negatywne uczucia związane z Cezarym. Swoją drogą było to zastępowanie nieprzyjemnych myśli o jednym mężczyźnie… drugim mężczyzną.
Na szczęście Sara nie kontynuowała tego tematu, tylko zaproponowała, abyśmy wyszły. Nie przejmowałyśmy się jedzeniem, wzięłyśmy tylko nasze szklanki zapełnione winem i ruszyłyśmy do wyjścia. Kiedy wychodziłam na świeże powietrze, wzięłam głęboki oddech.
Powietrze było ciężkie. Uświadomiłam sobie, że wciąż towarzyszy mi trema.
Zlot czarownic xD Hanka, Ola i Sara. Chyba brakuje jeszcze Sandry. Wrócę jak wszystko dogłębnie (jaaasne) przeanalizuję :)
OdpowiedzUsuńPS. Kowal jest wolny? Mogę pukać w rynnę? I dlaczego to brzmi dwuznacznie?
OMG, tylko czekać, która pierwsza zacznie ryczeć XD Może to nawet lepiej, że nie będzie Sandry, bo ta "fantastyczna" czwórka mogłaby skraść przedstawienie solenizantowi :P
UsuńTak, Kowal jest wolny, można pukać w rynnę do woli. Brzmi dwuznacznie? Zastanawiam się, czy przy nim cokolwiek brzmi jednoznacznie :D
Konrad najpierw zeszedł a później zszedł xD Tak na początek, zanim mi umknie. Były jeszcze jakieś literówki, ale nie chce mi się teraz tu kopiować (ewentualnie wypiszę w mailu). Chciałabym napisać coś sensownego, ale chyba niepotrzebnie tyle zwlekałam. Zaraz po przeczytaniu, na świeżo, miałam tyle do powiedzenia, a teraz wszystko wyparowało. Oczywiście Kowal był najważniejszą postacią w tym odcinku, przynajmniej dla mnie. Team Kowal 4ever <3 Jakoś ani szczególnie nie byłam zauroczona Emilem, ani Konradem, więcej fajnie, że będę mogła wreszcie powzdychać do jakiegoś męskiego bohatera na Różowej. Czuję, że ciężar akcji - nie wiem, co to znaczy :D - spocznie teraz na barkach Hanki. Dawniej wszystko jakby kręciło się dookoła Konrada i jego licznych (niech mu będzie) kobiet, teraz zaś Hania i Kowal mogą stworzyć ciekawy duet i przyciągną uwagę reszty. O ile Hania nie stchórzy i da się wciągnąć w grę. Rewelację o Oli i Konradzie przyjęła w miarę spokojnie, ale liczę na jakieś szok pourazowy. U niej, wiadomo, może się na różny sposób objawić.
UsuńMisiek vel ukryty tygrys, przyczajony smok, trochę mnie zastanawia. Stoi z boku biedaczyna, czy on przypadkiem nie wścieka się na Kondzia za to jak traktuje Hankę, bo wie, że sam mógłby być na jego miejscu?
Ależ mi wstyd, że takie nie wiadomo co wyszło. Następnym razem napiszę na gorąco, zaraz jak skończę czytać. Najwyżej będzie nieskładnie, ale na pewno będę miała więcej do przekazania.
Hania z Kondziem mieli balkon, a Hania z Kowalem rynnę. O, jejciu :D
Coś tam już poprawiłam, ale jak coś, to możesz słać na maila :P W każdym razie dzięki ;)
UsuńHaha, Kowal, to w takim razie mi miło, że pojawił się jakiś ulubieniec, chociaż nie wiem, czy akurat dobrze, że tyle osób go polubiło, bo później będzie marudzenie, że nie pojawia się w którymś rozdziale, czego naprawdę nie lubię XD Hania z Kowalem na pewno stworzy coś, co urozmaici akcję, to coś, czego jeszcze nie było w tym opowiadaniu i co (mam nadzieję) rzuci nowe światło na relacje, które powstały do tej pory. A co do reakcji Hanki na Olę, wydaje mi się, że Kowal tutaj działa dobrze na tę pierwszą i nie pozwoli jej reagować w sposób, w jaki Hania nas przyzwyczaiła. Większość emocji spadnie jednak na niego. Co nie znaczy, że echa Oli w głowie Hani nie będą się pojawiać ;)
Nie wiem, skąd biorą się sugestie, że Misiek mógłby czuć coś więcej do Hani. Ja sobie tego absolutnie nie wyobrażam i nie wiem, w którym momencie dałam do zrozumienia, że tak jest.
Ha, zarówno balkon jeszcze będzie, ale wcześniej na pewno będzie rynna ;)
Myślę, że nie potrzeba mówić zbyt wiele. Chcę więcej.
OdpowiedzUsuńBędę (nie)cierpliwie wyczekiwać dalszej części.
Będzie więcej - jak napiszę. Mam nadzieję, że w niedalekiej przyszłości :)
UsuńDziękuję i pozdrawiam!
Dawno nie komentowałam, ale ciągle czytam :D
OdpowiedzUsuńże rozdział przejściowy to bym nie powiedziała. Przyjechała Hanka, flirtuje z Kowalem, a Konrad jest zazdrosny, ale nie zdobędzie ( i pewnie nawet nie spróbuje zdobyć) przychylności Hanki, przez to że przespał się z Olą.Trzeba przyznać, że niewiele się tu działo, ale coś czuję, że to się niedługo zmieni :D
Pozdrawiam!
Przejściowy - bo niewiele się dzieje, można powiedzieć, że trochę wprowadzenie do kolejnego rozdziału (chyba).
UsuńCóż, układ sił nieco się zmienił, ale to też przez to, że pojawiły się nowe osoby. Trudno byłoby oczekiwać od Oli i Kowala, że będą się przyglądać, jak Hanka wzdycha do Konrada, a Konrad będzie się zastanawiał, jak ma się wobec niej zachować :D
Również pozdrawiam!
No i ja też tutaj dotarłam. Jak ja strasznie lubię mieć u Ciebie zaległości, bo mogę się nacieszyć Haneczką i Konradem w większej ilości w krótkim czasie! :) No, a skoro już nadrobiłam poprzednie dwa rozdziały, to śmiało mogę zostawić Ci komentarz. Mam też nadzieję, że za jakiś czas znów zjawisz się tu z nowym rozdziałem. O, nowy szablon też byłby mile widziany, lubię, jak zmieniacie swoje szablony na blogach:)
OdpowiedzUsuńNo cóż, nieco się rozczarowałam Konradem. Najwidoczniej spodziewałam się po niego rycerskości i tego typu rzeczy, ale w końcu Konrad to Konrad, nie jest ideałem i zachowuje się tak jak mu się podoba w danej chwili. Nie żebym miała coś przeciwko temu, że przespał się z Olą. W sumie cieszę się z takiej pikanterii, ale Ola jest ciężarna. Nosi dziecko innego, a on tak po prostu pod wpływem alkoholu zajrzał do jej sypialni i bach! Stało się. W każdym razie, cieszę się, że coś się tam komplikuje. Ciekawa jestem, jak Hania teraz poradzi sobie z Olą i faktem, że Konrad się z nią przespał. Żal mi jej okropnie, bo znów okazało się, że spodziewała się za wiele i znów dostała nieco po tyłku. Mam jednak nadzieję, że pobyt u rodziców sprawi, że weźmie się w garść i po prostu pozwoli sobie na dobrą zabawę. Kowal nadaję się do tego w sam raz, i wcale nie chodzi mi o seks, ale to, by po prostu mogła poznać innego fajnego faceta i z nim poflirtować. A Kowala lubię i to bardzo! Cieszę się, że go wprowadziłaś do opowiadania.Jest mega pozytywny! :)
I tradycyjnie trzymam za Hanię kciuki! <3
Pozdrawiam i życzę weny<3
Ja w ogóle nie lubię mieć zaległości na blogach, bo czytanie blogów nie wymaga ode mnie żadnego wysiłku, a zaległości świadczą o tym, że słabo zarządzam swoim czasem, nawet jeśli mogę przeczytać więcej tekstu, który mi się podoba. Noale... każdy lubi co innego :) A szablon może być zmieniany, byle nie sprawiał trudności przy czytaniu XD Ten szablon mi się nie znudził, ale wkurzają mnie czcionki, więc jak już mam je zmieniać, to już wolę wszystko.
UsuńKonrad i rycerskość? Zastanawiam się, w którym momencie dałam do zrozumienia, że można oczekiwać tej cechy :) Hm, Ola może nosi dziecko innego, ale… co z tego? ;> Ona stwierdziła, że nie może liczyć na tego kogoś, sama też nie widziała przeciwwskazań, żeby przespać się z Konradem, więc czyje to dziecko moim zdaniem w tym przypadku nie ma aż tak dużego znaczenia. Poza tym on jej do niczego nie zmuszał :P
Jak sobie poradzi Hania? Moim zdaniem powinna to olać, oczywiście trudno sobie odpuścić Konrada tak w ogóle, ale akurat na też chwilę to właśnie bym jej radziła. Poza tym jest też Kowal i Misiek, którzy na pewno chętnie by się nią zajęli. Misiek oczywiście po przyjacielsku, a Kowal... Nie o seks? Ale w sumie dlaczego nie? :D Nie mogę wiecznie wprowadzać negatywnych postaci, szczególnie że zwykle występują pod postacią byłych dziewczyn Konrada XD
Również pozdrawiam! :*
Ja też nie lubię, dlatego zawsze złoszczę się na siebie, że nie potrafię od razu przeczytać i skomentować. Tylko że właśnie jest kilka opowiadań, w zasadzie bardzo mało, które zostawiam sobie na potem, żeby spokojnie sobie poczytać więcej niż jeden rozdział:) Tak to sobie przynajmniej tłumaczę xD
UsuńNo właśnie nigdzie, ale łudziłam się, że może jednak... Gdzieś tam w duchu drzemie w nim jakiś dżentelmen. Ale Konrad raczej akurat tym nie zaskoczy, wiec chyba na dłuższą metę nie powinnam na nic więcej liczyć. Wróć. Hania nie powinna na nic więcej liczyć. No ja wiem, że nosi dziecko innego, ale sam fakt, że posiada to dziecko nie sprawił, że się powstrzymała. W sumie to jestem dziwna, ale też bałabym się o nie, ze względów właśnie zdrowotnych. Ale przynajmniej nie powiem, że to tylko Konrad naciskał i Ola niechętnie się zgodziła. A czy sprawa ojca dziecka się wyjaśni? Ciekawa jestem kto zbałamucił Olę :)
To chyba najlepsze rozwiązanie, przynajmniej biedna dziewczyna oszczędziłaby sobie sytuacja jak ta na podwórku i nikt nie gasiłby jej entuzjazmu. O, czyli jednak mogę zacierać sobie rączki na coś grubszego? :D Konrad lubi złe dziewczyny, chyba.
<3
Wydaje mi się, że jednak Konrad nie odkrył wszystkich swoich kart i mam nadzieję, że da się poznać jeszcze z jakiejś innej strony, czy akurat jako dżentelmen, hm, to pewnie nie. Jednak, jak już wielokrotnie wspominałam, ja jeszcze tego tekstu nie kończę, ba, będzie się jeszcze ciągnąć, więc może uda mi się zaskoczyć właśnie dzięki Konradowi.
UsuńCóż, moim zdaniem ciąża to nie jest choroba (chociaż nie wiem, sama nie przechodziłam XD), ja nie widzę przeciwwskazań, żeby Ola czy jakakolwiek inna kobieta siedziała zamknięta pod kloszem. Względy zdrowotne? To znaczy? Czy sprawa ojca się wyjaśni, tego jeszcze nie wiem, być może tak, ale na pewno nie w najbliższych rozdziałach, jeśli już, to pod koniec.
Nie wiem dokładnie, co masz na myśli, pisząc "coś grubszego", coś tak się szykuje, wieczór się jeszcze nie skończył, w zasadzie może się zadziać jeszcze wiele, ale oczywiście zdradzać nie będę :P A co to będzie, to dopiero się przekonacie. Czy Konrad lubi złe dziewczyny? Ja powiedziałabym na jego obronę, że on po prostu na takie trafia... ^^
Lubię Kowala. To mogę powiedzieć na starcie. Nie wiem, o co tu biega, bo w sumie lubię opiekuńczych facetów w stylu Emila, ale to była miłość od pierwszego wejrzenia. Kowal skradł na dworcu moje serce <3 Bo początkowo jeszcze nie byłam do niego przekonana, gdy przywiózł Olę, którą znielubiłam jeszcze bardziej za to chamstwo przy rozmowie z Hanką. Hania może być gościem w Pożarowie, kimkolwiek, a to nie zmieni faktu, że Ola się tam debilnie wprosiła, żądając pocieszenia i nic już nie przebije jej żałosności. Ot co! Ale do rzeczy. Kowala chyba polubiłam za te tatuaże, Konrad też ma, ale Kowal skojarzył mi się fizycznie z facetem, których wyglądowo preferuje :D Nie wspominałaś o tym oczywiście, ale skojarzyło mi się, że taki trochę rockmen z niego. Że nosi glany i czarne rurki. To może być bardzo nietrafne skojarzenie, ale skojarzyło mi się i dlatego go lubię. A Konrad niech trochę zazdrosny będzie, a co? Niech nie myśli sobie, że ta jego cyniczna gęba będzie gwiazdą 24/7 :D Konrada toleruje, bo wiem, że będzie z Hanią tak czy siak, ale gdybym mogła to najpierw dałabym ją Emilowi, a jeżeli już nie jemu, to od dzisiaj Kowalowi. :D Cieszę się, że wprowadziłaś ten wątek do Różowej. Powiem Ci, że nieźle to urozmaiciło opowiadanie i teraz strasznie się ekscytuje niewinnym romansem Hani i Kowala. Wiii, dzięki! <3 Kocham Cię za to!
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny i pozdrawiam!
PS: Jutro skończy się świat, bo komentuje bez zaległości!
Acha! I czekam na gify u bohaterów, bo chcę zobaczyć Kowala :D Więc proszę, wypowiedz wojnę internetowi w swoim domu i daj te gify :D Buziaczki :*
UsuńMogę Ci nawet pokazać tego gifa wcześniej, ni to mnie grzeje ni ziębi. Gify traktuję jako urozmaicenie, nie jako "wyznacznik wyglądu" bohaterów, więc jeśli chcesz zobaczyć Kowala proponuję po prostu użyć wyobraźni XD Jeśli wyobrażasz go sobie jako faceta w rurkach i glanach, to w zasadzie... co mi do tego? :D
UsuńKiedy czytam Twoje komentarze i dochodzę do fragmentu dotyczącego Oli, to naprawdę robi mi się jej żal. Surowo ją oceniasz. Być może potrafię zrozumieć motywy jej działania, a nie oceniam jej tylko jako osoby, która wyłącznie wprosiła się do Pożarowa. Ola jest bardziej gościem Konrada (może nie był zadowolony, kiedy ją zobaczył, ale zaakceptował jej towarzystwo), a Hania bardziej gościem Michała. Poza tym ja naprawdę uważam, że Ola ma prawo nie lubić Hani, nawet jeśli kilka lat wcześniej to Hania została wykorzystana przez Konrada. Chociaż nie ukrywam, że Ola jest negatywną postacią, to jako autorka staram się nie oceniać ich bardzo surowo.
Tak czy siak Konrad będzie z Hanią? Cóż, podobno happy end musi być, chociaż gdyby gdzieś po drodze coś poszłoby nie tak, to nie zawahałabym się zakończyć tego jakoś inaczej. Poza tym bardzo często się nad tym zastanawiam. Najpierw z tym, później z tym, na końcu Konrad? Oczywiście żartuję, ale to Ty masz bardzo złe zdanie o Oli XD Ale ciągle miałam pisać, że Hania wzdycha do Konrada? Nuda :P To jest tylko proste blogowe opko, muszę czasami czymś je urozmaicić :P
Również pozdrawiam! ;*
To urozmaicenie bardzo mi się podoba! :D Nie ma nic lepszego niż drugi facet zalecający się do kobiety, która podoba się pierwszemu ^^ Niby motyw stary jak świat, ale jakże lubiany!
UsuńTak oceniam Olę bardzo surowo i nie zamierzam zaprzeczać. Wydaje mi się, że na to wszystko ma wpływ nasze osobiste doświadczenia, to jak zostaliśmy wychowani, oraz jakie poglądy w życiu wyznajemy :) Ja zostałam wychowana tak, żeby nigdy nie okazywać słabości i nigdy nie dopraszać się niczyjej uwagi. Nawet jeżeli to cecha nie koniecznie pozytywna, moje wychowanie wpływa na mnie tak, że gdy widzę żebranie o czułość u drugiej osoby, automatycznie obieram to jako żałosne i złe :D Olę oceniam bardzo surowo, ale cenię jej obecność w tym opowiadaniu. Im dziwniejszy i bardziej budzący emocje w czytelniku bohater tym ciekawiej się czyta i bardziej wciąga powieść. Dlatego, jako postać Różowej, stawiam Oli wielkiego plusa :)
Buziaki :***
Moment! Jeszcze się nikt do nikogo nie zaleca. Jeszcze, ale nie bądźmy takie hop do przodu. Kto się będzie do kogo zalecał, to się okaże. A trójkąty? Cóż, w tym opowiadaniu akurat trójkątów jest całkiem sporo XD
UsuńJa nie zaprzeczam, że wychowanie czy doświadczenia mają wpływ na nas, bo mają, zresztą ja pisząc, bardzo często je wykorzystuję. Moje doświadczenia są takie, żeby nie oceniać ludzi po pozorach, a jeśli nie potrafimy kogoś zrozumieć, to nie upoważnia nas do tego, żeby kogoś oceniać, szczególnie że zwykle oceniamy bardzo krzywdząco. To bardzo trudne, nie zawsze wychodzi, ale spotkałam na swojej drodze osoby, które ktoś bardzo źle ocenił, ponieważ zupełnie nie znał tej osoby. Oczywiście możesz mieć swoje zdanie, po to jest możliwość komentowania, żeby wyrazić swoje zdanie, jednak momentami odnoszę wrażenie, że nie piszesz o bohaterce, którą ja wykreowałam, ale o kimś, kto tutaj zupełnie nie występuje. Cóż, widocznie jestem mniej krytyczna wobec swoich postaci XD
Wobec swoich postaci jesteśmy bardzo mało krytyczni. I wcale nie mówię o treści językowej czy fabule, bo do tego możemy mieć dużo zastrzeżeń, ale własnych bohaterów zazwyczaj się lubi :) A poza tym, kreując ich dokładnie wiemy kim są i jak mają się zachowywać. Dla czytelnika to zupełnie obce twory, poznajemy ich po zachowaniu, ale rzadko rozumiemy tak, jak rozumie ich sam twórca :)
UsuńAbsolutnie się zgadzam, że nie należy oceniać nikogo po pozorach, bo nasze oceny są krzywdzące. Sama wiem, że nikt nie rodzi się zły, a zachowanie często wynika z jakiś przyczyn. Ale jak widzisz, ja też idealna nie jestem, a może życie wpływa na mnie tak a nie inaczej. Potrafię być niesprawiedliwa i okrutna, nie zamierzam kreować się na lepszą niż jestem, bo nienawidzę hipokryzji. Prywatnie nie znam nikogo podobnego do Olki, nikogo kto by pocieszał się w seksie i żebrał o pogłaskanie, dlatego mylisz się w domyśle. Masz wrażenie, że piszę o kimś innym właśnie dlatego, że ty inaczej postrzegasz Olę niż ja. Ona jest twoja, ty ją stworzyłaś i ty ją rozumiesz. Ja nie. Dla mnie to tylko postać literacka, ciekawa jako element tworu, nieciekawa, gdyby była prawdziwa :) Możesz uważać, że jestem niesprawiedliwa, bo pewnie jestem, taka prawda. :D Ale chyba udostępniając własną twórczość, trzeba się spodziewać różnych reakcji.
Sama kiedyś miałam sytuacje, że stworzyłam bohaterkę, która wydawała mi się bardzo fajna i ciepła, a ludzie nienawidzili jej w całej powieści najbardziej. I cóż miałam zrobić? Trzeba uszanować święte prawo czytelnika :D
Buziaki :*
Ale jakiś reakcji powinnam się spodziewać, tworząc Olę? Że ktokolwiek ją polubi? Doskonale zdawałam sobie sprawę z tego, że jest w tym opowiadaniu postacią negatywną, ciekawą dla fabuły, ale takie zwykle są czarne charaktery. To właśnie zauważyłam czytając komentarze - nikt nie polubił Oli, prawie każdy potępił jej zachowanie. Mnie tylko uderzyły Twoje słowa, bo uważam są zbyt mocne. Żebrać o pogłaskanie - w którym momencie? Bo się do niego zbliżyła raz i drugi? Widzisz coś, czego nie ma? Mój tekst jest prosty jak budowa cepa i serio nie potrzebuje takiej nadinterpretacji. Ja piszę prosto, przez te kilka lat nauczyłam się pisać dosyć zrozumiale, ale widocznie jestem ślepa jak kura w nocy, że nie widzę żadnego żebrania. Chyba, że to była metafora. Bardzo nietrafna w takim razie. Nazwałabym to jedynie zabieganiem o uwagę. Swoją drogą, to jest coś, czego Hanka w momentami mogłaby jej pozazdrościć. Co do szukania pocieszenia w seksie, to akurat nie widzę tutaj nic w tym złego. Do tanga trzeba dwojga, mają do siebie zaufanie, a Ola do niczego Konrada nie zmuszała, więc jak dla mnie Konrad powinien być potępiony w dokładnie ten sam sposób. Gdyby któreś z nich tego nie chciało, do niczego by nie doszło. Widocznie jednak łatwiej zrzucić winę na kobietę, niż na głównego bohatera, który i tak na końcu będzie z Hania, więc można mu wybaczyć.
UsuńNie zgodzę się z tym, że swoje postacie zazwyczaj się lubi. Być może tak jest w Twoim przypadku, ale ja większości swoich bohaterów nie znoszę. I nie, nie zawsze dokładnie wiem, kim są moi bohaterowie, bo nie zawsze jestem w stanie przewidzieć, jak jakiś bohater zachowa się w konkretnej sytuacji. Nawet szalenie miły człowiek może w pewnym momencie wybuchnąć i, może to nie świadczy dobrze o moich tekstach (trudno), bardzo cenię sobie tę nieprzewidywalność. Wiele rzeczy wychodzi "w praniu", dlatego nie planuję wszystkiego bardzo dokładnie, sympatii do swoich własnych bohaterów również nie mogę przewidzieć. Dlatego zupełnie się z Twoją teorią nie zgodzę. Być może dotyczy ona jakichś dobrych pisarzy, ja sobie piszę na blogu prosty romans, serio.
Pozdrawiam!
wcięło mi komentarz, nie wierzę tak się rozpisałam:O no więc jeszcze raz...
OdpowiedzUsuńznalazłam kilka błędów, np. "...ale z drugiej strony byliśmy już za staŻy na głupie niespodzianki." - staRZy, "Pukanie rynnę aktualne?" - zjadłaś W :D i coś tam jeszcze było, ale teraz nie mogę tego znaleźć.:(
Co do treści, to tak jak moje poprzedniczki na początku Kowal nie przypadł mi do gustu, zwłaszcza kiedy przywiózł Olkę, ale właśnie dzięki temu rozdziałowi mogłam go lepiej poznać i polubić (rozdział wg mnie wcale nie jest przejściowy, no bo przecież wraca marnotrawna Hanka, poznaje Kowala i nawiązuje jakąś tam relację, (o dziwio!) dogaduje się z Sarą no i ostatecznie dowiaduje się, że jej Konrad wcale taki rycerski nie jest, spotyka Olkę... po prostu był niezbędny i w dodatku to przedsmak tego co się będzie działo już niedługo - mam nadzieję! (: ) Co do Konrada chętnie bym się nie wypowiedziała, bo musiałabym mu mocno pocisnąć... Tak samo jak Hanka się rozczarowałam, no bo.... "jesteś urocza", serio tylko na tyle go stać? :< ona mu piecze ciasteczka, a on nawet nie zapyta "jak się masz?" wgwrwgwgw...! już nie będę sie rozkręcać dalej na ten temat, bo to nie na moje nerwy! Powiem tylko, że świetnie ci wychodzi ten nonszalancki Konrad. W tym wszystkim najbardziej mi żal Miśka, który będzie musiał znosić ten cały teatrzyk wokół jego braciszka :D naprawdę, jestem jakaś inna bo z całej tej paczki w opowiadaniu to właśnie stojący gdzies tam na uboczu skromny i lojalny Michał najbardziej mnie rajcuje <3333 szkoda, że to on się Hanką nie zaopiekuje, ale widocznie przyjaźń damsko-męska istnieje i oni są tego przykładem :) chyba, że nas zaskoczysz tak jak ostatnio :DDD już nie mogę się doczekać całej tej szopki, zazdrosnego Konrada, mizdrzącego się Kowala do Hanki i na odwrót oraz zniesmaczonego Miśka, będzie, będzie się działo, będzie zabawa...! :D w dodatku 2 byłe na urodzinach... to sie nie może udać!
ps. nie zmieniaj szablonu, jest cudny i już się do niego przyzwyczaiłam *_*, czekam też na uzupełnienie zakładki bohaterów, jestem ciekawa twoich gifów :)
pozdrawiam ;**
Okej, już poprawiłam, dzięki!
UsuńRozdział wg mnie trochę przejściowy, bo większość z tych rzeczy, które wymieniłaś wydaje mi się oczywista, że nastąpią, ale przejściowe rozdziały też muszą być właśnie ze względu na to, żeby mieć "dobre wejście" w kolejne rozdziały. Haha, bo ja to zrobiłam specjalnie z Kowalem, żebyście mogły go poznać z perspektywy Hani. Dlatego poprzednio była więcej o Oli, która miesza w życiu Konrada, a teraz było więcej o Kowalu, który życie Hance... urozmaica XD
No cóż, Konrad jako typowy facet chyba nie potrafił docenić wysiłku, jaki Hanka włożyła w prezent dla niego. Myślę, że jeszcze pożałuje swojego zachowania, kiedy zrozumie, że może też dużo stracić. Obawiam się, że nie tylko Ciebie rajcuje Michał... sorki XD Także albo stworzycie fanklub, albo będzie zacięta rywalizacja o młodszego brata Konrada. Nie wiem, czy w zasadzie przyjaźń damsko-męska istnieje, jakoś sama nigdy specjalnie nie doświadczyła, bardziej postrzegam to jako "braterska" więź, taki przybrany brat, a z nim tak jakoś dziwnie się wiązać.
Autentycznie nie wiem, co Was tak rajcuje w tych gifach :O Również pozdrawiam! ;*
Jest jedna piosenka, która tak kompletnie kojarzy mi się z tym opowiadaniem, że to jest jakaś tragedia. Naprawdę. Zwłaszcza, że uwielbiam tą piosenkę, słucham jej co chwilę i sama się przed sobą muszą przyznać, że za każdym razem w głowie mam Konrada i Hankę, rozważając kiedy nowy rozdział. I z każdym kolejnym razem nie mogę się doczekać coraz bardziej! Sama już Konrada nie rozumiem. Niby nic, ale potem jednak coś. Jest zazdrosny, chociaż nie okazuje jej kompletnie nic ( nie licząc ostatniej sytuacji, ale może po prostu potrzebuje uwagi wszystkich dookoła). W momencie, gdy powiedział jej, że jest urocza, jedyne co pomyślałam: ,,i co, to już? ''. A potem przeczytałam, co myśli Hania, i to było takie : ,,mhm, kompletnie Cię rozumiem!''. Swoją drogą, to chciałabym, bardzo bardzo, żeby Kowal z Hanką pociągnęli ten flirt, żeby Konrad coś sobie uzmysłowił i w końcu otwarcie przyznał, co czuje. Co do jubileuszu, mam pomysł, bardzo dobry pomysł, żeby kolejny odcinek był długości co najmniej trzech takich co poprzednie, bo ten był dla mnie zdecydowanie za krótki ( ale to chyba już kwestia tego, że Hanki i Konrada nigdy nie mam dość ). Swoją drogą, to masakra, ten komentarz jest kompletnie nie składny, chaotyczny i zmuszasz (tak,tak!) mnie do tego, żebym Ci pisała takie długie eseje, bo muuuuuszę się podzielić tym, co myślę!
OdpowiedzUsuńPiszesz o piosence, ale nie napisałaś, jako to! :)
UsuńKonrad nic nie okazuje? A może pokazuję właśnie tę zazdrość? ;> Dobra, Konrad zachował się jak głupi ch*j, ale tak sobie przekornie teraz pomyślałam, że zawsze jest ta zazdrość, która oznacza, że coś tak się w tej jego głowie tli :) Och, no Kowal jeszcze nigdzie się nie wybiera i myślę, że pociągnięcie flirtu jak najbardziej realne :D
Rozdziały piszę mniej więcej takiej samej długości, ale wiesz, też myślałam o jakimś dłuższym rozdziale. Ogólnie może nie trzy razy, bo będę go miesiąc pisać XD Ale żeby np. zmieścić w miarę tę imprezę, która już powinna być 10 rozdziałów temu... dlaczego nie. Pomyślę nad tym :)
Daj spokój, wcale nie nieskładny, a nawet jeśli tak uważasz, to ja się naprawdę cieszę, że zechciałaś coś napisać, dzięki! ;)
Wiem, że nie napisałam tytułu, ale jest ze mnie leń pospolity i jak już się zmiarkowałam, to nie chciało mi się dopisywać :(
UsuńPiosenka to Clean Bandit - Dust Clears.
A co do tej zazdrości to tak, świadczy to dużo, ale tak naprawdę to z Konradem nie można być niczego w stu procentach pewnym, bo jak zrobi coś w stronę Hanki, to potem robi coś kompletnie odwrotnego. Uwielbiam sposób, w jaki wykreowałaś Konrada! :) I mam nadzieję, że pokaże więcej tej zazdrości, bo aż miło patrzeć *zaciera rączki z uciechy* :D
Piosenka niekoniecznie w moich klimatach, ale ostatnio nawet zdarza się częściej słuchać czegoś w tym stylu. Zapiszę sobie w zakładchach :D
UsuńMyślę, że na tym etapie opowiadania na razie niczego nie można być pewnym, a pewnie przez jakiś czas się to nie wyklaruje. Ja myślę, że Konrad sam nie jest pewien, czego tak naprawdę może oczekiwać od Hanki, oboje potrzebują trochę czasu, żeby móc sobie wzajemnie zaufać i się poznać. Będzie zazdrość, nie wiem, czy może nie za dużo :P
Robi się gorąco... :)
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem jak Konrad wyjdzie z tej sytuacji z Olą. Coś mi się wydaje, że wcale szybko się nie wyprostuje sytuacja pomiędzy nim a Hanką. Oby tylko Hania nie posunęła się za daleko w swoim wzbudzaniu zazdrości.Zastanawiam się, czy będzie jeszcze jakaś wzmianka o różowej koszuli. Czy będzie znaczyło to coś więcej.
Myślę, że teraz jakiekolwiek sprawy między Hanką i Konradem mogą być dosyć skomplikowane, wcale się wcześniej nie wyprostowany, a teraz jeszcze Ola, poza tym kręci się Kowal... ^^ Oni kiedyś wyjadą, ale pretensje mogą zostać :P Hm, moim zdaniem Hania posunie się dosyć daleko... ^^
UsuńBędzie wzmianka, ale... trzeba będzie jeszcze na to poczekać. I mam nadzieje, że wyjdzie, że jednak będzie to coś znaczyć :)
A jednak.. :) W takim razie czekam z niecierpliwością na dalszy rozwój zdarzeń! Uskrobałam dzisiaj prolog w moim opowiadaniu, jak będziesz miała chwilę, wpadnij(->Fałszywa Obrączka)
UsuńMam nadzieję, że jest na co czekać :)
UsuńPostaram się wpaść, chociaż ostatnio u mnie z czasem bardzo krucho...
Matko, matko, matko i jeszcze raz MATKO SEKSOWNYCH KONRADÓW CZYŻEWSKICH. Na razie zachwyt nad nim samym, piszę komentarz na raty, więc tak będą, co chwilowe zdania całkiem bezsensu. Ignoruj to. Ogólnie chciałam jeszcze dodać, jak jestem po dobrym fragmencie, że wiem, co czuję Konrad. Też nie mam pracy, perspektyw na życie i na domowym garnuszku. KONRAD! HIGH FIVE!
OdpowiedzUsuńUwaaaga! Hanka nadjeżdża, brum, brum. Tak, wyczuwam już w powietrzu scenę zazdrości, którą i tak będzie udawała, że nie odstawia. Oho! Jeszcze posmak łez, ojej, będzie płakać? Dobra, dalej!:D
KOWAL, Ty…czemu mi to robisz? Znajdę Cię i utłukę.
OMG, OMG!! Konrad!
O nie, no nie, jak zawsze traktowałam Hankę jako płaczącą ofiarę losu, to mnie Olka też teraz wkurzyła. Co za suczyna. Widać, że szczyci się, że ma coś więcej wspólnego z Konradem niż ona. UGH!
Ej, mam nadzieje, że Hanka coś zabajeruje z Kowalem przed Konradem. CHCĘ TEGO! (I dostałam mini scenkę zazdrości, którą jeszcze nie odtworzył, ale już zaplanował w myślach, uwielbiam go!)
Dobra, podsumowanie.
Olka szmata.
Konrad, Ty draniu, ale i tak masz swoje miejsce na mojej półce seksownych bohaterów. Ogólnie jestem z niego niezadowolona. Nie, że coś źle napisałaś, chodzi o to, że jednak będzie pomagał Olce. A co on jest? Matka Boska dla ciężarnych? Serio? Nie no, byli razem, jakieś tam nikłe zobowiązania z przeszłości, ale serio?! Chłopie, ogarnij się.
Kowal. Jest na drugim miejscu, zaraz po Konradzie. Zdetronizował Czarka. Podobają mi się jego teksty flirciarza. Mam nadzieje, że nie pobiję się z Konradem (chcę tego), ani nie zrobi jakieś przykrości Hance, bo ona chyba już swoje przeszła i raczej już wypłakała wszystkie łzy ze swoich oczu, huehuehue. :D
Hanka! Brawo, normalnie, brawo! :D Nie spodziewałam się, że będzie chciała trochę podenerwować Konrada i proszę. Brawo. To było świetne!:D
I tyle.
Tyle mną wstrząsnęło, poruszyło.
A teraz chcę imprezę rodem porywająca moje serce…i łamie. Tak. :D Chcę emocjonalnego burdelu, dajesz. :D
Czekam.
Pozdrawiam.
Ej, ja nie mogę inaczej odpowiedzieć, jak tylko napisać: KOCHAM TWOJE KOMENTARZE! To wystarczy :D
UsuńDzięki, że jesteś <3<3<3<3<3
Pozdrawiam! <3
Szczerze? Team Kowal! xD Już lubię gościa. Widać, że Hanka wpadła mu w oko i stara się w miarę delikatnie ją poderwać.
OdpowiedzUsuńAj, ale jest jeszcze biedny Misiek... którego podejrzewam o coś więcej do Hanki. I jak tu, kurcze, podejmować decyzje?
*myśli, myśli...* Wiem! Założę swój harem! xD
A tak na poważnie... Konrad mnie irytuje. Najpierw prawie całkowicie olewa Hankę, a później wtrynia się w rozmowę z boskim Kowalem! No Jeeeezas! Okres ma czy co? :p
Hania całkiem ogarnięta, Ola sucz nad sucze, a Sara częściowo nawrócona - rozdział zdecydowanie na plus ;)
Pozdrawiam serdecznie :*
Lisiak
A czy flirt jest zabroniony? Szczególnie że Hanka jest wolna, Kowal też ;) Serio, o co chodzi z Miśkiem? Dlaczego sugerujecie, że on może czuć coś więcej do Hanki? XD Myślę, że Czarek-Konrad-Kowal to i tak już wystarczająco wybuchowa mieszanka jak na Hankę, a jeszcze się czasami pojawia Emil, to już w ogóle.
UsuńWtrynia się? Chodzi o tę końcówkę, jak rozumiem? Ale przecież zrobił to przypadkiem XD A że akurat w tym momencie pojawiła się odrobina zazdrości, to akurat tak miało być... ^^
Również pozdrawiam!
Hej:)
OdpowiedzUsuńLubię Twoje "przejściowe" rozdziały:)
Czekałam na Kowala, doczekałam się i mnie nie rozczarował. Niech dalej trzyma taki poziom adrenaliny u Konrada, ba! nawet może ją jeszcze podnieść ze trzy razy.
Konrad, dla mnie, byłby mało wiarygodny, gdyby nie wskoczył Oli do łóżka. W końcu to tylko seks. Tyle, że dla niego "tylko", a dla Hani kolejny koronny argument. Jest jeszcze Ola - nie wiem w co ona będzie grać.
Hani życzę dużej dawki luzu i udanego flirtu z Kowalem. Niech dziewczyna dobrze się bawi na tym ognisku i pokaże Czyżewskiemu, że potrafi coś więcej niż chodzić obrażona i zapłakana:D
W tym rozdziale dałaś mnóstwo cudownych niedomówień i smaczków. Zaostrzyłaś apetyt na kolejny. Czekam na jubileuszową 20-tkę!
Pozdrawiam:*
Wow, w końcu napisałam rozdział, gdzie pojawił się Kowal, aż jestem z siebie dumna, że doszłam do tego momentu, trochę mi zeszło, no nie? XD Spokojnie, adrenalina wzrośnie, chociaż sama się teraz zastanawiam, czy akurat bezpośrednio przez samo Kowala. Może wystarczy trochę alkoholu, może trochę zazdrości, zobaczymy :P
UsuńO, widzę, że ktoś ma wreszcie podobne zdanie do mnie! Jeśli ten seks sprawił, że Konrad jest wiarygodny, to mój cel został osiągnięty. To miał być tylko seks, a że z byłą, cóż, tutaj się może trochę komplikować. W co gra Ola? Tego chyba najstarsi górale nie wiedzą XD
Czy Hania potrafi się wyluzować? Znam sposób, aby Hania była szczera :D A czy potrafi się nie obrażać i nie płakać przez cały czas? Być może Kowal w lepszy sposób pozwoli Hani zapomnieć o Czarku (i o Konradzie) ;> W sumie... to sama się zastanawiam, kto może być największą niespodzianką na urodzinach ;)
Dziękuję :) Postaram się, żeby ten 20. trzymał poziom, w końcu będzie jubileuszowy :D
Również pozdrawiam! :*
Aż mi głupio, że takie straszne zaległości sobie u Ciebie narobiłam . Niby w teorii człowiek ma sporo wolnego czasu, ale tak naprawdę nie może się z niczym wyrobić :( Jedyny plus jest taki, że skoro miałam sporo do nadrobienia, to przynajmniej przesunął się ten smutny moment, gdy dociera się do końca i biedny człowieczek zostaje skazany na nerwowe oczekiwanie na kolejny rozdział ;) Okej, przechodzę do rzeczy… Czekałam niecierpliwie na te konradowe urodziny, no bo skoro przy ich okazji zbiera się tak różnorodna grupka, to będzie się musiało wiele zadziać. I chociaż ten rozdział to zapewne tylko taki przedsmak, to już po nim można wnioskować, że kto wie, czy nie rozegrają się tutaj małe dramaty (albo komedie :D).
OdpowiedzUsuńW obawie o to, żeby nie zrobić z komentarza bardzo histerycznej i bardzo bezsensownej miazgi, miałam o pewnym panu wspomnieć na końcu, ale nie wytrzymam, więc będzie o nim już teraz. Rany, jak ja mogłam nie zauważyć potencjału Kowala już przy jego przyjeździe? Trochę sam się facet wkopał, bo to on przecież przytargał Olę (a ona do pozytywnie odbieranych postaci z pewnością nie należy i trochę krwi Hance zapewne napsuje), a takie mocne wejście od razu przyhamowało mój entuzjazm. Potem było już lepiej, bo od razu polubiłam jego poczucie humoru, ale dopiero po tym rozdziale wszystkie początkowe niechęci, obawy i wątpliwości odpłynęły i mogę oficjalnie uznać, że Kowal to moje nowe zauroczenie (Konrad idzie w odstawkę… xd). Dobrze, że on tam jest, bo jak się będzie kręcił koło pewnej pani, to może Konrad jakoś szybciej się ogarnie w sprawie Hani. A jeśli nie, to przynajmniej rozluźni atmosferę i może trochę odciągnie uwagę Hanki od Oli i innego niechcianego wyposażenia domu (to chyba wyszło złośliwie, ale co tam, nie przejmuję się :D). A skoro już wspomniałam o Oli, to niech i o Sarze będzie słów kilka. Bo jak czytałam, od razu obiecałam sobie, że o niej wspomnę. Po raz kolejny wydała się naprawdę bardzo fajna (i to nie tylko dlatego, że obok stoi zła Ola) i, ha, może okaże się, że Hanka odnajdzie w niej sojuszniczkę (wspólny front przeciwko Oli, niech się biedaczka strzeże). Tak czy inaczej, na swój sposób cieszę się, że Hania zaczęła dostrzegać, że Sara wcale nie taka straszna, bo mnie jakoś tak Sary szkoda i chociaż tyle dobrego, że Hania już za bardzo się nią nie stresuje.
Ach, bardzo, bardzo, bardzo niecierpliwie czekam na więcej tekstów Kowala, mini odsłonę zazdrosnego (?) Konrada i wielką bitwę z Olą :P
Pozdrawiam <3
Taaa, w teorii. W teorii to ja też mam dużo wolnego czasu, a praktycznie nie mam go wcale, bo nie potrafię sobie go zorganizować -.- A chciałabym po pracy zrobić to, to i jeszcze to. No cóż, widocznie powinni uczyć tego w szkole albo wymyślić lek na lenistwo, skoro wszyscy mają problem z nadrabianiem rozdziałów na blogach XD
UsuńJak mogłaś nie zauważyć wcześniej potencjału Kowala? To bardzo proste, nieskromnie mówiąc: nie pozwoliłam na to! xD Początkowo Kowal miał pojawić się "fizycznie" z rozdziale z perspektywy Hanki, ale skoro się nie udało, to przecież Konrad nie będzie przedstawiał go jako kogoś, kto nagle może zdobyć liczne grono fanek (swoją drogą, może powinnam się zastanowić, czy nie przygarnąć jakiegoś niechcianego wyposażenia domu, skoro nikt nie zauważy straty, a dobre zakupy z second-handów zawsze poprawiają mi humor! :D). Chociaż może później się okazać, że żadna z fanek nie będzie miała u niego szans, kiedy w odpowiedni sposób zakręci się wokół niego jakaś bohaterka XD
Nie wiem, czy będzie możliwy wspólny front Hani i Sary przeciwko Oli, w końcu ta druga nie ma żadnego zatargu (jeśli tak mogłabym nazwać niechęć H. i O. do siebie) z Olą, więc nie wiem, czy można tutaj mówić o jakimś sojuszu. Na pewno ich znajomość nie będzie przebiegać tak, jak można było się na początku spodziewać. Sara początkowo jawiła się jak jakaś zła wiedźma (cóż, Ola przebiła wszystkich XD), a okazało się, że jest (jak dla mnie) najsmutniejszą postacią tego opowiadania. W każdym razie myślę, że jeśli obecność Sary miałaby wpływać na Hanię, to będzie to raczej pozytywny wpływ, natomiast Konrad zapewne nie będzie się nią zupełnie przejmował.
Tak sobie czytam te Wasze komentarze i widzę, że oczekujecie od następnego rozdziału bardzo wiele, aż się boję, czy podołam. Bo na pewno oczekiwania wszystkich nie zostaną spełnione, więc przyhamowałabym entuzjazm :P
Również pozdrawiam!
Olka, Sara, Hanka. Konrad chce mieć pod ręką wszystkie swoje dziewczyny :D
OdpowiedzUsuńOlka to małpa (delikatnie powiedziane. Na usta ciśnie się kilka epitetów). Sara trochę przycichła.
Wiedźma O. namiesza. Mam nadzieję, że Hanka nie da się i w końcu tupnie nogą.
Wczułam się. Piszesz emocjonujące rozdziały, oby tak dalej.
Pozdrawiam ;*
P.s. mnie się Konrad znudził. Wzdycham do innego
Biedny Konrad, traci fanki :P Haha, nie wiem, czy akurat to było jego celem, żeby były wszystkie. Myślę, że w pewnym momencie ich ilość go po prostu przerosła/przeroście.
UsuńOla w zasadzie już sporo namieszała, ale to nie znaczy, że jeszcze nie będzie momentu (może troszkę później :)), gdy to ona będzie królową dramatu. Swoją drogą dla Hani musiało być dosyć bolesne, że zmuszona była ustąpić z tak zacnego tronu królowej XD
Bardzo Ci dziękuję! Postaram się, żeby następny rozdział również nie zawiódł!
Pozdrawiam! ;*
Polubiłam Kowala! Szczerze, naprawdę uważam, że Kowal, niespodziewanie dla mnie, podrzał atmosferę, o co go ani trochę nie podejrzewałam. W sumie uważam, że może się na jakiś czas okazać dobrym towarzyszem dla Hani. Po pierwsze na chwilę pozowli jej zapomnieć o bałaganie i pomoże jej odegrać sie na naszym biednym, zazdrosnym Kondziu. Myślę, że Kowal nie oczekuje fajerwerków czy coś, nie wydaje się być takim typem. I odnoszę wrażenie, że pomimo wszystko ogarnia sytuację Hanka-Konrad, więc stara się tylko wzniecić ogień.
OdpowiedzUsuńI Hanka dzisiaj mnie rozbawiła, na koniec strasznie się uśmiałam: tak pozytywnie, bo kurcze, H. w końcu zrobiła coś szalonego i zagrała K. na nosie! Bo czemu tylko on może?
Sposób w jaki H. dowiedziała się o nocy K. być może nie był najlepszy, ale osobiście cieszę się, że się o tym dowiedziała. Życie w pętli kłamstw nie byłoby najlepsze, a tak to wie, co w trawie piszczy. Mam nadzieję, że nie odegra się wten sam sposób. I błagam, niech się nie spije, bo boje się, co może tam odwalić. Czuję niekontrolowany strach na samą myśl, ile czeka na nią wtedy niebezpieczeństw. Aczkolwiek może ona Konrad coś ... ? :D Jak dla mnie ten rozdział miał w sobie coś świeżego, nie nazwałabym go przejściowym, albo nie takim typowym przejściowym. Jak dla mnie ich spotkanie było wydarzeniem i jeszcze Kowal :D Koniec zaostrzył apetyt, bardzo chciałabym już kolejny rozdział, ale boję się, że przeczytam go tak samo późno jak ten ;//
Mimo wszystko - bardzo mocno czekam, podniosłaś temperaturę i już chcę urodziny!! :D
Pozdrawiam! :)
Zdecydowanie masz rację, Kowal będzie tutaj odgrywał taką rolę i ja osobiście odnoszę wrażenie, że ta rola jest bardzo ważna dla Hani, żeby mogła sobie uświadomić kilka rzeczy. W ogóle wbrew pozorom on powinien ułatwić relacje Konrada i Hanki, no, może nie tak od razu, ale nie powinien mieć na to złego wpływu. Cóż, ja chyba nie byłam zbyt łaskawa dla Hani w tym opowiadaniu, więc teraz zesłałam Kowala, a Konrad niech się ze wszystkim innym męczy. Niech teraz on się zastanawia, co zrobić z kobietami i jakie emocje temu wszystkiemu towarzyszą, a Hania niech się trochę zabawi i robi więcej szalonych rzeczy :D
UsuńNa pewno sposób, w jaki Hania powiedziała się o Oli i Konradzie nie był najlepszy, ale zastanawiam się, czy istnienie dobry sposób, żeby się o tym dowiedzieć. Teraz przynajmniej wie, na czym stoi, chociaż tak mniej więcej. Kiedy żegnała się z Konradem było dobrze, a nagle okazuje, że w międzyczasie pojawia się kolejna. Haha, nie Hania się nie spije, a na pewno nie tak mocno, jak ostatnio, jej szczerość mogłaby być nieco niebezpieczna, szczególnie że pewnie nie tylko ona byłaby nietrzeźwa.
Cóż, na razie mi się nie spieszy z dodawaniem rozdziału, więc nawet jeśli miałabyś przeczytać "późno", to nie masz czego. Nie wiem, kiedy nowy, na razie nic nie obiecuję. Szczerze mam trochę tremę przed tymi urodzinami, mam nadzieję, że nie spieprzę sprawy :P
Pozdrawiam również! ;)
Jutro (a nawet chyba dzisiaj po południu :D) melduję się z komentarzem!
OdpowiedzUsuńSłowo :)
Dotarłam.
UsuńTomek (no proszę, a jednak ma imię) vel. Kowal zupełnie dyskredytuje w moich oczach Konrada. Wprowadza niesamowity postaciowy powiew świeżości (nie licząc oczywiście Olki) i sprawia, że Czyżewski staje się przy nim, o, taki mały. Już wyjaśniam dlaczego. Abstrahując od tego, że chodzi mu pewnie o jedno (a Konradowi, to niby o coś innego? Hę?) i może uosabiać dno moralne, to... czaruje. Tak normalnie, po ludzku. I to od początku, począwszy od tej sceny na dworcu. Od wymiany spojrzeń dwójki zupełnie obcych sobie ludzi. Pewnie sporą przesadą byłoby stwierdzić, że miażdży Konrada, ale... jednak coś w tym jest. Nie ukrywam, że zachowanie tego ostatniego bardzo mnie rozczarowało. Przez cały rozdział tak sobie tylko myślałam: i co ten "biedak" pocznie z trzema kobietami pod jednym dachem: dwiema byłymi i jedną niedoszłą? Ba! Miałam cichą nadzieję na to, że choć raz dostanie ten swój zasłużony prztyczek w nos. I, owszem, dostał, ale był on naprawdę niewielki, w dodatku jeszcze nieuświadomiony. Bo tak naprawdę, to nawet nie można być pewnym, czy to, że Hanka dowiedziała się o jego wspólnej nocy z Olką, w jakikolwiek sposób wpłynie na jego zachowanie względem niej. Powiem więcej, czy sprawi, że przestanie mieszać im obu w głowach? Pewnie nie. Czyżewski przecież nie byłby sobą, gdyby nie stąpał po kruchym lodzie ;) Tymczasem... Tomek i Hanka oraz te towarzyszące im wyładowania elektryczne. Jestem na tak! Powiedz, że kroi się jakiś mały romans :D Błagam. To skutecznie popsułoby humor Konradowi. Może wreszcie by się opamiętał.
Kocham to opowiadanie <3
Weny! :*
Och, ja, Szwamka, wcale nie ukrywałam, że Kowal ma imię, zresztą ten "Tomek" to od dłuższego czasu znajduje się w zakładce ;) I chyba nie byłabym w stanie sama tak dobrze opisać Kowala, jak Ty to zrobiłaś. I o tym, że czaruje i o tym, że to powiew świeżości. Myślę, że na tym etapie opowiadania potrzebowałam kogoś, to zechce namieszać (Ola) oraz kogoś, kto wywoła takie pozytywne trzęsienie ziemi (Kowal). Tomek to chyba też jest łowca, wyczuł w Hance łatwą ofiarę, ale ona chyba też go zauroczyła, dlatego nie zrobi jej krzywdy, ale za to może... zrobić dla niej wiele dobrego. Nie mogę zdradzać, jak będą wyglądać dalej ich relacje, mam jedynie nadzieję, że może nie będziesz rozczarowana ;>
UsuńOch, najpierw Konrad miał mieć na głowie Olę i Sarę - dwie dla urozmaicenia, a teraz ma jeszcze Hankę, która może być powodem jego złego samopoczucia. Bo przecież wie, że ona ma do niego słabość, a ta słabość nagle gdzieś zniknęła, gdy tylko pojawił się Kowal. I, czego mu bardzo współczuję, chyba będzie się czuł z tym gorzej, niż sama Hanka - przynajmniej na początku. A czy fakt, że Hania dowie się o wspólnej nocy z Olą? Może Konrad poczuje lekkie wyrzuty sumienia, ale też ma coś na swoje usprawiedliwienie - nieco mętne, bo męskie, ale jednak ;)
Dziękuję Kochana, pozdrawiam! ;*
Tego, ze Konrad prześpi sie z Olka, spodziewałam sie od chwili, kiedy wyszła z samochodu. Niestety. Ale jakos mie spidziewalam sie,ze Koeal bedzie porywał Hankę, a ze tej sie to spodoba. Pewnie ,a to spory zwiazek z rewelacja, jaka posłuchała, dotycząca tego jednorazowego numerka. Czyli zamiast porozmawiać, Konrad i Hanka beda dowiadywac sie o sobie roznych rzeczy przez osoby trzecie. Nie spodziewałam sie,zeby te urodziny były ogromnym przełomem,no ale nie myslalam,ze az tak pokomplikujesz,a to dopiero poranek...Jezu, nie mogliby chociaz spróbować zachowywać sie jak dorośli? Ta Olka jest ,egamanipulatorka, ale ma pewne uzasadnienie-w koncu to wlasciwie dawno temu Hanka,mimo ze przez chwile,była prowodyrka zdrady Konrada (nawet jesli miał miejsce tylko pocałunek). Sara moze pomoc,teraz tak sadze, misiek chyba nie do konca ogarnia, obawiam sie,ze on moze byc zakochany w Hance, czyli jeszcze bardziej komplikować sytuacje. Wolałabym,zeby w Pozarowie pojawiło sie jeszcze tak z 10 osób, bo tp by troche rozładowalo napiecie. Wkurze sie na maksa,jesli Hanka i Konrad nie porozmawiala dłużej niz złożenie życzeń...a jesli nawet na to sie nie zdobędą z powodu urażenej dumy czy równie głupiej rzeczy? Boże, pisz szybko notke, b nie wytrzymam. Zapraszam na nowosc na zapiski-condawiramurs
OdpowiedzUsuńzapraszam także na nowosc na odnalezcprzeznaczenie.blogspot.com
UsuńTak, to było do przewidzenia, że Konrad prześpi się z Olą, dlatego dziwi mnie zdziwienie innych :P Jakby Konrad był złym chłopcem w wyobrażeniach, ale nie mógł tego udowodnić przez konkretne czyny. Cieszę się, że relacja między Hanką a Kowalem jest pewnym zaskoczeniem, dobrze, że nie wszystko jest takie oczywiste, jak mnie się czasami wydaje. Zastanawiam się, czy osoby trzecie będą jakimś ułatwieniem w kontaktach, wydaje mi się, że nie, raczej rozpatrywałabym to w kategorii patrzenia na relacje z ludźmi z innej perspektywy. Przez jakiś czas Konrad i Hanka przebywali jedynie z kilkoma osobami, tymi samymi, ale mimo tego, że pojawiły się trzy nowe, to jednak coś się zmieniło i już rozmowa z kimś innym może dać inne spojrzenie. Sara i Misiek to teraz taki powiew normalności, wydaje mi się, że pomogą utrzymać równowagę i w Pożarowie dzięki temu nie wybuchnie jakaś wojna ;P Nie wiem, skąd się bierze przekonanie, że Misiek może czuć coś więcej do Hanki, ja ani nie mam tego w planach ani tego nie zauważam... :P
UsuńPozdrawiam!
Chciałam jak kiedyś (co prawda wtedy przypadkiem) zrobić sobie tu trochę zaległości, żeby potem kilka rozdziałów naraz połknąć, ale chyba mi coś nie idzie XD
OdpowiedzUsuńKowal ma imię (tak, byłam w zakładce z bohaterami)! Ochłodziło ono nieco mój entuzjazm co do niego, bo jedyny mój kolega o tym imieniu rzuca ławkami i wyrywa kinkiety ze ścian i w ogóle, a moje główne wspomnienie z nim to prowadzenie wspólnie pijanej koleżanki... To była fascynująca anegdotka, nieprawdaż? XD Tak czy siak Kowal jest super, mam nadzieję, że jednak nie nastawi się z Hanią na nic poważnego, chociaż w sumie na to nie wygląda, więc bardzo dobrze, ktoś odwróci wreszcie jej uwagę od Konrada :D Którego perspektywy jestem teraz swoją drogą niesamowicie ciekawa, bo nie da się ukryć, że jest zazdrosny, ale interesuje mnie, co on sam na ten temat sądzi :3 Zresztą przemyśleń Konrada zawsze jestem ciekawa, co tu dużo ukrywać XD W sumie to ciekawa jestem też, co dalej będzie robić Ola i jak się potoczą jej losy, no i cieszę się, że Sara nie jest negatywną postacią w tym opowiadaniu, bo ją bardzo lubię :D
Misiek taki kochany w środku tego całego bajzlu <3
To miał być ładny, składny komentarz.
Chyba nie wyszło XD
Życzę dużo weny! :*
PS Jako że zaczął się rok szkolny będę teraz miała dużo więcej rzeczy do robienia, więc mam nadzieję, że będę częściej komentować, bo tak to jest, że im więcej rzeczy mam do zrobienia, tym więcej nagle potrafię zrobić, nie robiąc tego, co powinnam XD
Niezwykle mnie rozbawił Twój komentarz! :D Ty z robieniem zaległości, to tak, jak ja z robieniem zapasu i regularnym pisaniem, tak najzwyczajniej na świecie - mówiąc po poznańsku - nie idzie! XD
UsuńJa myślę, że nie tylko Hance brakowało impulsu, żeby spojrzeć na niektóre sprawy z innej perspektywy, Konradowi na pewno też, bo chyba Ola jednak nowej perspektywy nie daje :P Piszę, że nie tylko im, bo pewnie też samemu opowiadaniu przyda się lekkie zawirowanie, bo w pewnym momencie było blisko do prostej drogi do szczęścia. Nie powiedziałabym, że Kowal to poważny kandydat na "coś poważnego", ale za to ma przywilej bycia ważnym bohaterem :) Chociaż dobrze, że nie muszę niczego pisać z perspektywy Kowala, bo wtedy bym oszalała, już czuję tramę przed wejściem w głowę Konrada :P
Och, w tym całym bajzlu znaleźli się i Sara, i Misiek, biedaczki, powinni się sami gdzieś upić, żeby nie patrzeć na poczynania tej czwórki i nie musieć rozgryzać, o co w tym wszystkim chodzi ;P
Ha, to ja mam nadzieję, że jak wrócę na uczelnie, to będę miała więcej czasu na blogi, chociaż biorąc pod uwagę mój plan, może być ciężko ;)
Pozdrawiam!
Muszę przyznać, że wciągające, trzeba mi przysiąść i nadrobić wszystko! Pozdrawiam i dodaję do linków :*
OdpowiedzUsuńhttp://artystyczny-zawrot-szczescia.blogspot.com
Zainspirowałam się Twoim szablonem, mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko ;)
OdpowiedzUsuńKochana, jak Ty zrobiłaś, że Twój się idealnie dopasowuje do każdej krawędzi?
Dobra, to ja w końcu nadrabiam zaległości w komentowaniu, bo się zapuściłam tak bardzo, że mi straszliwie wstyd! ;x Chociaż w sumie zawsze było mi głupio pisać jakieś bzdury typu: "Było super, podobało mi się", etc., etc., to ja już wolę poczekać na przypływ komentarzowej weny i wykrztusić z siebie coś konstruktywnego... Ale konstruktywnych komentarzy nie pisałam już dawno i wypadłam z rytmu, najwyraźniej... Jakie przykre.
OdpowiedzUsuńGeneralnie relacja Oli i Konrada bardzo mi się nie podoba. Nie ma w tym żadnej przyszłości, zresztą ona bierze go trochę na litość... No ludzie, serio, prosi go w końcu o pomoc, gdy jest w ciąży... To jest branie na litość, nawet jeżeli wydaje się, że wcale tak nie jest.
Ale z kolei wątek Hanki i Kowala jest fajny. Fajny dlatego, że lubię zazdrosnego Konrada. A Hanka musiała naprawdę uroczo wyglądać, jeszcze ciasteczka mu upiekła... W końcu przez żołądek do serca :D
Co jeszcze chciałam napisać... Uch, uciekło mi. No nic, jak sobie jeszcze przypomnę coś, dam znać.
Mnóstwa weny! :*
Pozdrawia marnotrawna córka Katja!
Ja się z takich rzeczy tłumaczę czystym lenistwem co najwyżej, nie chciało mi się przeczytać, skomentować, ewentualnie nie miałam na to czasu. Chociaż ostatnio w kilku rozdziałach dosyć niewiele się działo, więc takie rozdziały trudniej się komentuje. Komentarz typy "Było super", to rzeczywiście nie jest coś, co autor chciałaby zobaczyć, ale "Przeczytałam" już ma zupełnie inny wydźwięk - przynajmniej dla mnie.
UsuńNie wszystko musi się ludziom podobać, a bez takiej Oli byłoby zdecydowanie zbyt nudno. A, niech go bierze na litość! Ola przynajmniej skutecznie potrafiła to wykorzystać, w przeciwieństwie do Hanki, która wolała się nad sobą użalać XD Zresztą w relacji Hania-Kowal też niewiele jest jej zasługą, później się trochę rozkręciła, a wszystkie nowe uczucia, które pojawią się u Konrada paradoksalnie będą zasługą Kowala XD
Pozdrawiam! ;)
Hej! Czekam niecierpliwie na kolejny rozdział! :) Na "Nie zaprzeczaj" również! Pisz Szwamko, bo naprawdę przepadam za Twoimi opowiadaniami.
OdpowiedzUsuńTo, że nic nie pojawia się na blogu, to nie znaczy, że nie piszę ;)
Usuń